Lisa Montgomery na swoją karę czekała w więzieniu Terre Haute w stanie Indiana, gdzie trafiła po zabójstwie 23-letniej Bobbie Jo Stinnett. Montgomery udusiła swoją ofiarę, by następnie rozciąć jej brzuch przy użyciu noża kuchennego i wyjąć żyjący nadal ośmiomiesięczny płód. Dziecko przeżyło, a obrońca Montgomery wskazywał na dodatkowe okoliczności. Podkreślał, że oskarżona była ofiarą wykorzystywania seksualnego i córką alkoholików, która później sama miała problem z uzależnieniem. Jej krewni i znajomi sugerowali, że mogła mieć problemy psychiczne.
Egzekucja Lisy Montgomery. Pierwszy taki przypadek od 67 lat
W połowie października sąd skazał Montgomery na karę śmierci oraz nakazał umieszczenie jej w specjalnej, jednoosobowej celi. Tam kobieta oczekiwała na egzekucję, którą wyznaczono na wtorek 12 stycznia. Dopiero w poniedziałek wieczorem wstrzymano jej wykonanie wskazując na pogarszające się zdrowie psychiczne kobiety.
Zabójczyni 23-latki nie uniknęła jednak kary, a sąd nie przychylił się ku argumentacji obrońcy wskazującego na niepoczytalność osadzonej – podaje BBC. 52-latka otrzymała śmiertelny zastrzyk w nocy z wtorku na środę czasu polskiego, stając się tym samym pierwszą od 67 lat kobietą uśmierconą przez amerykańskie władze federalne.
Według świadków chwilę przed wykonaniem wyroku Montgomery została zapytana o to, czy chce coś jeszcze powiedzieć. Ta zaprzeczyła. Jej prawnik Helley Henry w oświadczeniu dla mediów wskazał, że każdy uczestnik tej egzekucji „powinien czuć wstyd”. Dodał, że jego klientka była „kobietą z urojeniami”, przez co wyrok skazujący na karę śmierci nie był sprawiedliwy.
Czytaj też:
Matka Boska z tęczową aureolą na plakatach. Ruszył proces ws. aktywistek
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS