18 stycznia dzieci z klas I-III szkół podstawowych wrócą do szkół. Jednocześnie wszystkie obostrzenia, które obowiązywały do 17 stycznia, będą obowiązywać przez kolejne dwa tygodnie. To wynik analiz przeprowadzonych w ministerstwie zdrowia.
Minister Adam Niedzielski powiedział, że koszty społeczne sytuacji, gdy najmłodsi uczniowie zostają w domu, są większe niż ryzyko napędzenia epidemii.
– Ważąc wszystkie za i przeciw, opierając się na modelach prognostycznych, doszliśmy do wniosku, że krokiem najbardziej nieśmiałym, który możemy wykonać i nie stanowi zagrożenia, jest uruchomienie nauki stacjonarnej w klasach 1-3 – powiedział Andrzej Niedzielski.
Jest to jednak jedyny krok w stronę normalności, na jaki w obecnym etapie można sobie pozwolić. Szef resortu zdrowia uważa, że widmo trzeciej fali jest na tyle realne, aby ryzykować. Zwłaszcza że kraje sąsiednie zaostrzają lub przynajmniej wydłużają obowiązujące obostrzenia.
– Z drugiej strony sytuacja w Polsce wygląda stabilnie. Nie mamy drastycznego skoku zachorowań, zgonów czy zwiększonego obłożenia łóżek szpitalnych – powiedział Niedzielski. Według ministra istnieje odpowiedni bufor bezpieczeństwa, ponieważ zajętość łóżek covidowych jest na poziomie 17 tys. na 33 tys. dostępnych.
Jednak program szczepień wymaga stabilności systemu. W przypadku, gdyby znów krzywa nowych przypadków wystrzeliła, zasoby będą skierowane na walkę z chorobą. Na tym ucierpiałaby właśnie program szczepień.
Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek dodał, że nauka zdalna najmłodszych jest uciążliwa dla wszystkich: samych dzieci, nauczycieli i rodziców.
Wraz z regionalnymi sanepidami zostały opracowane wytyczne i tam, gdzie to możliwe, będą wdrażane. – Mam przekonanie, że jesteśmy przygotowani do powrotu dzieci do szkół – stwierdza Czarnek.
W bezpiecznym powrocie najmłodszych do szkół mają również pomóc realizowanie obecnie badania przesiewowe nauczycieli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS