Ani razu nie kazaliśmy przynieść uczniom rządowych laptopów na lekcje, bo nie były do niczego potrzebne – opowiadają nam dyrektorzy krakowskich szkół. A ponieważ nowy rząd zapowiada nowy program “Cyfrowy uczeń”, pytają: Czy wpadamy z deszczu pod rynnę?
Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie: – Wyszło na moje i przyznam, że mam gorzką satysfakcję. Program “Laptop dla ucznia” okazał się klapą, totalnym fiaskiem, a ja od początku to mówiłam. Nasze dzieci ani razu nie skorzystały z rządowych laptopów w szkole. To sprzęt rozdany bez pomysłu, za pieniądze wydane bez sensu. Dlaczego z niego nie korzystaliśmy? Bo mając w szkole komputery, tablice interaktywne, 100 tabletów podłączonych do przenośnych szafek, 24 sztuki okularów VR, nauczyciele nie widzieli takiej potrzeby. Bo laptopy są ciężkie i nie chcieliśmy, by 11-latki dźwigały je w plecakach. Nie chcieliśmy też, żeby wybiegając na przerwę, rzucały je z plecakami pod ścianę. By był problem, gdy zapomną hasła do logowania albo 30 osób naraz będzie chciało się podładować w jednej klasie, bo nie jesteśmy na to przygotowani.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS