A A+ A++

Nerwowo było w końcówce meczu w Płocku. Na trybunach wylądował trener Pavol Stano. Wcześniej czerwoną kartkę otrzymał Rafał Wolski. Na boisku padły dwa gole. Zespoły Wisły i Górnika Zabrze podzieliły się punktami.

Michał Piegza

Michał Piegza


PAP
/ Roman Zawistowski
/ Na zdjęciu: Jean Mvondo (z lewej) i Davo

Wisła Płock marząc o powrocie na pozycję lidera PKO Ekstraklasy musiała co najmniej zremisować z Górnikiem. Zabrzanie po wcześniejszych meczach 8. kolejki znaleźli się w strefie spadkowej i zamierzali ją opuścić.

Od początku w spotkaniu to goście mieli więcej z gry. Bartłomiej Gradecki musiał być czujny między słupkami. Zabrzanie szukali bramki, ale poważniej zagrozić Nafciarzom nie byli w stanie. Próby były niecelne lub też strzały blokowali obrońcy.

Miejscowi ożywili się dopiero po niewiele ponad kwadransie. Pierwszą godną odnotowania szansę Wisła stworzyła sobie w 25. minucie. Davo szukał miejsca do strzału, w końcu uderzył, ale pół metra obok bramki. Wszystko w tej akcji zaczęło się od błędu obrony gości.

ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. “Jesteśmy zaskoczeni”

Jedenaście minut później Brazylijczyk już się nie pomylił. Z okolic linii końcowej płasko dogrywał Rafał Wolski, a Davo uderzył z siedmiu metrów. Bramkarz był bez szans.

Goście mogli błyskawicznie wyrównać. W 38. minucie Robert Dadok uderzył, a może dośrodkowywał, z trudnej pozycji. Piłka dość niespodziewanie zatrzymała się na poprzeczce bramki płocczan.

Po zmianie stron Górnik uzyskał przewagę, ale nie potrafił zagrozić gospodarzom. Na boisku pojawił się, debiutujący w PKO Ekstraklasie, Kanji Okunuki.

Po niespełna godzinie gry z boiska wyrzucony został Wolski. Zawodnik Wisły stracił piłkę na rzecz Erika Janży, który wślizgiem zaatakował piłkę. Po chwili piłkarz gospodarzy nadepnął rywala. Sędzia nie miał wątpliwości. Wyrzucił zawodnika gospodarzy z boiska.

Grając w osłabieniu Wisła zaatakowała, a po chwili… straciła gola. W 64. minucie Z prawej strony kolejny raz centro-strzałem popisał się Dadok. Gradecki po raz drugi w meczu był zaskoczony sytuacją. Tym razem piłka wpadła do siatki.

Zabrzanie zamarzyli o wygranej, ale tylko przez moment zepchnęli płocczan pod ich bramkę. Wiśle udało się przenieść ciężar meczu w okolice środka boiska. Niewiele działo się pod bramkami.

W końcówce nerwowo było na ławce Wisły. W krótkim czasie Pavol Stano otrzymał dwie żółte kartki i końcówkę potyczki musiał obserwować z trybun. Na boisku to gospodarze szukali zwycięskiego trafienia, jednak więcej goli już nie padło. Nafciarze dzięki zdobytemu punktowi wrócili na pozycję lidera PKO Ekstraklasy.

Wisła Płock – Górnik Zabrze 1:1 (1:0)
1:0 – Davo 36′
1:1 – Robert Dadok 64′

Składy:

Wisła Płock: Bartłomiej Gradecki – Aleksander Pawlak, Jakub Rzeźniczak, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik – Dominik Furman (68′ Filip Lesniak) – Kristian Vallo (77′ Milan Kvocera), Damian Rasak (68′ Mateusz Szwoch), Rafał Wolski, Davo (87′ Dawid Kocyła) – Łukasz Sekulski (77′ Marko Kolar).

Górnik Zabrze: Kevin Broll – Aleksander Paluszek, Richard Jensen, Rafał Janicki – Paweł Olkowski (58′ Piotr Krawczyk), Jean Mvondo (86′ Krzysztof Kolanko), Robin Kamber (46′ Jonathan Kotzke), Erik Janza – Mateusz Cholewiak (72′ Amadej Marosa), Robert Dadok – Dani Pacheco (46′ Kanji Okunuki).

Żółte kartki: Furman (Wisła) oraz Mvondo (Górnik).

Czerwona kartka: Wolski (Wisła) /59′, nadepnięcie rywala/.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Czytaj także:
Wielkie Derby Śląska. Test dla Ruchu Chorzów
Piast Gliwice wyszarpał zwycięstwo z Miedzią Legnica. Powrót Patryka Dziczka

Wisła Płock zakończy rundę jesienną na podium?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki


Skomentuj

4

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty


Komentarze (4)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIga Świątek w wielkich tarapatach. Ale jest ćwierćfinał US Open
Następny artykułIga Świątek w ćwierćfinale US Open. Zaczęło się strasznie, a potem koncert