„Gratulując panu premierowi ponownego zwycięstwa w wyborach, chcę podkreślić, że dla nas jest to nie tylko oczywiste uznanie dla przywództwa Viktora Orbana na Węgrzech, potwierdzonego, niekwestionowanego, ale też zwycięstwo pewnego systemu wartości” – kto i kiedy wypowiedział te słowa? Podpowiadamy: nie premier Mateusz Morawiecki ani wicepremier Jarosław Kaczyński. Autorem jest… lider PO, Donald Tusk. Wypowiedź pochodzi z maja 2014 r., czyli miała miejsce już po aneksji Krymu. Okazuje się, że nawet wówczas o współpracy z Rosją ówczesny premier nie myślał jako o „grzechu”
CZYTAJ TAKŻE:
-Wicepremier Kaczyński: Kiedy Orban mówi, że nie widzi, co zdarzyło się w Buczy, to trzeba mu poradzić pójście do okulisty
-7 kwietnia 2010 r. Tusk cieszy się z „przełomu”, a Putin gra Katyniem i fałszuje historię. Lech Kaczyński im nie przeszkadza
Tusk „z wielką satysfakcją gości Orbana”
Z wielką satysfakcją gościliśmy dzisiaj Viktora Orbana, węgierskiego premiera, naszego przyjaciela. Tym większą satysfakcją, że tradycyjnie po wygranych wyborach premier Orban przyjechał do Warszawy jako pierwszej stolicy, którą odwiedza.
— mówił Donald Tusk na konferencji po spotkaniu z Viktorem Orbanem.
Jest maj 2014 r. Premier Węgier Viktor Orban po wygranych wyborach przyjeżdża do Polski i spotyka się z ówczesnym szefem polskiego rządu, Donaldem Tuskiem. Tym samym, który dziś uderza w Orbana za jego kontakty z Putinem, przy okazji atakując również PiS za dobre relacje z Węgrami.
„Współpraca z Rosją sama w sobie nie jest grzechem”
Tusk zachwalał doskonałą współpracę między rządami PO-PSL i Fideszu, także – a może przede wszystkim „w trudnych momentach” dla Europy.
Gratulując panu premierowi ponownego zwycięstwa w wyborach, chcę podkreślić, że dla nas jest to nie tylko oczywiste uznanie dla przywództwa Viktora Orbana na Węgrzech, potwierdzonego, niekwestionowanego, ale też zwycięstwo pewnego systemu wartości
— kontynuował ówczesny premier RP.
Jestem tym bardziej z tego zadowolony, bo nasze losy, także osobiste, są dość podobne, nasze zainteresowania są też podobne, ale przede wszystkim wartości, w imię których startujemy w wyborach – Bogu dzięki – wygrywamy w ostatnim czasie, to są te same wartości
— mówił.
I dlatego też wspólnie w wyborach europejskich, reprezentujemy tę samą wielką rodzinę europejską – EPL. Mamy z panem Viktorem Orbanem identyczny pogląd na sens tego działania. Nie chodzi o antyrosyjską politykę, bo kontekst ukraiński mógłby tak to naświetlać. Kiedy mówimy o potrzebie niezależności energetycznej Europy, to mówimy o potrzebie dywersyfikacji źródeł, kierunków dostaw, nośników energii, po to, aby żaden monopolista, czy rosyjski, czy jakikolwiek inny, nie mógł nam narzucać niekorzystnych cen
— przekonywał.
Jestem przekonany, że nasza współpraca, także gazowa, z Rosją, będzie kwitła. Ja bardzo otwarcie powiedziałem panu premierowi Orbanowi, że Polska nie widzi żadnego problemu we współpracy energetycznej dotyczącej rozbudowy elektrowni jądrowej przy współpracy energetycznej na Węgrzech. To nie jest komfortowa sytuacja, ale przecież my też współpracujemy energetycznie z Rosją, samo w sobie to nie jest grzechem
— twierdził w 2014 r. Tusk.
Czy Tusk może skończyć to udawanie wroga Putina i Orbana? To już przestało być śmieszne. Gdy był premierem chwalił go za „podobny system wartości w imię których wygrywamy”, mówiąc po aneksji Krymu, że „współpraca z Rosją nie jest grzechem”
Cóż, być może były szef polskiego rządu zmienił swoje poglądy na temat współpracy z Viktorem Orbanem, ale również z Rosją. Co więcej, partia Orbana nie należy do EPL. Pamiętajmy jednak, że EPL reprezentuje w Parlamencie Europejskim były premier Włoch Silvio Berlusconi, również słynący z bliskich relacji z Putinem. Berlusconi jednak Tuskowi za bardzo nie przeszkadza.
Obrońcom polityki rządu Donalda Tuska, przekonujących, że to było osiem lat temu, więc się nie liczy, przypominamy, że Władimir Putin nie wpadł na pomysł zaatakowania Ukrainy jednego dnia między prysznicem a śniadaniem, spontanicznie czy z nudów. Przedtem miał na koncie cały szereg zbrodniczych działań. Cała sytuacja tylko pokazuje, że Donald Tusk i politycy jego partii, którzy wtedy wbrew wszystkiemu kontestowali „antyrosyjską politykę PiS”, należą dziś do ostatnich osób, które mają mandat do pouczania czy krytykowania obecnego rządu za politykę wobec Rosji.
aja/Twitter
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS