A A+ A++

Tak, tylko jeden dzień. Otóż nowy składak Huawei’a okazuje się być takim rarytasem, że producent wypożycza go mediom maksymalnie na 24 godz. Skłamałbym jednak pisząc o jakiejś niezwykle ciężkiej rozłące. Wprost przeciwnie, z chęcią wracam do bardziej klasycznych konstrukcji i powiem wam dlaczego.

Na wstępie – metryczka. Huawei Mate X2 to oczywiście następca ubiegłorocznego modelu Mate Xs, jednak w swej formie stanowiący oczywiste odejście od tego, co w dziedzinie składaków producent z Shenzhen robił dotąd. Urządzenie wygląda bowiem bardziej jak kolejny Samsung Galaxy Fold, a wynika to z zastosowania nie jednego, lecz dwóch ekranów OLED. Elastyczny ekran składa się do wnętrza obudowy, wymuszając obecność drugiego, zewnętrznego.

To oczywiście pociąga za sobą cały szereg zmian na polu funkcjonalności, z największą dotyczącą konfiguracji aparatów. Jak pamiętacie, Mate Xs ma tylko jeden moduł foto, który pozostaje dostępny zarówno w trybie tabletowym, jak i smartfonowym. Mate X2 tymczasem, obok modułu zasadniczego, oferuje też dedykowaną kamerkę selfie w obrębie eliptycznej wysepki.

Z praktycznego punktu widzenia, Mate X2 bez wątpienia jest konstrukcją bardziej pragmatyczną niż Mate Xs, bo w końcu nie robi z ekranu obudowy, narażając go tym samym na łatwe uszkodzenie. W moim odczuciu z tego samego względu jest konstrukcją mniej widowiskową, która nie wywołuje już takiego efektu WOW, prezentowana znajomym.

Nie oznacza to bynajmniej, że smartfon jako całość zawodzi, ale trudno nie ulec wrażeniu, że to bardziej Nokia Communicator anno domini 2021 niż coś szczególnie awangardowego. Tymczasem w cenie równej ponad 10 tys. zł oczekiwałoby się czegoś ekstra, prawda? Do rzeczy.

W trybie smartfonowym Mate X2 to po prostu smartfon, i to nie najwygodniejszy

Brzmi to może banalnie, ale daję słowo, jest również niezwykle esencjonalne. Pośród najbardziej podstawowych elementów mamy tu ekran o przekątnej 6,45” i rozdzielczości 1160 x 2700 px, podziurawiony aparatem do selfie. Do tego czytnik linii papilarnych na krawędzi bocznej i wyraźnie wypukłą wyspę z czterema aparatami na tyle. Wszystko w szklanej, mocno połyskliwej obudowie, która, co w tym wypadku jasne, uwielbia odciski palców.

Nie oszukujmy się, pomijając typ sensora biometrycznego, złożony Mate X2 to po prostu szablonowy flagowiec. Bez znanych z poprzednika, nieco szalonych funkcji wykonywania selfie aparatem głównym czy podglądu kadru przez osobę fotografowaną. Za to ze sporawą dziurą we frontowym wyświetlaczu, która w tej serii jest niestety ceną zawartego kompromisu.

No, a może jednak nie do końca szablonowy. Przez masę sięgającą 300 gramów i blisko 1,5 cm grubości. Kwadrans rozmowy i człowiek ma serdecznie dosyć, więc zakładając, że tym razem jest to telefon bardziej dla ludzi biznesu niż droga zabawka, wychodzi tak sobie. Nie wspominając już o wygodzie, a właściwie jej braku, pisania wiadomości tekstowych. Aby zrobić to jedną ręką, trzeba mieć dłoń boksera wagi ciężkiej. Inaczej 1/3 klawiatury pozostaje poza zasięgiem, a ciągłe poprawianie chwytu tak masywnej i niezgrabnej konstrukcji bywa ryzykowne.

Créme de la créme to naturalnie tablet, ale…

Powierzchnia robocza rośnie wówczas do 8 cali, ma rozdzielczość 2200 x 2480 px i jest odświeżana w 90 Hz. Postawmy sprawę jasno: to naprawdę przepiękny i duży panel.

Tylko, ja na przykład cały czas nieszczególnie potrafię znaleźć zastosowanie, które racjonalizowałoby trzymanie w kieszeni 300-gramowego klocka. Do czytania sprawdza się wyśmienicie, ale tylko pod warunkiem, że mowa o dokumentach. Strony internetowe domyślna przeglądarka uparcie wyświetla w trybie mobilnym, gdzie kolumny ulegają często nienaturalnemu rozciągnięciu. Filmy są wyświetlane z grubymi czarnymi pasami, a androidowy multitasking i możliwość wyświetlenia dwóch apek ładnie wygląda na reklamach. W praktyce rzadko się przydaje.

Duży ekran mógłby być świetnym rozwiązaniem podczas wieloosobowych wideokonferencji, ale w huawei’u nie da się go w ten sposób wykorzystać, bo w trybie tabletowym nie ma frontowej kamery. Nie mając stylusa, nie posłuży również jako tablet graficzny, choć, co ciekawe, według wstępnych przecieków rysik miał się w Mate X2 pojawić. Ale ostatecznie nie pojawił.

Mam z Mate’em X2 problem

Technicznie, mimo wszystko, jest to bodaj najlepszy składany smartfon. Wysokowydajny procesor Kirin 9000 5G, znany już z Mate’a 40 Pro, w połączeniu z 8 GB RAM zapewnia najwyższą wydajność. Równie dobre zdają się być właściwie wszystkie pozostałe podsystemy: jakość ekranów, aparaty, audio, łączność, pamięć masowa itd. Warto też zwrócić uwagę, jak Huawei dopracował sam mechanizm składający. Bruzda pozostająca na powierzchni wyświetlacza jest ledwie minimalna, a złożona konstrukcja ma bliskie ideału spasowanie.

Kiedy jednak człowiek zaczyna się zastanawiać, czy wydałby na ten sprzęt ponad 10 tys. zł, to cały entuzjazm wyraźnie maleje. I nie chodzi tu wyłącznie o brak Usług Google, typowy dla sprzętu Huawei, bo akurat ekosystem HMS i App Gallery radzą sobie coraz lepiej. Mam z Mate’em X2 problem, bo na dobrą sprawę nie potrafię znaleźć scenariusza użytkowego, który by go racjonalizował, dając do zrozumienia, że warto na co dzień pchać takiego frankensteina do kieszeni.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrochę pozytywnych wieści dla kibiców ŁKS-u Łódź. Mózg zespołu wiąże swoją przyszłość z klubem z al. Unii?
Następny artykułAdwokatka: Andrzej Poczobut zdrowy, zarzuty wciąż nieznane