Polscy siatkarze pokonali Chińczyków 3:2 (25:20, 23:25, 22:25, 25:9, 16:14) w ostatnim meczu turnieju kwalifikacyjnego w Xi’an. Oceniamy ich (zawodników, którzy grali w finałach Ligi Narodów, mistrzostwach Europy i kwalifikacjach olimpijskich) za cały sezon w skali szkolnej (1-6).
Łukasz Kaczmarek, atakujący – 5+
Ci, którzy wcześniej często go krytykowali, w tym sezonie musieliby się naprawdę postarać, żeby go nie docenić. W ataku był zmuszony zastąpić Bartosza Kurka, w dodatku przez długo realnie nie mając za sobą zmiennika, który mógłby wejść na boisko i w dobrym stylu go zastąpić. Na jego barkach spoczywał zatem ogrom odpowiedzialności, który w imponujący sposób udźwignął. Pewnie, że były też mecze, czy konkretne sety, gdy wyraźnie spadał jego poziom skuteczności, ale najważniejsze, że za każdym razem potrafił wrócić do własnej solidności. Oby ten sezon dał mu dużo pewności siebie, którą będzie mógł dalej wykorzystywać w tak dobry sposób, jak do tej pory.
Bartosz Kurek, atakujący – brak oceny
Jego brak w kadrze, choć przykryty naprawdę dobrą dyspozycją Łukasza Kaczmarka w ataku i tym, jakie umiejętności lidera zespołu na boisku pokazuje Aleksander Śliwka, był bardzo bolesny. W fazie zasadniczej Ligi Narodów wyglądał nieźle, ale odkąd dokuczał mu nawracający uraz trudno było mu zachować odpowiedni rytm i nawet na zmianach nie był w stanie dawać wiele drużynie. Oby na sezon olimpijski był już w pełni zdrowy i gotowy, żeby pomóc reprezentacji na drodze do igrzysk w Paryżu.
Bartłomiej Bołądź, atakujący – 4
Jego najważniejszym zadaniem okazała się rola zmiennika podczas kwalifikacji olimpijskich. Wchodząc na boisko za Łukasza Kaczmarka, nie był najskuteczniejszy, ale swoją wartość udowodnił w ostatnim meczu z Chińczykami, gdy dostał szansę, żeby zagrać dłużej i zdobył 20 punktów przy 50-procentowej skuteczności w ataku, a także przy znakomitej zagrywce, która dała Polakom trzy asy. Czy będzie ważną postacią Polaków w kolejnym, jeszcze ważniejszym sezonie? Na ten moment trudno powiedzieć, ale na pewno dobrze, że pokazał się na koniec z naprawdę dobrej strony.
Marcin Janusz, rozgrywający – 5+
Reżyser gry Polaków pięknie się rozwija. Od wchodzenia do kadry dość nieśmiało i oswajania się z rolą lidera, którą przejął od przyjścia Nikoli Grbicia aż po wychodzenie na boisko w roli kluczowego, jednego z najbardziej kreatywnych zawodników. Wielokrotnie pisaliśmy o nim, że dobrze zarządzał dystrybucją piłek i kontrolował grę polskiego zespołu. Może te określenia wyglądają na nudne, ale nie w przypadku rozgrywającego. Wielokrotnie pozostaje w cieniu pozostałych najważniejszych spośród polskiej kadry, a przeważnie bardzo niesłusznie. W końcu w całej tej układance ciągle zmieniających się elementów u Nikoli Grbicia pozostaje jednym z najbardziej stałych. I świetnie, że nauczył się z tym sobie radzić.
Grzegorz Łomacz, rozgrywający – 4+
Przez cały sezon pozostawał w roli drugiego rozgrywającego, którą w pełni zaakceptował. Dobrze się w niej jednak odnalazł i miał momenty, gdy był zespołowi bardzo potrzebny. Jest jednym z najlepszych przykładów na to, że siła polskich siatkarzy obecnie tkwi w rozumieniu i funkcjonowaniu w ramach pełni filozofii Nikoli Grbicia.
Aleksander Śliwka, przyjmujący – 6
Jedna z dwóch “szóstek” w całej kadrze. Lider w pełnym tego słowa znaczeniu. Już w Zaksie widać było, jak siatkarsko dorósł i jak dobrze pomaga zespołowi na boisku niemal każdym swoim ruchem. To czasem jeszcze ważniejsze niż jego gra i to, czy był odpowiednio skuteczny w ataku, czy przyjęciu. Gdy trzeba, ciągnął ten zespół, jak swoich kolegów za koszulki, gdy stali w niewłaściwym miejscu na boisku. Kiedyś wydawałoby się, że jest jednym z tych, którzy w trakcie meczu mówią niewiele, teraz odzywa się po każdej akcji. Był pod tym względem znakomity w każdej z tegorocznych wielkich imprez i choć nie zawsze utrzymywał swój najwyższy poziom, to w kluczowych momentach nie można było mieć do niego pretensji. Będzie jednym z najważniejszych ogniw tej reprezentacji przed igrzyskami.
Wilfredo Leon, przyjmujący – 6
Druga z “szóstek” i jednocześnie MVP całego sezonu. Po finale mistrzostw Europy wyżej postawiliśmy Śliwkę, ale jeśli bierzemy pod uwagę całokształt, to równiej na przestrzeni ostatnich czterech miesięcy grał Leon. Zwłaszcza postawą w końcówce mistrzostw Europy i najważniejszych spotkaniach w walce o awans na igrzyska udowodnił, że coraz lepiej wygląda w kluczowych momentach meczów reprezentacji. Z tym wcześniej bardzo długo miał problem i brakowało argumentów potwierdzających, że mentalnie potrafi takie chwile udźwignąć jak za czasów dominacji Zenitu Kazań, gdy uważano go za bezsprzecznie najlepszego na świecie. Teraz takie głosy powoli mogą wracać, bo znów na boisku widzimy jego najlepszą wersję. Leon pokazał sobie i każdemu krytykowi, że potrafi wejść na taki poziom, grając dla Polski i to w najlepszym możliwym momencie: gdy za rok, będzie mógł taką grą wywalczyć upragniony medal igrzysk olimpijskich.
Kamil Semeniuk, przyjmujący – 5
Ten sezon reprezentacyjny pozwolił mu się odrodzić. Jeszcze w lipcu wydawało się, że tym, jak bardzo obniżył się jego poziom i jak dalej nie może odzyskać formy sprzed roku, może stracić miejsce w kadrze. Z najlepszego siatkarza Europy nagle stał się tym, dla którego hasło “reprezentacja Polski” może się kojarzyć bardzo boleśnie. Nikola Grbić obdarzył go wielkim zaufaniem, a on odwdzięczył mu się coraz lepszą grą w kolejnych miesiącach. Rola zawodnika rotacyjnego, potrzebnego na boisku w konkretnych momentach, pozwoliła mu wrócić do solidności. I oby teraz problemów z utrzymaniem się na tym poziomie miał jak najmniej.
Tomasz Fornal, przyjmujący – 5
Czasem żartował z dziennikarzami, pytając, czy Nikola Grbić przekazał nam, czy w kolejnym meczu wejdzie na boisku. Sam śmiał się i mówił: “No ja bym siebie wystawił”. Pewnie pół żartem, pół serio, bo najlepszy siatkarz zeszłego sezonu PlusLigi w wielu innych zespołach byłby ich najważniejszym ogniwem. Rola, w której widzi go i stawia Grbić pozwala mu jednak rozwijać się w jeszcze innych warunkach niż w klubie, stawia przed nim kolejne wyzwania. W tym sezonie Fornal nie zawsze, gdy wchodził na boisko, od razu przekonywał do siebie jakością gry. Okazywał się jednak bardzo ważny dokładnie w tych momentach, gdy Grbić i drużyna potrzebowali go najbardziej. A to niezwykle istotna umiejętność.
Bartosz Bednorz, przyjmujący – 5
W Zaksie w drugiej części sezonu ligowego dzielił i rządził. W reprezentacji dostosował się do roli podobnej do tej, którą mieli Semeniuk i Fornal, kolejny raz udowadniając swoją jakość. Gdy trzeba było, Nikola Grbić stawiał na niego częściej i ten odpłacał się solidnym poziomem także, gdy stawał się częścią wyjściowego składu. W tak świetnej maszynie, jaką stworzył Serb, nieważne jest, ile szans dostanie konkretny zawodnik, ważne jak je wykorzysta i czy jest w stanie zaakceptować tę rolę.
Jakub Kochanowski, środkowy – 5+
Ma za sobą absolutnie znakomity sezon. Najwyższy poziom prezentował chyba na mistrzostwach Europy, gdy chwilami był nie do zatrzymania w ataku, a do tego dokładał znakomity blok i zagrywkę. To, że rzadko schodził z tego poziomu, tylko udowadniało, jak świetnym zawodnikiem się staje i że ciągle się rozwija. Wraz z Norbertem Huberem stworzyli najlepszą parę środkowych na świecie, nie ma co do tego wątpliwości.
Norbert Huber, środkowy – 5+
Jego występ w finale mistrzostw Europy będzie nam się jeszcze długo śnił po nocach. To było apogeum jego świetnej gry, którą świetnie odbił sobie poprzedni sezon, zabrany przez kontuzję. To, że już kilka miesięcy później był w stanie grać najlepiej w karierze, jest tylko dowodem na jego niezwykle ciężką pracę. Kolejny sezon może być dla niego jeszcze ważniejszy – pozostanie na takim poziomie będzie bardzo trudne, ale maksymalnie potwierdziłoby jego wartość.
Mateusz Bieniek, środkowy – brak oceny
Tu jak u Bartosza Kurka: bardzo bolesny brak, choć przykryty znakomitą dyspozycją tych, którzy grali na środku pod jego nieobecność. To, jak Bieniek prezentował się do momentu zakończenia sezonu ze względu na kontuzję, potwierdza, jak ważny jest dla polskiej kadry i że Nikola Grbić na pewno liczy na jego powrót i pełnię zdrowia w sezonie olimpijskim.
Karol Kłos, środkowy – 4+
Kłos tak jak jedyny starszy od niego zawodnik w kadrze, Grzegorz Łomacz, zaakceptował rolę zmiennika i sumiennie się z niej wywiązywał. To niełatwe – tak jak sytuacja, w której Grbić poświęcił go po to, żeby na finały Ligi Narodów zabrać więcej przyjmujących. Jednak prawdziwą wartość takich zawodników poznaje się właśnie wtedy, gdy nie uniosą się własną dumą, schowają ją do kieszeni, a gdy trener będzie ich potrzebował, będą gotowi, żeby grać dla kadry na najwyższym poziomie.
Paweł Zatorski, libero – 5
Nagroda MVP po finale Ligi Narodów musiała być dla niego wyjątkowa. Doceniono go, choć tak jak Marcin Janusz, będąc stałym elementem tego zespołu, często nie błyszczy tak często jak inni i nie jest postrzegany jako równie kluczowy. Może nie zawsze spisywał się tak jak przy walce o medale mistrzostw Europy, czy najważniejszych meczach Ligi Narodów, ale poniżej pewnego poziomu nie schodził i za to należy mu się sporo szacunku. Zwłaszcza biorąc pod uwagę z jak doświadczonym i utytułowanym zawodnikiem mamy do czynienia.
Jakub Popiwczak, libero – 4+
Grał w roli zmiennika na pozycji libero i naprawdę dobrze sobie radził. Liczby za każdym razem nie wskazywały, że był na tym samym lub lepszym poziomie niż Zatorski, ale zastępował go godnie, był aktywny w obronie i wydaje się stawać coraz dojrzalszym zawodnikiem co sezon. W takim wypadku na sezon olimpijski powinien być gotowy, żeby wejść na jeszcze wyższe obroty.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS