A A+ A++

W historii ludzkości zdarzają się dzieła inżynieryjne, będące dowodem wyjątkowego geniuszu ich twórców. Moim zdaniem takim genialnym dziełem był też jeden z samolotów II wojny światowej.

W ostatniej notce przedstawiłem Wam „Spitfire” w rozpoznawczej służbie. Dziś pokażę niezwykły samolot, który swoją uniwersalnością zastosowania oszałamiał każdego pilota.

Pełnił służbę bombowca, samolotu oznaczającego cele, samolotu pozorującego wielkie formacje ciężkich bombowców. Znakomicie spisywał się, jako myśliwiec nocny i dzienny. Zwalczał żeglugę i samoloty nieprzyjaciela na Morzu Północnym i Atlantyku, nad akwenami Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego.

Z tych zastosowań opowiem wam też o tym, jak stał się oczami Aliantów na wszystkich frontach II wojny światowej.

Zbudowanie samolotu nie jest sprawą trudną, jednak zbudowanie samolotu o własnościach lotnych przewyższających większość współczesnych mu konstrukcji jest zadaniem bardzo skomplikowanym, a zbudowanie maszyny o doskonałych własnościach pilotażowych i łączącej dodatkowo wymienione wyżej własności staje się zadaniem na miarę geniusza.

Był rok, 1938 kiedy w wytwórni De Havilland Aircraft Company powstała koncepcja dwusilnikowego samolotu bojowego o drewnianej konstrukcji.

Wytwórnia miała już duże doświadczenie w budowaniu samolotów z drewna. Jej najsłynniejszym samolotem był wyścigowy DH 88 „Comet” o imponującym zasięgu 4000 kilometrów, który wygrał słynne zawody Victorian Centenary Air Race, polegające na pokonaniu trasy o długości 18200 kilometrów pomiędzy Mildenhall w Anglii, a Melbourne w Australii. Osiągał prędkość przelotową, która nie była wiele mniejsza od prędkości maksymalnej, jaką ta maszyna mogła rozwinąć. Wrzucenie mocy maksymalnej, zwiększało prędkość maszyny o zaledwie o 27 km/h! A to wszystko przy silnikach o mocy zaledwie 234 KM! Oznaczało to, znakomite własności aerodynamiczne maszyny, zapewniające niezwykłą efektywność napędu pracującego na mocy nominalnej. Zawody odbyły się w 1934 roku i „Comet” wygrał je z czasem 71 godzin i 23 sekundy! Drugi samolot DC-2 przyleciał na metę z czasem o 20 godzin gorszym.

W tym samym czasie świat opanowały maszyny całkowicie metalowe, ewentualnie metalowe kryte płótnem.

Część maszyn była budowana w ten sposób, że główna konstrukcja kadłuba przenosząca siły, wykonana była ze skręcanej śrubami lub spawanej kratownicy stalowej, na której zamontowane były elementy profilujące opływowy kształt, jaki musiała mieć wtedy każda maszyna, a na tym wszystkim rozciągano płótno lotnicze stanowiące powierzchnie zewnętrzną. Skrzydła wykonywano z metalowych elementów przenoszących siły powstające w wyniku obciążeń aerodynamicznych – siła nośna plus opory powietrza – oraz sił związanych z poruszaniem się maszyny na ziemi, czyli oparcia na podwoziu. Część powierzchni skrzydeł pokryta była duralową blachą, a część podobnie jak kadłub płótnem. Takim przykładem tego typu konstrukcji samolotu jest słynny myśliwiec „Hurricane”, oraz rosyjskie maszyny Jakowlewa.

Innym typem konstrukcji opierającym się na idei, jaką wymyśliła natura i zastosowała w budowie kurzego jajka, są konstrukcje skorupowe.

Taka konstrukcja ma wiele zalet, bo sama powierzchnia przenosi wszystkie siły, jakie na nią oddziałują. Wystarczy, że odpowiedniej grubości blachą duralową „owiniemy” bardzo filigranowe wręgi nadające kształt konstrukcji i wszystko pieczołowicie znitujemy, to możemy wyeliminować ciężkie i zawadzające we wnętrzu maszyny kratownice. Taką konstrukcję miały „Spitfire” i Messerschmitty, i zdecydowana większość innych maszyn myśliwskich i bombowych, a także transportowych stosowanych podczas drugiej wojny światowej. I dziś ta idea jest podstawą budowy większości maszyn bojowych i cywilnych.

Zatem pomysł budowy drewnianej maszyny w czasie, kiedy symbolem nowoczesności był metal, u wielu konstruktorów mogł budzić jedynie uśmiech politowania. Nie spotykał się też z zachwytem dowództwa wojsk lotniczych.

Drewno jest jednak wspaniałym materiałem konstrukcyjnym. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że do pojawienia się nowoczesnych kompozytów drewno miało wiele nieosiągalnych dla metali własności, jak choćby stosunek wytrzymałości na rozciąganie do ciężaru właściwego.

Konstruktorzy De Havillanta mieli jeszcze jeden pomysł, który im przyświecał, w momencie decyzji o budowie drewnianej maszyny bojowej. Tym pomysłem było oparcie jej konstrukcji o ideę wykonania większości jej elementów, jako skorupy sklejanej z warstw sklejek drewnianych o różnych właściwościach wytrzymałościowych. W ten sposób powstał samolot, który nazwano „Mosquito”, nazywany też „drewnianym cudem”. Ale to określenie nie oddaje pełni prawdy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWitalij Kliczko zakażony koronawirusem
Następny artykułKról boisk, ekranu i ciuchów sportowych