Samoobrona, czyli pierwsza fala populizmu
Wejście Samoobrony do Sejmu z trzecim w skali kraju wynikiem (po SLD i PO, przed PiS) 10,2 proc. głosów dla wielu było szokiem. Do rangi symbolu urastało to, że wyborczego progu nie była w stanie przekroczyć Unia Wolności – partia uważana za reprezentację inteligenckich elit i uosobienie głównego nurtu transformacji lat 90. – a przekroczył Lepper.
Samoobrona próg wyborczy próbowała forsować wielokrotnie wcześniej. Z miernym skutkiem. W 1997 roku nie udało się jej zarejestrować list w całym kraju, w wyborach zdobyła zaledwie 10 tysięcy głosów. W 2010 roku Lepper w pierwszej turze wyborów prezydenckich ledwo przekroczył 3 proc. poparcia. Co zadecydowało o sukcesie w 2001 roku?
Wiele czynników. Z politycznych – kompromitacja skupionej w AWS prawicy i rozpad tej formacji. Ze społecznych – rekordowe bezrobocie przekraczające 16 proc. – w czasach, gdy Polska nie była częścią Unii Europejskiej i nie dało się tak łatwo wyjechać w poszukiwaniu legalnej pracy do Niemiec, Holandii czy Irlandii. Gospodarka spowolniła, w latach 2001-2 wzrost PKB wynosił zaledwie 1,3 proc. – najmniej od 1992 roku. Lepper w kampanii wyborczej skutecznie obwinił o ten stan rzeczy rządy Buzka, a zwłaszcza Leszka Balcerowicza (ministra finansów w latach 1997-2000) i jego program schładzania gospodarki.
Wejście Leppera do Sejmu przepuściło przez polską politykę elektryczny szok pierwszej fali populizmu. Oczywiście, już wcześniej można wskazać na przypadek Stana Tymińskiego, który w wyborach prezydenckich w 1990 roku zaskakująco pokonał w pierwszej turze Tadeusza Mazowieckiego. Tymińskiego można jednak uznać za wypadek przy pracy rodzącej się dopiero demokracji – Lepper pojawił się w momencie, gdy system polityczny III RP wydawał się krzepnąć.
Lider Samoobrony nie pozwolił mu jednak okrzepnąć, wprowadzając nowy populistyczny styl uprawiania polityki. Populistycznej zarówno w formie, jak i treści. Forma polityki Leppera była happenerska, nastawiona na generowanie ciągłego kryzysu i medialnego zamieszania. Lepper zawsze świetnie czuł telewizję i nie jest przypadkiem, że jego kariera w Sejmie zaczyna się wtedy, gdy w Polsce pojawiają się całodobowe kanały informacyjne. Lepper potrafił przykuć ich uwagę – w parlamencie i poza nim. Wiedział, kiedy wysypać zboże na tory, zablokować eksmisję targowiska albo mównicę sejmową tak, by telewizja pokazywała to przez całą dobę.
Treść polityki Leppera zasadzała się na typowym dla populizmów przeciwstawieniu: społeczeństwa i elit. Lepper atakował cały polityczny establishment III RP – od SLD, przez ludowców i Unię Wolności, po najbardziej klerykalne skrzydło AWS – jako nieudolną, skorumpowaną elitę, która sama ustawiła się w nowej rzeczywistości po transformacji, a zwykłym ludziom przyniosła bezrobocie, biedę, nieuczciwe warunki konkurencji.
Na tle wyjątkowo toksycznych współczesnych prawicowych populizmów, populizm Leppera wydaje się stosunkowo niegroźny. Nie prowadził on wojny kulturowej, skrajnie polaryzującej społeczeństwo – Lepper jako jeden z pierwszych wśród polskich polityków powiedział zresztą, że nie miałby nic przeciw związkom partnerskim dla par jednopłciowych. Choć Lepper atakował takie instytucje jak niezależny bank centralny i miał ciągłe kłopoty z prawem, to nigdy nie głosił planu budowy demokracji autorytarnej, z sądownictwem podporządkowanym władzy wykonawczej.
Politycznie Samoobrona potrafiła być pragmatyczna – zwłaszcza jeśli chodziło o obronę interesów jej bazy wyborczej, na którą składali się zarówno przegrani transformacji, bezrobotni, ludność z dawnych PGR-ów, jak i rolnicy i drobni przedsiębiorcy, którzy próbując odnaleźć się na rynku napotkali w pewnym momencie trudne do przejścia bariery.
Czytaj też: Wsi już nie ma. „Mam czwórkę dzieci, ale wszystkie wybrały pracę poza rolnictwem. Nie będzie miał mnie kto zastąpić”
Lepper i PO-PiS
Lepper nie tylko wprowadził na dobre populistyczny styl do polskiej polityki, ale przyczynił się też w dużej mierze do utrwalenia obecnego podziału PO-PiS, ciągle strukturyzującego scenę polityczną. W wyborach prezydenckich w 2005 roku Lepper zajął trzecie miejsce z wynikiem 15,11 proc. W drugiej turze poparł Lecha Kaczyńskiego, co mogło przesądzić o zwycięstwie prezydenta Warszawy nad Donaldem Tuskiem. Wygrana Kaczyńskiego z kolei w zasadzie uniemożliwiła porozumienie PO i PiS w nowej koalicji rządowej.
Lepper dostarczał PiS głosów koniecznych do trwania rządów Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego bez poparcia PO. Najpierw jako cichy koalicjant, następnie sygnatariusz „paktu stabilizacyjnego” (razem z katolicko-narodową Ligą Polskich Rodzin), w końcu jako członek rządu.
Sojusz z Lepperem był jednym z czynników, który być może na zawsze zraził do PiS inteligencki, wielkomiejski elektorat i zmobilizował go do masowego głosowania na PO w 2007 roku – obok ekscesów kierowanej przez Ziobrę prokuratury. Kaczyński Leppera jednocześnie wciągnął do rządu i zniszczył politycznie – choć lider Samoobrony sporo zrobił, by zniszczyć się samemu, nikt inny niż on sam nie odpowiadał za seksaferę w partii.
Po 2007 roku PiS przejął część elektoratu Samoobrony. W podziale PO-PiS stał się partią reprezentującą uboższy, gorzej wykształcony, mniej wielkomiejski elektorat. Ten, który zawsze mobilizował Lepper. Sojusz z Samoobroną pomógł Kaczyńskiemu przesunąć się na pozycję, z których mógł o niego walczyć.
Zobacz także: Rolniczy YouTube. „Miastowi mogą u nas zobaczyć, jak krowa wygląda. A nie że mleko bierze się z Biedronki”
Czy jest miejsce na nowego Leppera?
Po zniknięciu ze sceny politycznej Leppera, stanowisko głównego oskarżyciela III RP przejął Jarosław Kaczyński. Lepper oskarżał w imieniu przegranych transformacji, Kaczyński dorzucił do tego wojnę kulturową – przeciw gender, LGBT itd. – oraz stary, antykomunistyczny język. Elity III RP są złe w narracji PiS głównie dlatego, że są postkomunistyczne, ewentualnie tak zeuropeizowane, że wykorzenione z polskości. Po 2010 roku do listy oskarżeń doszedł Smoleńsk.
Pewnie, gdyby w polityce nie było Leppera, Kaczyński i tak odkryłby i skutecznie zaaplikował język radykalnie wrogiego III RP i liberalnej demokracji prawicowego populizmu – w drugiej dekadzie XXI wieku niemal na całym świecie znajdował się on na fali wznoszącej. Niemniej jednak, fakt, że w 2001 roku do głównego nurtu życia politycznego wkroczyła Samoobrona, znacząco przyczynił się do tego, jak ułożył się podział sceny politycznej po 2005 roku.
Czy dziś byłoby miejsce na nowego Leppera, zdolnego pomóc (nawet wbrew własnym intencjom) ułożyć się nowo scenie politycznej? Do lidera Samoobrony często porównuje się przewodniczącego związku rolników AGROunia, Michała Kołodziejczaka. Nie można mu odmówić pewnej surowej charyzmy, wyczucia mediów i społecznego gniewu. AGROunia nigdy jeszcze nie przeszła testu wyborczego, jeśli Kołodziejczak myśli o polityce, to czeka go długa droga.
W sytuacji, gdy PiS ciągle tak bezwzględnie dominuje wśród ludowego elektoratu, na nową, odwołującą się do niego populistyczną siłę zwyczajnie nie ma miejsca. Jeśli jakiś „nowy Lepper” zacznie odnosić pierwsze sukcesy, będzie to oznaczać, że z PiS jest naprawdę źle.
Czytaj więcej: Po dymisji Korneckiej rozpad koalicji rządowej coraz bliżej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS