Znaleźć się przez jeden dzień w warsztacie Michała Anioła czy Rafaela to propozycja, z jaką co roku wychodzą Muzea Watykańskie do swych stażystów, organizując warsztaty malarstwa fresków. Studenci „mogą poznać żmudną pracę artystów z przeszłości oraz nauczyć się rozszyfrować wszystkie «znaki» i «ślady» zostawione na pomalowanym tynku, co pomaga im w badaniu dawnych obrazów” – wyjaśnia Marco Innocenzi z Pracowni Restauracji Obrazów i Obiektów Drewnianych Muzeów Watykańskich.
Krzysztof Dudek SJ, Paolo Ondarza – Watykan
Jak zaznacza, praca malarza fresków wymagała skoncentrowanego wysiłku i szybkości. Dzieła tego typu były wykonywane na fragmentach tynku nazywanych „dniami”, dlatego, że należało je położyć i wymalować w ciągu jednego dnia, do chwili, gdy tynk nie wysechł – tłumaczy konserwator.
Technika była już znana w Grecji, a następnie używana przez Etrusków i Rzymian. Szczyt popularności i kunsztu osiągnęła w dobie renesansu.
Co ciekawe we współczesnych warsztatach używa się nie tylko takich narzędzi, jak w czasach Michała Anioła, ale również w 90 proc. tych samych barw. „Farba, której używamy, nie pochodzi z tubki, lecz jest wytwarzana z gleby, która, jak w czasach starożytnych, podlega myciu, rozdrabnianiu, a następnie ponownemu przetworzeniu” – wyjaśnia Innocenzi. Jak dodaje materiały na barwinki są pospolite, należą do nich wapienie, piasek rzeczny czy skały wulkaniczne. Te niezwykle ubogie materiały malarz potrafił wykorzystać we właściwy sposób, by stworzyć z nich arcydzieło – podkreśla konserwator.
Tegoroczne warsztaty odbyły się w drugiej połowie maja. Każdy z uczestników pod okiem konserwatora miał okazję przygotować tynk, szkic, a następnie wykonać fresk. Dla studentów, którzy wiążą swą przyszłość z pracą muzealną lub konserwatorską, było to bezcenne doświadczenie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS