Sytuacja płynnościowa przedsiębiorstw w Polsce utrzymuje się na zaskakująco dobrym poziomie, co jednocześnie stoi w sprzeczności z anegdotycznymi dowodami na pogarszającą się kondycję małych firm w branżach dotkniętych przez kryzys.
Wygląda na to, że gospodarka podzieliła się na dwa światy – w jednym panuje spokój i wyczekiwanie, lub nawet dobra koniunktura. To jest większość gospodarki. Ale w drugim świecie, tym podlegającym restrykcjom, sytuacja może być dużo gorsza, tylko nie widzimy tego w danych.
Z badań Narodowego Banku Polskiego wynika, że nigdy wcześniej odsetek firm deklarujących dobrą sytuację płynnościową nie był tak wysoki jak w minionym kwartale. Aż 81,2 proc. firm pytanych w grudniu deklarowało, że nie ma problemów z dostępnością gotówki na pokrywanie bieżących zobowiązań. Rok wcześniej, czyli tuż przed epidemią, ten odsetek wynosił 78,4 proc. A średnia historyczna wynosi 72,9 proc.
Badanie NBP ma słabą reprezentatywność dla firm mikro- i małych, ale inne dane sugerują, że ogólna sytuacja w tym segmencie gospodarki nie jest zła. Na przykład, dane o depozytach bankowych wskazują, że relacja depozytów przedsiębiorców indywidualnych do ich zobowiązań kredytowych wzrosła w grudniu do najwyższego poziomu w historii.
Jak wyjaśnić dobrą sytuację płynnościową? Powodów jest kilka. Przede wszystkim, dużo firm dostało istotną pomoc publiczną. Ponadto, firmy znacząco cięły koszty, w tym m.in. koszty inwestycji. Wreszcie warto pamiętać, że w wielu branżach sytuacja jest całkiem niezła, a w niektórych wręcz doskonała. Na przykład, firmy e-commerce, niektóre przedsiębiorstwa informatyczne, czy producenci sprzętu AGD mają za sobą dobry lub bardzo dobry rok.
Ale są też obszary gospodarki, gdzie sytuacja jest bardzo zła, tylko nie widać tego w zagregowanych wskaźnikach makroekonomicznych i finansowych. NBP zauważa w swoim badaniu, że płynność pogorszyła się w branży gastronomicznej, hotelarskiej, rozrywkowej i turystycznej, co jest oczywiście związane z restrykcjami nakładanymi przez rząd na te branże. Sądzę jednak, że nawet badanie NBP może nie doceniać problemów wielu mniejszych firm.
W ostatnich dniach pojawiły się zaskakujące informacje o dużej liczbie małych firm, które otwierają działalność mimo trwających restrykcji. Ruch ten jest dużo większy od tego, co można było oczekiwać po pierwszych deklaracjach. Według „Rzeczpospolitej” w całym kraju otworzyło się 1700 klubów fitness. Trudno zweryfikować prawdziwość tej informacji, ponieważ pochodzi ona od organizacji branżowej walczącej w tym momencie ostro o zmiany regulacji, ale dowody anegdotyczne wskazują na szeroką skalę zjawiska. Można założyć, że skoro firmy podejmują ryzyko konfrontacji z administracją i utracenia pomocy finansowej, to ich sytuacja finansowa musi być bardzo trudna.
Z punktu widzenia całej gospodarki istotne jest jednak, że sytuacja większych firm, które odpowiadają za zdecydowaną większość inwestycji, jest stabilna. To zwiększa szanse, że gdy tylko niepewność epidemiczna zmaleje, to firmy wznowią plany rozwojowe, a cała gospodarka ruszy z kopyta.
Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela. Sprawdź na: https://spotdata.pl/ogolna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS