A A+ A++

Przez tydzień nikt się nie próbował dowiedzieć, dlaczego łosie zginęły, ani uprzątnąć ich z leśnej ścieżki. Ale ta historia, mimo wszystko, ma pozytywne zakończenie.

Widok był okropny. Łosia matka leżała w poprzek ścieżki. Kto podważył się podejść bliżej, zobaczył, że jej wnętrzności wypadły z rozdartego brzucha na leśną ściółkę. Jej młode, ale już słusznych rozmiarów, zeszłoroczne, leżało kawałek dalej, też martwe i również poharatane. 

– Jak to zobaczyłem, to zamarłem. Jeszcze kilka dni wcześniej nagrałem na fotopułapkę łoszę z dwoma młodymi. A potem już tylko jednego łosia. Obawiałem się, że te martwe, to te “moje” łosie – opowiada Daniel Petryczkiewicz, lokalny aktywista, “ambasador rzeki Małej”, obrońca przyrody, którego działalność nasi czytelnicy docenili przyznając mu nagrodę Stołka czytelników za 2022 rok. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułНа шклозаводзе «Нёман» у Бярозаўцы – масавыя затрыманні
Następny artykułUwaga kierowcy! Tymczasowa organizacja ruchu w rejonie ulic Lutyckiej i Golęcińskiej