A A+ A++

Dziś lekarze są nie do zatrzymania w jednym miejscu pracy. Panuje wielozatrudnienie a jakiekolwiek próby wpisania przez dyrektorów szpitala do umów zakazów konkurencji kończą się fiaskiem. Ministrowi zdrowia może być ciężko zobligować medyków do pracy w jednym miejscu.

Wynagrodzenia lekarzy i warunki ich pracy znów stały się przedmiotem publicznej dyskusji za sprawą wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, który niedawno wskazał,  że są medycy pracujący z oddaniem, ale i tacy, którzy myślą tylko o tym jak więcej zarobić. Szef PiS dodał, że zarobki owszem mogą być wysokie, ale w zamian za to, służba zdrowia powinna być dobra. Podczas niedawnego wywiadu dla Polsat News Adam Niedzielski, minister zdrowia odniósł się do tej wypowiedzi, wskazując, że w zeszłym roku miała miejsce najwyższa dynamikę wzrostu wynagrodzeń w tym sektorze. 

J. Kaczyński: przesadna pogoń za pieniędzmi w środowisku lekarzy

– Chodzi tu o zarobki rzędu 60 – 70 tys. zł miesięcznie. Planujemy premiować lekarzy, którzy pracują w jednym miejscu. Bo teraz dominuje wielozatrudnienie a to się odbija na jakości świadczonych usług- wskazał Adam Niedzielski, minister zdrowia. 

Wynagrodzenia lekarzy

Z wypowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że chodzi o to aby lekarz pracował w jednym miejscu, a nie pędził po skończeniu pracy w szpitalu do prywatnego gabinetu. Tak jest m.in. w Niemczech, gdzie medyk pracujący w publicznej placówce nie pracuje już w prywatnej. Także w Czechach lekarz pracując w publicznej jednostce nie dorabia w prywatnym sektorze. U naszych południowych sąsiadów system ochrony zdrowia działa jednak na tyle dobrze, że pacjenci nawet nie muszą korzystać z prywatnych gabinetów.  Rządzącym też marzy się taka zasada jak i u sąsiadów, aby system prywatny nie mieszał się z publicznym.

-Wszystko to jest zrozumiałe, ale za tym muszą iść odpowiednie wynagrodzenia. Lekarz, który miałby pracować w jednym miejscu powinien otrzymywać wynagrodzenie rzędu trzech przeciętnych wynagrodzeń krajowych. Wówczas nie musiałby dorabiać. Od lat to powtarzamy- wskazuje Krzysztof Kordel, prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.  

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosi 6 150 zł. Pomnożone przez trzy daje ok. 19 tyś zł. Tyle chcieliby zarabiać lekarze pracując w jednym miejscu. Dzisiejszy rynek pracy daje im wiele opcji. Mogą pracować w szpitalach, w przychodniach, rozwijać się naukowo, pracować tylko w trybie weekendowym, biorąc dobrze płatne dyżury w innych miastach itd.

Wielu korzysta z tych możliwości i najczęściej chce łączyć prace w różnych podmiotach, także tych mających kontrakt z NFZ. Faktycznie wielu zarabia dziś 20 tys. zł i więcej, ale pracując więcej niż przysłowiowe 8 godzin dziennie wskazane w kodeksie pracy.

Regulacje podpisywania umów z lekarzem a zakaz podwójnego kontraktowania

Z łączeniem prac czasem jednak pojawia się problem. Od kilku lat obowiązuje bowiem zakaz podwójnego kontraktowania. Chodzi o przepis art. 132 ust. 3 oraz art. 133 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Z regulacji tych wynika zakaz podpisywania umów z lekarzem, pielęgniarką, położną i inną osobą wykonującą zawód medyczny lub psychologiem, jeżeli udzielają oni świadczeń opieki zdrowotnej u świadczeniodawcy, który zawarł umowę o udzielanie takich świadczeń z Narodowym Funduszem Zdrowia. 

Oznacza on tyle, że lekarz, pielęgniarka, położna czy psycholog, którzy chcą prowadzić prywatną praktykę lekarską w ramach kontraktu z NFZ, muszą zrezygnować z pracy (świadczenia usług na podstawie innej umowy) np. w publicznym szpitalu, który również ma taki kontrakt. Przepis rząd wprowadził kilka lat temu aby nie doprowadzić do zjawiska podwójnego kontraktowania świadczeń zdrowotnych, aby NFZ nie płacił dwukrotnie za to samo świadczenie

Ale przepisy już nie stoją na przeszkodzie ku temu aby lekarz pracował w kilki podmiotach mających kontrakt z Funduszem, jeśli nie jest właścicielem. Tak samo może świadczyć usługi w szpitalu a popołudniami w przychodni jeśli ta druga nie ma na ten sam zakres kontraktu z NFZ .Dyrektor szpitala, który chciałby zobowiązać tej lekarza do pracy tylko w podmiocie jakim zarządza nie ma też zanadto karty przetargowej w ręku .

-Lekarze nie rekomendują prób wprowadzania im do umów zakazu konkurencji. To rozwiązanie nie jest preferowane na rynku. Wielu z nich jest wynagradzanych za godzinę pracy, podpisuje z placówkami medycznymi umowy cywilne i później jest duży problem z obsadzeniem dyżurów podczas świąt czy wakacji – wskazuje Michał Florczak, dyrektor medyczny w Jutro Medical.

Podkreśla też, że dla lekarza oprócz wynagrodzenia, liczą się warunki pracy

-Bardzo ważne jest to aby miał czas na pracę merytoryczną, zajęcie się pacjentem, prowadzenie na spokojnie badań. Tak jest np. w szpitalach w Belgii i one tym przyciągają pracowników zza granicy- wskazuje dr Florczak

Inna sprawa jest taka, że lekarze często ostrzegają, że jakiekolwiek próby narzucenia im obowiązku pracy w jednym miejscu skończą się tym, że wiele placówek będzie musiało zamknąć oddziały bo zabraknie kadry- System publiczny jest dziś niekonkurencyjny. Znacznie lepsze płace i warunki pracy są w sektorze prywatnym- wskazuje Krzysztof Kordel.

Zakaz konkurencji w umowie lekarza

W wielu rejonach lekarze przechodzą od jednego szpitala do drugiego, zlokalizowanego nieopodal. Trwa o nich wyniszczająca walka między szpitalami. 

Możliwość prawna wpisania zakazu konkurencji w umowie owszem istnieje, w praktyce stosuje się ją jednak raczej w stosunku do osób, należących do kadry zarządzającej placówki medycznej – mówi Sebastian Sikorski, adwokat, dr. nauk prawnych i specjalista ds. prawa medycznego.

Często dyrektorzy narzekają także, że internistów czy pediatrów trudno jest zatrzymać w szpitalu, bo wolą pracować w przychodniach POZ, w których nie ma dyżurów, praca jest spokojniejsza, a wynagrodzenia za godzinę konkurencyjne. Szkopuł w tym, że nawet przychodnie rodzinne maja już problem ze znalezieniem chętnych do pracy. Wielu lekarzy pracuje w kilku, a rekordziści kilkunastu miejscach. Takie możliwości dają duże miasta. W kuluarach nieoficjalnie mówi się, że przeciętny specjalista jest w stanie zarobić 15-20 tys. miesięcznie. Z tym, że czasem pracuje więcej niż przysłowiowe osiem godzin na dobę. Pytanie tylko, jak wygląda produktywność takiego lekarza, skoro budzi się rano i czasami musi chwilę pomyśleć, do której placówki danego dnia jedzie. Lekarz zmęczony jest narażony w większym stopniu na popełnianie błędów medycznych. 

Być może zmieni się to za kilka lat i gdy więcej lekarzy trafi na rynek. Limity na studia medyczne zostały przez ostatnie lata zwiększone o 20-30 proc. Z tym, że młodzi lekarze muszą mieć jeszcze szanse na otwarcie specjalizacji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLIVE: Konferencja Prawa i Sprawiedliwości Okręgu nr 54. Zapraszamy na transmisję (video)
Następny artykułThe mother of all crashes is coming in April 2023