A A+ A++

Niewiarygodne wyczyny Łukasza Czepieli, lot “wroną” bez kabiny i pokaz możliwości odrzutowego “delfina”.

Miłośnicy awiacji na Podhalu z wytęsknieniem oczekiwali kolejnego pikniku lotniczego. W tym roku impreza wróciła po kilkuletniej przerwie. I był to powrót… z przytupem. Goście też dopisali. Efekt uboczny: zakorkowane drogi prowadzące do lotniska i zapełniona wszelkie miejsca parkingowe. 

Ale mimo tych przyziemnych trudności, każdy przyszedł na piknik wpatrywać się w niebo. A tam było na co popatrzeć. Liczba zaprezentowanych maszyn może imponować. Były wymagające najwyższego kunsztu pokazy lotu w formacji kilku maszyn. Tu wyróżniali się piloci Cellfast Flying Team z Krosna. 

Zaprzeczający prawom fizyki pokaz zaprezentował niezawodny Łuksza Czepiela, pilotujący specjalną wersję starego, poczciwego Pipera Cub-a, ekstremalnie odchudzoną i wyposażoną w dużo mocniejszą od fabrycznej jednostkę napędową. Samolot który był wykorzystywany przez US Army jeszcze w czasach II Wojny Światowej, dziś sprawdza się głównie jako powietrzna taksówka w alaskańskiej dziczy. Maszyna charakteryzuje się niewiarygodnymi wręcz właściwościami lotnymi. Najbardziej przydatna: skrócony maksymalnie odcinek potrzebny do wylądowania i startu. W tym roku pilotując swojego Carbon Cuba, Łuksza Czepiela zasłynął lądowaniem na lądowisku dla śmigłowców na szczycie drapacza chmur Burdż al-Arab w Dubaju. Także w Nowym Targu mistrz prezentował zaprzeczające fizyce ewolucje. Aż trudno sobie wyobrazić, ze podniebny akrobata zarabia na życie, jako stateczny pilot airbusa w linii lotniczej Wizz Air. 

Carbon Cub nie był zresztą jedynym piperem, którego ,można było w weekend oglądać na nowotarskim niebie. 

Bez wątpienia sporą ciekawostką była prezentacja odrzutowego Aero L29 Delfin. Ta czeska, historyczna maszyna szkolno-bojowa doskonale radzi sobie z startami z nieutwardzonych pasów takich jak runway nowotarskiego lotniska. 

Kilka maszyn zaprezentowało podczas pikniku krakowskie Muzeum Lotnictwa, między innymi szkolnego jak-a 18. Samolot jest napędzany ogromnym gwieździstym silnikiem o niespotykanym gangu. Jeśli ktoś raz usłyszał tę maszynę w locie, zapewne nigdy jej już nie pomyli z żadną inną. 

Kolejnym stałym bywalcem pikniku stacjonującym na co dzień w krakowskim muzeum jest słynny “wiedeńczyk”. Dwupłatowy an-2 to ta sama maszyna, na pokładzie której w 1982 roku odbyła się najsłynniejsza bodaj ucieczka za żelazną kurtyną. Antek był wówczas maszyną wojską. Na jego pokładzie dwójka wojskowych pilotów wraz z rodzinami zdołała uciec za żelazną kurtynę i z powodzeniem wylądować na wiedeńskim lotnisku.

Nawiązaniem do historii tym razem – szybownictwa, był pokaz historycznego szybowca “wrona”. Maszyna wystartowała na holu za samochodem. Fotel pilota tej nietypowej, drewnianej konstrukcji został przymocowany wprost do kadłuba. To kontrowersyjne rozwiązanie ma też pewne zalety. Po przyziemieniu pilot może podeprzeć się… nogami, dzięki czemu szybowiec nie musi się oprzeć skrzydłem o ziemię. I tę technikę można było podziwiać w niedzielę w Nowym Targu.

Imprezie towarzyszyło też wiele atrakcji pobocznych. Można było nawet samemu wsiąść do samolotu i wybrać się na widokowy przelot nad lotniskiem.

mk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Не задля розваг”: чи поїде Зеленський на саміт НАТО до Вільнюса
Następny artykułObsługa Prawna firm we Wrocławiu: Kompleksowe wsparcie w potrzebach prawnych