A A+ A++

Medycyna to bardzo wdzięczny temat, idealnie nadający się na książki popularnonaukowe. Mnóstwo wiedzy, faktów i wydarzeń historycznie ważnych, zmieniających nasze życie, a z drugiej strony mnóstwo dziwnych pomysłów, śmiesznych (albo przerażających teorii), ciekawostek i przede wszystkim zwykłych ludzi. Medycyna, jak żadna inna nauka, jest związana z ludźmi – ich codziennością, funkcjonowaniem na wielu różnych poziomach. Historia medycyny doskonale pokazuje rozwój ludzkości, to, z czym ludzie musieli się kiedyś mierzyć i to, jaką cenę trzeba zapłacić za postęp. Królem takiej literatury jest Jurgen Thorwald (choć i jemu zdarzały się gorsze występy). Jego Stulecie chirurgów i Triumf chirurgów powinny być wyznacznikami do tego, jak powinno się pisać książki popularnonaukowe.

Thomas Hager poradził sobie świetnie! Wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste zadanie. Nawet jeśli mamy doskonały temat, trzeba jeszcze umieć odpowiednio go przekazać. Medycyna pod tym względem potrafi być podstępna – jak wybrać najważniejsze rzeczy z całej masy tych ciekawych? Gdzie postawić granicę między naukowymi faktami a ciekawostkami? Balansowanie w tym temacie wymaga dużej znajomości zagadnień i lekkości poruszania się między nimi. Hager to ma i muszę przyznać, że zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Miałam nadzieję, że to będzie ciekawa książka – dostałam dużo więcej, bo nie mogłam się od niej w ogóle oderwać.

Sam tytuł może być nieco mylący, o czym pisze autor we wstępie. Nie opisuje on dokładnie dziesięciu leków – czasami jest to jakaś grupa leków czy substancji. Lista nie jest oczywista, nie ma na przykład aspiryny czy penicyliny, Hager słusznie założył, że może lepiej skupić się na czymś mniej znanym, a równie ważnym. Mamy więc wodzian chloralu, chloropromazynę, oksykodon, substancje, które pewnie wielu z was usłyszy po raz pierwszy (w tym ja). Hager w każdym rozdziale skupia się na innym leku, opowiadając o jego historii na przestrzeni wieków. Nie jest to jednak opowieść tylko i wyłącznie o leku – wcześniej wspomniana bliskość medycyny i ludzi powoduje, że jest to niemożliwe. Dostajemy więc fantastyczne historie o ludziach, czasach w jakich żyli, ich pomysłach, pragnieniach. Wiele z substancji ma swój naturalny początek, Hager przeprowadza nas przez kolejne stadia używania i wykorzystania. Historia opium na przykład – to nie tylko opowieść o maku, to przede wszystkim historia o tym, jak w czasach prehistorycznych ktoś odkrył działanie maku, jak wiedzę o nim od Sumerów przejęli Asyryjczycy, potem Babilończycy, Egipcjanie, grecy i Rzymianie i zachodnia Europa. O tym, jak rozprzestrzeniło się na Indie, Chiny i północną Afrykę. O tym, jaki wpływ na świat miało laudanum. O wojnach opiumowych, o morfinie podczas wojny secesyjnej i o tym, jak opium ma się dzisiaj. I każda substancja jest tak potraktowana – dokładnie, szczegółowo, z bardzo bogatym tłem historycznym i społecznym. To w zasadzie nie tylko historia medycyny czy leków, to po prostu historia ludzi. Mnie szczególnie urzekła Mary Wortley Montagu – to dzięki niej w Europie pojawiła się szczepionka przeciwko ospie (to jest naprawdę świetna historia i rozdział, który powinien dać do myślenia antyszczepionkowcom!).

Louis-Léopold Boilly, “Szczepienie”, 1807 r.

Książka daje też odpowiednią perspektywę i pozwala wejrzeć we współczesne funkcjonowanie rynku medycznego i w działania firm farmaceutycznych. Hager we wstępie pisze, że żaden naród w historii ludzkości nie przyjmował tylu leków i nie wydawał na nie tyle pieniędzy, ile współcześni Amerykanie. Autor nie poprzestał jedynie na liście ważnych leków i ich opisaniu – stworzył spójną i pełną opowieść o tym, czym są leki, co się dzięki nim zmieniło i w jaki sposób, jak się rozwijały, jak to wygląda dzisiaj, jak zmieniał się nasz stosunek do nich. Pisze o przejściu od leków naturalnych do chemicznego poszukiwania kolejnych związków, o granicy pomiędzy pomaganiem a szkodzeniem, a na koniec zapoznaje nas z trendami, które będą kształtować badania nad lekami dzisiaj i w przyszłości. Zwraca też uwagę na etapy funkcjonowania leków – od ich odkrycia, przez początkową euforię, aż po spadek i pojawianie się efektów ubocznych. Po tej książce będziecie bardziej świadomi – nie tylko pod względem medycznym, ale też rynkowym. Będziecie wiedzieć, ile czasu zajmuje wdrożenie nowego leku, komu zależy na tym, aby nie było leków leczących choroby, jak w ogóle wygląda odkrywanie nowych leków.

Dziesięć leków, które ukształtowały medycynę jest książką o bardzo ciekawych rzeczach, a do tego jest naprawdę świetnie napisaną (i przetłumaczoną przez Aleksandra Gomolę). Warto zwrócić na nią uwagę – u mnie staje dumnie obok Thorwalda!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułVoting: Could ID checks affect who participates in elections?
Następny artykułKażą nam wyjechać, tylko dokąd?