Według wstępnych szacunków gości nad morzem jest mniej niż w czasie długiego czerwcowego weekendu i nawet o połowę mniej niż przed rokiem. Pandemia i inflacja cofnęły branżę o dobre 20 lat. Wysoki sezon zaczął się tak naprawdę dopiero kilka dni temu. Dopiero w połowie lipca zapełniły się promenady i plaże. To sytuacja jak sprzed 20 lat. Pandemia przesunęła sezon o miesiąc, przed pandemią szczyt sezonu w takich kurortach jak Świnoujście czy Kołobrzeg zaczynał się w majówkę – mówi nam Piotr Piwowarczyk, ze Świnoujskiej Organizacji Turystycznej.
Jak szacują specjaliści, wysoki sezon szybko się skończy. Rezerwacji w obiektach gwałtownie ubywa od połowy sierpnia. Powodem, dla którego turyści nie dotarli nad morze jest sytuacja ekonomiczna.
W mojej ocenie przyczyną tego, że mamy tak słaby sezon są te wszystkie komunikaty, które docierają do naszych potencjalnych klientów. Mowa o drożyźnie, o podwyżkach cen węgla i prądu. Jesień i zima na wielu gospodarstw domowych mogą być trudne. Nie ukrywajmy też, że szalejąca inflacja podniosła ceny także nad morzem, więc urlopy są o 15, 20, a nawet 30% droższe – dodaje Piotr Piwowarczyk.
Ubiegły sezon był nad morzem rekordowy. Nad Bałtyk, według danych GUS przyjechało wtedy 1,7 miliona turystów, kilkanaście procent więcej niż rok wcześniej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS