Jack Cunningham kiedyś był na szczycie, a teraz nie jest. Wciąż rozpoznawany przez ludzi pamiętających jego występy w szkolnej drużynie koszykówki, zajmuje się teraz głównie pracą oraz piciem alkoholu w lokalnym barze. Pewnego dnia dostaje jednak ofertę, by zostać trenerem drużyny, w której kiedyś grał, a która po jego odejściu niczego nie osiągnęła.
Droga powrotna (2020) – recenzja filmu (HBO). Schematycznie, ale sprawnie
Jeśli wydaje Wam się, że będziecie w stanie przewidzieć w zasadzie wszystkie zwroty fabularne, to dobrze Wam się wydaje. No, może poza powodem, dla którego Jack zaczął wszystko widzieć w ciemnych barwach i pić.
Cała reszta jest jednak mocno schematyczna, przy czym warto może dodać, że koszykówka jest tutaj jednak nieco w tle. To w głównej mierze opowieść o złamanym przez życie bohaterze, który nie jest w stanie sobie poradzić z tym, co się wydarzyło. Szuka więc zapomnienia w najprostszy sposób, przy okazji separując się od najbliższych osób. Bycie trenerem, któremu początkowo jest zresztą niechętny, będzie oczywiście dla niego sposobem na znalezienie jakiegoś celu, sensu. Jednak – niespodzianka! – powrót na właściwe tory nie będzie taki prosty. A w zasadzie nie powinien być, bo jak się tak przez chwilę zastanowić, to jednak twórcy momentami idą na skróty. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie Jack podejmuje spontaniczną decyzję, że przestanie pić i… po prostu przestaje. Niby więc ma to być tytułowa kręta Droga powrotna do równowagi, ale czasem trzeba przymknąć oko na pewne rzeczy.
Warto to zrobić, bo mimo wszystko całość jest zrealizowana całkiem sprawnie. Gavin O’Connor to solidny reżyser, mający na koncie – z tych produkcji, które widziałem – jeden naprawdę świetny film, czyli Wojownika. Droga powrotna jest przynajmniej o klasę gorsza, ale to wciąż porządnie nakręcony, co jakiś czas nawet wywołujący pewne emocje film.
Droga powrotna (2020) – recenzja filmu (HBO). Dobry Ben Affleck
Droga powrotna jest też w sumie filmem jednego aktora, czyli Bena Afflecka, z którym O’Connor współpracował już przy okazji Księgowego. Może dzięki temu obaj dobrze się rozumieją, a Affleckowi udaje się stworzyć całkiem przekonującą kreację zniszczonego, cierpiącego niemal non stop i pełnego gniewu człowieka. Wiarygodnie wypada jego przemiana, a kiedy pierwszy raz się porządnie uśmiecha, widać, że jest to szczera reakcja. Trochę za mało czasu poświęca się za to chłopakom, którzy są w jego drużynie, w zasadzie można jakkolwiek odróżnić ze trzech, czterech (z dziesięciu), a i tak niewiele dałoby się o nich powiedzieć. Ale to też kwestia tego, że – jak już wspomniałem – film nie skupia się na koszykówce. To, że Jackowi udaje się zmienić mentalność graczy, wykorzystywać ich atuty, dzięki czemu lepiej grają trzeba wziąć trochę na wiarę.
Droga powrotna nie jest więc jakąś niesamowitą produkcją. Tak, jak wspomniałem we wstępie – jak akurat macie ochotę na znaną historię, w której w sumie nic Was nie zaskoczy, ale jednocześnie spędzicie całkiem przyjemnie czas, to będzie to dobry wybór. Film ten jest po prostu sprawnie zrobiony, utrzymany w niezłym tempie, z dobrym występem Bena Afflecka. Tylko tyle, albo aż tyle.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS