A A+ A++

Dzieci z roku na rok w Polsce rodzi się coraz mniej a równolegle do tego rośnie liczba martwych urodzeń. Przyczynił się do tego m.in. wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r.

W Polsce rośnie liczba martwych urodzeń. Takie dane zaprezentowała niedawno na Sejmowej Komisji Zdrowia przedstawiciel Związku Miast Polskich. W zasadzie liczba martwych urodzeń utrzymuje się przez ostatnie lata na tym samym poziomie, ale problem polega na tym, że liczba urodzeń w ogóle spada.

Polacy się starzeją i porodówek ubywa

Polska powinna być bezpieczniejsza

-Jeżeli w 2014 roku mieliśmy 402 tys. porodów, a w 2022 r.mamy 332 tys., to w związku z tym 1200  niby jest stabilną liczbą, ale procent urodzeń w odniesieniu do 332 tys. porodów jest niestety wyższy niż w latach poprzednich. To jest bardzo niepokojące zjawisko- wskazuje Marek Wójcik, ekspert ds. legislacji Związku Miast Polskich.   

Jeszcze przed 2000 rokiem w  najgorszym roku na 1000 porodów 108 było martwych. Polska goniła jednak  kraje Europejskie w tym zakresie. Dogoniliśmy Europę. Z punktu widzenia WHO Polska i Europa jest w obszarze niskiego zagrożenia martwymi porodami. Według WHO,  wskaźnik jest w normie, jeśli w kraju jest poniżej 6 promili martwych porodów

-W tej chwili średnia europejska wynosi 3,4 promila, ale nasi sąsiedzi mają znakomicie lepsze dane.  W Skandynawii Finlandii, Estonii jest zaledwie półtora martwego porodu na 1000,  w Niemczech trzy porody, w Czechach dwa i pół. Natomiast my ciągle mamy 1200-1300 porodów w ciągu roku.Trzeba się przyjrzeć, skąd się to bierze- zaznaczał Marek Wójcik podczas Sejmowej Komisji Zdrowia.

Liczba porodów martwych wzrosła po zmianach w prawie wywołanych wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Dziś rodzi się więcej, w porównaniu z poprzednimi latami, dzieci z wadami letalnymi, które umierają bezpośrednio po urodzeniu lub po upływie czasu-dni, tygodni, miesięcy. Charakter ich wad lub zespołów genetycznie uwarunkowanych nie daje im szans przeżycia.

Zadaniem prof. Ewy Helwich, neonatolog z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, jest rzetelne informowanie matek o tym, jakie istnieją szanse na przeżycie w przypadku stwierdzanej wady rozwojowej płodu, ale ostateczna decyzja powinna należeć do matki. Nie powinno się w tych kwestiach narzucać kobietom jedynego słusznego rozwiązania, ale prawo powinno dawać wybór czy kobieta chce taką ciążę donosić czy usunąć.

Decyzja w tej sprawie nie powinna być arbitralna, a kobieta, która urodzi dziecko, nie powinna być pozbawiona pomocy ze strony Państwa. Dostaje 4 tys. zł na pochowek  i to wszystko- zauważa prof. Helwich.

Według wniosków pokontrolnych NIK-u z kontroli w 2021 r. w Polsce w minionych latach ok. 1700 kobiet każdego roku rodziło martwe dziecko, a u ok. 40 tys. kobiet ciąża kończyła się poronieniem. Szacuje się, że poronieniem kończy się około 10-15 proc. wszystkich ciąż.  Kontrola NIK-u, którą objęto 37 szpitali z siedmiu województw, nie przyniosła optymistycznych rezultatów. Zdaniem NIK kobietom w tak szczególnej sytuacji nie zapewnia się prawidłowej i wystarczającej opieki, a personel nie zawsze jest przygotowany do wspomagania ich w trudnym momencie. 

Wyniki raportu nas nie dziwią też przedstawicieli Fundacji Rodzić Po Ludzku. Ich zdaniem dopóki ministerstwo nie weźmie odpowiedzialności za monitorowanie i kontrolowanie przestrzegania praw tych kobiet, nic się nie zmieni.

-Najbardziej bolesne i uwłaczające godności kobiety, która urodziła martwe dziecko jest to, że ona jest kładziona w szpitalu na sali wraz z matkami, które szczęśliwie urodziły i cieszą się. Na porodówkach brakuje też psychologów, którzy mogliby pomóc kobiecie w trudnych emocjach. Potrzeba tu zmian w standardach opieki okołoporodowej, które to zmiany obiecał nam minister zdrowia- mówi Joanna Pietrusiewicz, prezeska fundacji Rodzić Po Ludzku.

Jak wynika z kontroli NIK wobec kobiet, które poroniły lub urodziły martwe dziecko, szpitale często ograniczały się wyłącznie do pomocy medycznej.

“Dyrektorzy szpitali, a także personel medyczny nie zawsze dostrzegali specyfikę opieki nad takimi pacjentkami” – pisze NIK. “Personel medyczny często po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać”. 

Ze skarg płynących do Fundacji Rodzić Po Ludzku wynika, że w wielu miejscach personel medyczny nie daje kobietom przestrzeni na płacz czy okazywanie emocji takich jak płacz .

W skargach kobiety określały postawę personelu jako nieuprzejmą, arogancką, oziębłą i ignorującą.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe sankcje wobec Rosji z powodu inwazji na Ukrainę
Następny artykułZOBACZ JAK NASZE SAMORZĄDY POMOGŁY UKRAIŃCOM