Odwołane egzaminy na prawo jazdy, tygodnie czekania na kolejne, flagi na budynkach i samochodach WORD – egzaminatorzy z całej Polski wznowili protest. Czego oczekują?
Weronika z Grudziądza miała zdawać egzamin na prawo jazdy w poniedziałek. Po przyjeździe do ośrodka okazało się, że go nie będzie, bo egzaminatorzy nie przyszli do pracy. Boi się, że na kolejny termin będzie czekać do września.
Marcin z Częstochowy to samo – na egzamin czekał cztery tygodnie. Że jest odwołany, dowiedział się na miejscu. Powód: strajk egzaminatorów.
Kasia z Katowic przeczytała o nim w internecie. Zadzwoniła do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego (WORD) i usłyszała, że egzaminy odbywają się normalnie. Gdy dwie godziny później przyjechała na miejsce, okazało się, że jednak się nie odbywają.
Egzaminów nie ma też m.in. Białymstoku, Ciechanowie, Łodzi, Olsztynie, Szczecinie, Suwałkach, Bielsku-Białej, Krakowie, Rzeszowie, Legnicy i kilkudziesięciu innych miastach. WORD w Koninie poinformował o tym na Facebooku: egzaminatorzy złożyli wnioski o urlop wypoczynkowy.
Protest obejmuje całą Polskę, ale w niektórych miastach, np. w Warszawie, egzaminy się odbywają. Egzaminatorzy zlitowali się nad ludźmi, którzy przez wiele tygodni czekali na swoją kolej. Teraz zastanawiają się, jak inaczej wyrazić niezadowolenie: na razie oflagowali budynki i samochody, w planach jest też manifestacja pod Ministerstwem Infrastruktury.
Czytaj też: Kursy na prawo jazdy niepotrzebne. Sami uczmy się jeździć
Egzamin tańszy niż bilet do kina
Protestujący chcą m.in. podwyżek płac oraz zmian w przepisach dotyczących egzaminów. Domagają się większej swobody przy ocenie umiejętności kandydata oraz możliwości pracy po godzinach bez zgody dyrektorów ośrodków. Chcą też podniesienia opłat za egzaminy.
Włodzimierz Bogaczyk, dyrektor poznańskiego WORD, nie jest egzaminatorem, protest jest dla niego pewnym problemem, ale z częścią postulatów musi się zgodzić. – Płace egzaminatorów nie zmieniły się od 2007 r. Biorąc pod uwagę, jak przez te 15 lat podniosły się koszty życia, nie mogę się dziwić, że moi pracownicy chcą więcej zarabiać – tłumaczy. Zgadza się też z żądaniem podniesienia opłat za egzaminy, choć rozumie, że samym egzaminowanym pomysł ten się raczej nie spodoba. – Tabela opłat nie zmieniła się od dekady, a WORD-y, należy zauważyć, nie są dotowane, same muszą na siebie zarobić. Słyszałem o ośrodkach, które pobrały już kredyty na bieżącą działalność. Egzamin teoretyczny kosztuje 30 zł, co moim zdaniem przekłada się na spadek zdawalności. Kandydaci na prawo jazdy przychodzą na ten egzamin z marszu, nieprzygotowani, bo wiedzą, że w razie niepowodzenia kolejny będzie ich kosztował mniej niż bilet do kina. Egzamin praktyczny to z kolei koszt 140 zł. Biorąc pod uwagę inflację i drożejące paliwo, uważam, że powinien być droższy o co najmniej 60 proc.
Efekt? Poznański WORD zakończył zeszły rok ze stratą ok. 1 mln 200 tys. zł. – Co przełożyło się na brak premii dla egzaminatorów – mówi dyrektor Bogaczyk. W środę w prowadzonym przez niego ośrodku egzaminy na prawo jazdy kat. B (auta osobowe) prowadziło tylko dwóch z nich. 16 wzięło urlop na żądanie.
Czytaj też: Urzędowa cena kursów na prawo jazdy? Kolejnym krokiem może być jednakowa cena kursów salsy…
Upór ministra
Mimo zgody co do słuszności niektórych postulatów dyrektor Bogaczyk uważa, że sam protest powinien mieć inną formę. – W tym momencie jest on skierowany w ośrodki i egzaminowanych, czyli tych, którzy w żaden sposób nie zawinili – mówi. Jego zdaniem słuszny gniew powinien dotknąć bezpośrednio ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. – Znając upór pana ministra, wątpię, że obecna forma protestu coś zmieni. Raczej go to nie przerazi – wyjaśnia.
Sami egzaminatorzy, którzy początkowo protestowali od 4 do 8 sierpnia w 27 ośrodkach, do tej pory rozmawiali z wiceministrem Rafałem Weberem. Nie widzą już możliwości dalszej rozmowy z nim, do końca sierpnia chcą się spotkać z ministrem Adamczykiem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS