A A+ A++

Dyplomatyczna rozgrywka wokół sytuacji na wschodzie Ukrainy przyspiesza. Jak się wydaje obecnie gra toczy się wokół kwestii uzyskania przez Kijów Planu na rzecz członkostwa w NATO (MAP).

Zełenskiemu ma zależeć, aby na trzydziestolecie niepodległości Ukraina uzyskała status państwa, które ma otwartą drogę do członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim, co byłoby jednym z największych, jeśli nie największym, jego sukcesem dyplomatycznym i znakomicie poprawiło notowania ukraińskiego prezydenta. Przy czym, jak zauważają ukraińscy komentatorzy w obozie władzy nastąpiło w ostatnim czasie w tej kwestii istotne przesunięcie. Otóż decydujący wpływ na bieg spraw uzyskali politycy, określani przez rosyjskiego politologa Andrija Piontkowskiego mianem „kolektywnego Mannerheima”. Są to szef ukraińskiego MSZ-u Dmytro Kułeba, sekretarz rady Bezpieczeństwa i Obrony Aleksiej Daniłow oraz wicepremier ds. Donbasu Aleksiej Reznikow. W przeciwieństwie do Andrija Yermaka, szefa administracji prezydenckiej, ci politycy opowiadać się mają za twardszą linią Kijowa w sprawie Donbasu i uderzeniem w prorosyjską „V kolumnę” na Ukrainie. Jeśli chodzi o sprawę członkostwa w NATO, to ta opcja opowiada się za uzyskaniem MAP, podczas gdy Yermak, jak się uważa był zwolennikiem opcji na rzecz uzyskania przez Kijów statusu uprzywilejowanego, strategicznego sojusznika Stanów Zjednoczonych.

Rozmowy ws. MAP?

Andriej Taran, ukraiński minister obrony jest zdania, że Kijów może uzyskać MAP do końca tego roku, co oznacza, że aby tę perspektywę uczynić realną, rozmowy muszą trwać już teraz.

Wydaje się, że trwają. Z pewnością Zełenski rozmawiał na ten temat w czasie wczorajszej wizyty roboczej w Ankarze. Rozmowy w cztery oczy między Erdoğanem a prezydentem Ukrainy miały dodatkowy kontekst. Otóż przed przybyciem do Ankary delegacji z Kijowa, do tureckiego prezydenta dzwonił Władimir Putin. W tym samym tez czasie, w rosyjskich mediach zaczęły pojawiać się informacje o potrzebie natychmiastowego wstrzymania lotów do Turcji, z powodu kolejnej fali pandemii. Z punktu widzenia chwiejącej się gospodarki Turcji i niestabilnej waluty byłaby to bardzo zła informacja, bo pieniądze które wydawali co roku rosyjscy turyści na tamtejszych plażach, stabilizowały sytuację tureckiej liry. W tym wypadku zbieżność w czasie tego rodzaju rozważań i apeli formułowanych pod adresem rosyjskiego anty-covidowego sztabu kryzysowego jest raczej rodzajem sygnału strategicznego, który wysłała Moskwa.

Ukraina też wysłała podobne sygnały. W Ankarze rozmawiano również o ruchu turystycznym, choć napływ turystów z Ukrainy nie zrównoważy ewentualnego ubytku Rosjan, a przed przybyciem Zełenskiego jeden z ukraińskich portali specjalizujących się w tematyce wojskowej podał informację o tym, że po raz pierwszy Kijów wykorzystał posiadane tureckie drony w Donbasie. Sygnał jest oczywisty – ukraińscy żołnierze opanowali sztukę ich pilotowania i są przygotowani. W tym kontekście informacje na temat rozmów ministrów obrony obydwy krajów – Tarana i Akara, w sprawie zakupu kolejnej partii tureckich dronów, przy okazji wizyty Zełenskiego, nabierają nowego kontekstu.

Rozwiązanie problemu Donbasu

Jeśli chodzi i ich polityczny wymiar, to warto zwrócić uwagę na kilka deklaracji. Otóż na konferencji prasowej Erdogan powiedział, że problem Donbasu można rozwiązać wyłącznie w trybie rozmów „w zgodzie z prawem międzynarodowym”. Ten zdawałoby się niewiele znaczący wtręt jest jednak ważnym sygnałem na temat tego, kto z kim ma rozmawiać. Władze separatystycznych republik w Doniecku nie są uznanymi w świecie, rozmowy z nimi nie mogą mieć zatem tego charakteru. Oznacza, to, iż Turcja poparła ideę dialogu na ten temat z Rosją, co nie jest dobrą wiadomością dla Moskwy chcącej odgrywać rolę rozjemcy realizującego misję pokojową, nie będąc stroną konfliktu. Jeśli dodać do tego innego rodzaju wypowiedzi Erdogana, na temat poszanowania terytorialnej integralności Ukrainy, przyłączenia się Ankary do tzw. platformy krymskiej, czy zaangażowanie Turcji w budowę mieszkań dla uchodźców z Krymu, to wyraźnie widać po której stronie sytuują się sympatie Turcji. Prorosyjskie media na Ukrainie sugerują, że ceną, jaką Zełenski będzie musiał zapłacić za poparcie, również w kwestii członkostwa Ukrainy w NATO, będzie wydanie znajdujących się na jej obszarze zwolenników Fethullah Gülena.

Działania ukraińskiej dyplomacji

Ukraińska dyplomacja nie zwalnia tempa. Z jednej strony stara się rozbrajać rosyjską narrację jakoby to Kijów był zainteresowany w zaostrzaniu sytuacji w Donbasie. Wicepremier Aleksiej Reznikow powiedział w wywiadzie dla BBC Ukraina, że Kijów nie ma zamiaru atakować, choć jego siły zbrojne przygotowane są na każdą ewentualność. Dodał też, iż nie wierzy w scenariusz wojenny w Moskwa uprawia zbyt pragmatyczną politykę, aby ryzykować. Z drugiej strony w przyszłym tygodniu Zełenski ma lecieć do Paryża, gdzie spotka się z Emmanuelem Macronem. Dzisiaj media poinformowały też o wspólnej akcji dyplomacji francuskiej i niemieckiej w OBWE. Chodzi o oficjalne pytanie, na gruncie obowiązującej konwencji wiedeńskiej, skierowane do Rosji jakie są powody dyslokacji jej wojsk ku granicy z Ukraina. Moskwa odmówiła uczestnictwa w spotkaniu i udzielenia odpowiedzi, co Annegret Kramp-Karrenbauer skomentowała, że jeśliby Rosja nie miała niczego do ukrycia, to nie uchylałaby się od rozmowy na temat swych ostatnich posunięć. Niedługo ponownie do Europy przyleci Antony Blinken, a szef Pentagonu Lloyd Austin w przyszłym tygodniu ma rozmawiać z głównymi europejskimi sojusznikami z NATO, w tym z Sekretarzem Generalnym Paktu. Kristina Kvien, amerykańska chargé d’affaires w Kijowie potwierdziła uczestnictwo Stanów Zjednoczonych w tzw. Krymskiej Platformie.

A jak informuje Bloomberg, głównym powodem powrotu Blinkena do Europy jest kwestia sytuacji w Donbasie i próba ustalenia wspólnej amerykańsko – europejskiej polityki wobec Rosji, ale również rozmowy na temat NATO. Blinken niedawno rozmawiał też telefonicznie z szefem niemieckiego MSZ-u Maasem. Pewnym novum jest też oświadczenie wydane w piątek przez szefa francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Driana, już po telefonicznych rozmowach z Kulebą, Blinkenem i Maasem. Znalazły się w nim wezwania pod adresem Moskwy aby ta „zaprzestała prowokacji” i rozpoczęła kroki w celu deeskalacji napięcia. Wydaje się zatem, że najbliższe dni, a może nawet tygodnie będzie to czas ucierania linii politycznej świata euroatlantyckiego w kwestii sytuacji w Donbasie oraz wspólnej polityki wobec Rosji.

Co zrobi Moskwa?

Paradoksalnie, wiele zależy od kolejnych posunięć Moskwy. Jeśli w sposób wyraźny zdecyduje się ona na deeskalację konfliktu Waszyngtonowi i stolicom europejskim trudniej będzie znaleźć wspólna linię polityczną. I odwrotnie, zaostrzenie, obiektywnie rzecz biorąc, umacnia linię tych, którzy tak jak litewski MSZ, są zdania, że jedynie rozpoczęcie procedury wejścia Ukrainy do NATO stanowi realną gwarancję jej bezpieczeństwa.

Póki co niewiele wskazuje aby w Rosji zwyciężyła opcja uspokojenia. Weekendowe wydanie dziennika Kommiersant przyniosło interesujący wywiad z bankierem Piotrem Awenem, liberałem, w przeszłości ministrem w rządzie Jegora Gajdara, dziś uchodzącym za nieoficjalnego finansowego doradcę Władimira Putina, z tego powodu wpisanym na amerykańską listę sankcyjną. Otóż mówi on o tym, że Gajdar będąc zwolennikiem reform i gospodarczym liberałem był też rosyjskim imperialistą, przebudowa gospodarki miała w gruncie rzeczy prowadzić do wzmocnienia Rosji i stworzenia, w miejsce ZSRR, nowej wersji imperium. Jeśli zaś chodzi o kwestie Ukrainy, to przypomina on, że już za czasów Andropowa wśród rosyjskiej elity władzy powstał projekt odebrania republice, wchodzącej wówczas w skład ZSRR, obszarów położonych na wschód od Dniepru. Ten wątek powraca też w innych wypowiedziach rosyjskich polityków, którzy zaczynają zastanawiać się czy w przypadku Ukrainy nie przyjąć rozwiązania niemieckiego, tj. podzielić ją na prorosyjską część wschodnią i obszary prozachodnie. Ukraiński wywiad zdobył, jak informują tamtejsze media trzy warianty oficjalnego listu szefa „donieckiej republiki ludowej” Denisa Puszylina do Putina. Pierwszy zawiera prośbę o pomoc wojskową, drugi o przyłączenie do Federacji Rosyjskiej a trzeci o uznanie niepodległości i podpisanie umowy o partnerstwie, również w kwestiach wojskowych. O nieuchronności wojny ukraińsko – rosyjskiej mówi też w wywiadzie dla Argumentów i Faktów, najpopularniejszego rosyjskiego tygodnika Igor Striełkow (Girkin), były „minister obrony” republiki donieckiej, pułkownik rezerwy. Jego zdaniem inaczej niźli tocząc wojnę nie będzie można rozwiązać „problemu Donbasu” a rosyjskim celem wojny, która „nie będzie spacerkiem” winno być oderwanie od Ukrainy Mariupola, Odessy, Charkowa i Dniepropietrowska. Po ich przyłączeniu do kontrolowanych dziś przez separatystów terenów takie „państwo” będzie miało możliwość samodzielnego funkcjonowania, każdy inny wariant oznacza utrzymywanie go przez Rosję. Striełkow/Girkin mówi też, że jego zdaniem wojska ukraińskie będą starały się szybko zdobyć Donieck, po to aby ewentualne kontrataki Rosji były, z racji tego, że walki będą toczyły się w mieście znacznie trudniejsze.

W rosyjskich mediach pojawiły się też informacje, że początek maja może być znacznie bardziej „gorący” a nawet tezy o przygotowywanej rzekomo przez Kijów prowokacji polegającej na planach ostrzelania defilady na 9 maja, mającej się odbyć w Doniecku. Wszystko to razem wzięte oznacza, że Moskwa nie ma zamiaru szybko doprowadzić do deeskalacji konfliktu. Gra nerwów będzie trwała, a wiele zależy od ustaleń Antony Blinkena w trakcie rozmów z europejskimi sojusznikami. Stanowczy wspólny front może przyczynić się do deeskalacji napięcia a wojskowe ruchy Moskwy paradoksalnie zasypać podziały wśród sojuszników. Jeśli jednak to nie nastąpi, to Rosja może uznać, że jej strategia zastraszania przynosi pozytywne rezultaty i zdecydować o pójściu o krok dalej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKonrad Mucha: Jeśli ktoś chce i może, to wszystko jest możliwe
Następny artykułLondyńska policja wyraża ubolewanie po przerwanym nabożeństwie w polskim kościele