fot. Dario Belingheri – Pool/LaPresse
Mathieu van der Poel i Wout van Aert mieli być głównymi rozgrywającymi na trasie “Małej Flandrii”, E3 Saxo Bank Classic. Holender i Belg zostali zepchnięci do defensywy przez ekipę Deceuninck-Quick-Step, a zmęczenie z poprzednich wyścigów i niefortunny defekt roweru nie pozwoliły im narzucić swoich warunków na drodze do Harelbeke.
Van der Poel i Van Aert brzemię faworytów odczuli dość szybko: w grupce najmocniejszych klasykowców na ostatnich 60 kilometrach nikt nie kwapił się by dać im zmianę. Obaj musieli więc spawać i pracować, by utrzymać w ryzach grupkę faworytów. Do wspinaczki na Tiegemberg, ostatni podjazd dnia, dwójka goniła samotnego Kaspra Asgreena (Deceuninck-Quick-Step) i ciągnęła za sobą sporą grupkę.
W grupce goniącej Wout i ja wykonaliśmy najwięcej pracy. Zapłaciliśmy za to. Wszyscy patrzyli na mnie w finale. Nie mogłem ścigać każdego ataku, bo na karku miałbym zaraz kolarza Deceuninck-Quick-Step
– mówił na mecie mistrz Holandii.
Van der Poel atakiem na wspinaczce rozerwał czołówkę, ale w grupce z dwoma kolarzami Deceuninck-Quick-Step i dwoma zawodnikami AG2R Citroën znowu musiał sam ścigać Asgreena. Van Aert w tym punkcie puścił koło i wylądował w drugiej grupce.
Na Tiegembergu musiałem odpuścić. Po moim ataku nie miałem już na nic innego siły. Nie mogłem tego zmienić w finale, grupka prowadząca oczywiście nie oglądała się
– skwitował.
Belgowi zabrakło sił i kolegów, gdyż problemy miał już we wcześniejszej partii wyścigu. Zmiana koła na 80 kilometrów przed metą zmusiła go po wytężonej pogoni za nakręcanym przez kolarzy Deceuninck-Quick-Step peletonem.
Przed Taaienbergiem czułem, że muszę zmienić koło. To był kiepski moment, więc czekałem tak długo, jak mogłem. W pogoń zainwestowałem sporo sił, tych zabrakło mi w finale. Spodziewałem się, że zostanę sam: w pościgu po defekcie poświęciłem siły kolegów. Chłopaki byli tam, gdzie być powinni
– dodał 11. kolarz wyścigu do Harelbeke.
Van der Poel dogonił Asgreena na 12 kilometrów przed metą, ale w finale nie miał już sił by odpowiedzieć, gdy Duńczyk ruszył ponownie na 5 kilometrów przed metą, a jego koledzy, Zdenek Stybar i Florian Senechal, zablokowali próby pogoni. Na finiszu kolarz Alpecin-Fenix przegrał jeszcze z Senechalem i musiał zadowolić się trzecią lokatą.
Poszło dobrze, ale nie świetnie. Te wyścigi we Włoszech były cięższe niż mi się wydawało. Zmęczenie odczuwasz dopiero po jakimś czasie. Trzecie miejsce to wszystko, co mogłem wywalczyć. Kolarze Deceuninck-Quick-Step zaimponowali swoją jazdą, z Asgreenem na czele. On był najmocniejszym kolarzem i zasłużył na zwycięstwo
– komentował na mecie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS