Na poniedziałkowy poranek w mediach temat jest w zasadzie tylko jeden – „pucz” w Rosji, do którego nie doszło. Teorii i spekulacji nie brakuje, ale rynek przyjmuje to bardzo chłodno. Od miesięcy wątek ukraiński w światowych mediach, także ekonomicznych, stawał się powoli wątkiem pobocznym. Długo wyczekiwana kontrofensywa nie chciała nadejść, a brak nowych rozstrzygnięć ograniczał zainteresowanie, szczególnie rynków, które lubują się jedynie w gorących tematach.
Z kolei bezdyskusyjne są bardzo słabe dane z europejskiego przemysłu, które poznaliśmy w piątek. W przypadku Niemiec PMI za czerwiec odnotował spadek do zaledwie 41 pkt., poziomu najniższego od maja 2020 roku, kiedy gospodarki były jeszcze objęte poważnymi restrykcjami covidowymi. Oczywiście usługi radzą sobie lepiej, ale tu również nastąpiło dość spore ochłodzenie. A mówimy o okresie, w którym banki centralne nadal podnoszą stopy procentowe. Tylko w ubiegłym tygodniu Bank Anglii oraz Bank Norwegii zaskoczyły rynki podwyżkami aż o 50 punktów bazowych. Mając na uwadze fakt, że polityka pieniężna działa ze sporym opóźnieniem można zadać sobie pytanie, jak dane będą wyglądać za 6-9 miesięcy?
Jak na opublikowane dane reakcja rynków nie była duża. Para EURUSD cofnęła się z lokalnych szczytów, przez co odnotowaliśmy umiarkowane odbicie na parze USDPLN, która wcześniej była już blisko psychologicznego poziomu 4. Na giełdach mamy próbę korekty, ale bez przekonania. Kalendarz na ten tydzień nie powala. W USA w piątek opublikowane zostaną dane o inflacji PCE. W środę ma miejsce spotkanie bankierów centralnych w portugalskiej Sintrze. W międzyczasie publikowanych będzie sporo danych o aktywności biznesowej. O 9:10 euro kosztuje 4,43 złotego, dolar 4,06 złotego, frank 4,54 złotego, zaś funt 5,17 złotego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS