A A+ A++

Resort transportu USA wytknął urzędowi lotnictwa FAA i Boeingowi słabe strony w procedurze certyfikacji B737 MAX, koncern dostał grzywnę za zły nadzór nad jakością, a krewni ofiar katastrofy w Etiopii chcą, by w sądzie zeznawali obecny i poprzedni prezes oraz inni pracownicy koncernu.

Raport inspektora generalnego resortu transportu stwierdził, że urząd lotnictwa FAA nie wiedział wszystkiego o systemie bezpieczeństwa samolotów Boeinga, który miał związek z obiema katastrofami MAX-ów, i uznał, że jest jeszcze wiele do zrobienia w usuwaniu pozostałych kwestii, wytknął ponadto słabości systemu zarządzania i nadzoru. Autor raportu zauważył np. przypadki, gdy jeden inżynier Boeinga pracował nad danym rozwiązaniem technicznym, a następnie zatwierdzał je jako pracownik koncernu uprawniony przez FAA do certyfikowania podzespołów. Urząd lotnictwa musi więc zrobić coś więcej dla zapewnienia, że osoby dokonujące certyfikacji są odpowiednio niezależne — pisze Reuter.

To drugi taki raport inspektora generalnego. Pierwszy z czerwca ujawnił, że Boeing nie dostarczył wszystkich dokumentów urzędowi lotnictwa.

FAA zgodził się wdrożyć 14 obecnych zaleceń i poinformował, że „osiągnął już znaczny postęp w realizacji reform dotyczących części tych rekomendacji”. Boeing oświadczył, że „dokonał istotnych zmian wzmacniających procedury w zakresie bezpieczeństwa, poczynił również postępy” wobec zaleceń wymienionych w raporcie.

W grudniu Kongres przyjął nową ustawę reformującą procedurę certyfikowania samolotów przez FAA, zwłaszcza istniejącą od dawna praktykę delegowania pewnych zadań z zakresu certyfikacji producentom. Ustawa zwiększa uprawnienia nadzorcze FAA nad producentami samolotów, wymaga ujawniania istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa i nowej ochrony demaskatorów. Przewiduje także niezależną kontrolę postępowania Boeinga w kwestiach bezpieczeństwa.

W styczniu Boeing zgodził się zapłacić 2,5 mld dolarów w ramach ugody z resortem transportu dotyczącej MAX-ów będącej częścią porozumienia o odroczonym przedstawieniu aktu oskarżenia, co w amerykańskim systemie prawnym oznacza przyznanie się firmy do winy.

Nowa grzywna

Boeing zapłaci urzędowi lotnictwa 6,6 mln dolarów w ramach ugody dotyczącej niedociągnięć w zakresie jakości i nadzoru, występujących od lat. Grzywnę orzeczono w czasie, gdy koncern zmaga się z usunięciem wad konstrukcyjnych w dreamlinerach, co będzie kosztować znacznie więcej od tej grzywny. Problem dotyczy co najmniej 88 samolotów wyprodukowanych w ostatnim ponad roku. Kontrole i naprawy mogą wymagać do miesiąca prac przy jednej maszynie, a mogą kosztować kilkaset milionów, jeśli nie miliardów, dolarów. To będzie zależeć od liczby samolotów i wykrytych defektów.

Nowy problem techniczny

Boeing zamierzał wymienić obudowy (gondole) silników B777 kilka miesięcy wcześniej przed dwoma ostatnimi poważnymi incydentami w powietrzu — ujawnił „Wall Street Journal” na podstawie wewnętrznego dokumentu FAA. Łącznie było ich cztery: jeden w 2017 r. w Japonii, dwa w 2018 r. i jeden w lutym 2021. Po ostatnim urząd polecił natychmiastowe inspekcje wszystkich samolotów z silnikami PW4000 produkcji Pratt&Whitney.

FAA rozmawiał z Boeingiem od 2018 r. przez prawie 2 lata o możliwym usunięciu tej wady. Boeing postanowił przeprojektować osłonę turbiny zamiast prób zmodyfikowania istniejących osłon, by „rozwiązać sprawę wytrzymałości konstrukcji” i kwestie wilgoci — stw … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Nowej Hucie powstanie nowy magazyn. InPost już wynajął 9 tys. mkw.
Następny artykułWspaniała i nietypowa bramka na angielskich boiskach. Gol godny nagrody Puskasa?