W tym przekazie aż roi się od manipulacji, bo cały PiS przekonuje, że aż 60 proc. naszych rachunków jest wynikiem polityki tej „złej Unii”. Tymczasem opłaty emisyjne to tak naprawdę zaledwie jedna piąta rachunku, ale to już w wystąpieniach posłów PiS się nie przebija.
Dlatego stacja TVN24 przerwała konferencję posłów PiS, żeby tę manipulację wyprostować. I się zaczęło. PiS wyszło na kolejną konferencję, którą zresztą TVN24 transmitowało w całości, żeby powiedzieć, że to skandal, cenzura i oszustwo.
TVN24 przerywa transmisję z konferencji
– Podczas transmisji konferencji panów posłów, stacja TVN24 przerwała transmisję i opatrzyła komentarzami wystąpienie panów posłów, zarzucając im słowa, których nie powiedzieli. To złamanie podstawowych standardów i naruszenie wolności słowa. Złożymy skargę do KRRiT, oczekujemy też sprostowania – zapowiedziała Anita Czerwińska, rzeczniczka PiS.
Na co właściwie chce się skarżyć pani poseł, nie wiadomo, bo nikt nigdzie nie napisał, że konferencje prasowe partii to obowiązkowy punkt programu telewizji.
Ale to jeszcze mało. Posłowie ruszyli też do boju na Twitterze.
„TVN przerywając konferencję posłów PiS tylko utwierdza nas w przekonaniu, że stacja ta nie ma nic wspólnego z wolnością słowa. Pracownicy TVNu nie są od decydowania co powinno być przedmiotem konferencji prasowych. Skarga do KRRiT jest niezbędna” – napisał Kazimierz Smoliński z PiS.
Najśmieszniejsze jest w tym to, że jedyna w Polsce stacja publiczna, która jest zobowiązana do pokazywania całej rzeczywistości, także politycznej, i prezentowania poglądów wszystkich uczestników sporu, po prostu tego nie robi.
TVP, a także TVP Info, pokazuje kogo chce, jak chce i jak długo ma ochotę. Na przykład dwie godziny po awanturze o konferencję w TVN24 telewizja publiczna po prostu nie pokazała konferencji opozycji o porozumieniu w sprawie powołania komisji śledczej.
Żeby zobrazować skalę dysproporcji, wystarczy spojrzeć na umieszczone na stronach TVP zestawienie obecności polityków na wszystkich antenach publicznej telewizji w grudniu zeszłego roku.
Wynika z niego, że PiS dostało ponad 40 godzin czasu antenowego, do tego prawie 7 godzin dla Solidarnej Polski. Z kolei Platforma – druga co do wielkości partia w polskim Sejmie – niewiele ponad 8 godzin. Prawie 5 godzin przypadło Nowej Lewicy a ludowcom – 4. Konfederacja zasłużyła na niewiele ponad godzinę.
Od czego są dziennikarze?
Wszystkie partie opozycyjne nie dostają od TVP nawet połowy tego czasu, jakim dysponuje PiS.
Ale liczby to nie wszystko. Ważny jest też kontekst. 40 godzin PiS to 40 godzin pochwał i peanów, zaś 8 godzin Platformy to głównie “fur Deutschland”. To politykom PiS nie przeszkadza i na pewno nie będą rozdzierać szat o jakąś wolność słowa.
Panie i panowie z PiS mam dla Was bardzo złą wiadomość – dziennikarze, wbrew państwa potrzebom i chęciom, to nie są stojaki pod mikrofon, a media to nie słupy ogłoszeniowe.
Dziennikarze zadają pytania, a nie tylko przecinają nimi waszą narrację. wydawcy podejmują decyzję, co pokazują, jak długo i jakim opatrują komentarzem. Państwo możecie zorganizować konferencję na dowolnie wybrany przez siebie temat, nawet o tym, że nigdy nie było tak dobrze, a z kranu w każdym polskim domu płynie miód i mleko. Rolą dziennikarzy jest pokazać, że to zwykła woda, czasem brudna.
Czytaj też: Ludzie PiS kłamią ws. rachunków. A to rząd zmarnował szansę na tańszy prąd
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS