Mam tu na myśli Władysława Żmudę i Jacka Bąka. Wprawdzie dzieli ich różnica pokolenia, ale łączy historia ich karier, gdyż obaj bardzo młodo wyemigrowali z naszego miasta i wcześnie zadebiutowali w pierwszej reprezentacji Polski. Są też członkami elitarnego Klubu Wybitnego Reprezentanta. Zawsze jednak podkreślali, skąd się wywodzą. A co do różnic, to jedna z nich jest taka, że Żmuda do Lublina już nie wrócił, a Bąk nadal jest mieszkańcem naszego miasta.
Starszy o 19 lat Żmuda zagrał na czterech mundialach – po raz ostatni w 1986 roku – i dwukrotnie stanął w nich na trzecim stopniu podium. Był też członkiem drużyny, która zdobyła w Montrealu olimpijskie srebro. W barwach wrocławskiego Śląska i Widzewa Łódź sięgał po mistrzostwo Polski, z tym drugim klubem nawet dwa razy. Grał też we Włoszech i w słynnym wówczas Cosmosie Nowy Jork. W sumie w biało-czerwonych barwach rozegrał 91 spotkań i strzelił dwa gole.
Z kolei Bąk dwukrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata i raz w mistrzostwach Europy. Na mundialu zagrał w 2002 i 2006 roku, a na Euro w 2008. Niestety bez sukcesów. W Polsce z poznańskim Lechem zdobył mistrzostwo kraju, a potem przez szereg lat grał z powodzeniem we Francji, skąd przeniósł się do katarskiego Ar-Raijan SC, a karierę zakończył w Austrii Wiedeń. W sumie zaliczył z orłem na piersi 96 występów i zdobył trzy bramki. Jacek był wyjątkowo uzdolniony sportowo, grał w koszykówkę, hokeja, uprawiał tenis stołowy. Myślę, że jakiejkolwiek dyscyplinie by się nie poświęcił, to odnosiłby w niej sukcesy. On postawił jednak na futbol i jak widać, była to słuszna decyzja. Właśnie 24 marca Bąk obchodził 48. urodziny, więc życzę Ci, Jacku, wszystkiego najlepszego!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS