A A+ A++

Staromieście to najstarsza część Rzeszowa, której w dużej części udało się zachować klimat i charakter dawnej wsi. Zjeżdżając z jednej z głównych arterii miasta – ul. Warszawskiej – w wąskie, klimatyczne uliczki Staromieścia, możemy być zaskoczeni tym, jak ciągle wygląda Rzeszów. I – gwarantuję – będzie to zaskoczenie pozytywne, choć wcale nie zobaczymy wysokich, szklanych wieżowców przy ruchliwych ulicach, podzielonych wypielęgnowanymi pasami zieleni, a małe, klimatyczne, drewniane chałupki z ogródkami, stojące przy wąskich uliczkach jak w skansenie.

Konserwator buszuje na Staromieściu

Pod koniec kwietnia służby konserwatora zabytków zrobiły dokumentację stanu zachowania starej, drewnianej zabudowy Staromieścia. Jak przypominają, to dzielnica Rzeszowa, która już w dokumentach z XV w. była określana jako „antiqua Reschow”. Do czasów współczesnych najstarsza część Staromieścia zachowała swój podmiejsko-wiejski charakter. – Większość domów jest szalowana, z gankami, często przeszklonymi. Czasami dekorowano je charakterystycznymi wycinanymi w drewnie „koronkami”. Niektóre większe domy mają balkony i ganki w drugiej kondygnacji, na poddaszu. Dachy są na ogół dwuspadowe z naczółkami w szczytach – opisuje cechy budownictwa tego osiedla konserwator zabytków.

Służby konserwatora zabytków sfotografowały domy na ulicach: Staromiejskiej, Dworskiej, Długiej, Młynarskiej, Zbożowej, Lubicz, Lipowej, Klimatycznej, Bolesława Prusa, Ziołowej, Szumnej, Szarej, Starej, Rozległej, Krótkiej, Skrajnej, Borowej, Partyzantów, Gabrieli Zapolskiej, Gustawa Morcinka, Hożej, Opłotki, Sąsiedzkiej, Bałuckiego i Jana Robaka.

Tak powstał zbiór ponad 350 zdjęć.

– Właściciele dbają o swoje stare domy. Można sądzić, że są to domy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czas ich powstania to okres lat 30. XX w. Większość ma zmienione pokrycie dachowe, na blachodachówkę lub blachę trapezową dobraną kolorystycznie do elewacji domów. Domy malowano kolorowo, najczęściej na elewacje wybierano zieleń w różnych odcieniach, nawet bardzo jasnych, pastelowych. Zdarza się, że stosowano dwa kolory w szalowaniu, np. zieleń na deski i biel na listwy nakładkowe – wyjaśnia konserwator zabytków.

Jeden z najurokliwszych to dom z początku XX w. pod adresem Borowa 8. Zachowała się tu stara stolarka okienna z dekoracyjnymi rzeźbionymi opaskami. – Złuszczająca się farba odsłania oryginalną, piękną, szarą kolorystykę ram okiennych, co warto w przyszłości odsłonić i zachować – sugerują służby konserwatora zabytków.

87 domów w ewidencji zabytków

Dom na Staromieściu, najstarszej dzielnicy Rzeszowa A. Mikrut, WUOZ Przemyśl, delegatura w Rzeszowie

87 domów ze Staromieścia zostało wpisanych do Gminnej Ewidencji Zabytków Miasta Rzeszowa. – To naprawdę spory zasób architektury na tym obszarze. Cieszy nas fakt, że domy te przetrwały – mówi Beata Kot, wojewódzka konserwator zabytków. – To ewenement, że w jednym miejscu zachowało się tyle tych budynków, widać, że to domy rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie, a właściciele o nie dbają. Cenią te domy i ich nie przekształcają – podkreśla Beata Kot.

Wpisanie domów do Gminnej Ewidencji Zabytków nie gwarantuje im pełnej ochrony. To tylko zobowiązanie dla właścicieli, że przy każdym remoncie, rozbudowie, rozbiórce muszą się konsultować z konserwatorem zabytków. – W tym przypadku tylko samorząd może dofinansowywać te prace. Rzeszów nie ma tradycji dofinansowywania remontu prywatnych zabytków. Do tej pory właściwie tylko kościoły korzystały z pomocy samorządu – dodaje Bartosz Podubny, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków delegatury w Rzeszowie.

– Warto, żeby miasto pomyślało o takim programie wsparcia – zachęca Beata Kot.

Bez większej ochrony wcześniej czy później stare domy Staromieścia znikną – martwią się rzeszowianie. – Starsi mieszkańcy nie mają środków na kosztowny remont konserwatorski. Brak dotacji powoduje, że zabytkowe domy niszczeją. Albo zostaną sprzedane, albo będą stały, aż się zawalą. W ich miejsce powstaną nowe pseudodworki lub nawet domy góralskie. Potrzebny jest Miejscowy Plan Rewitalizacji dawnej osady. Jest na to ustawa o rewitalizacji. Zgodnie z ustawą można otrzymać środki z UE dla wszystkich podmiotów, w tym prywatnych. Trzeba podjąć uchwałę o przystąpieniu do MPR i wyznaczeniu obszaru rewitalizacji. Uratujmy ten obszar historycznej osady starszej niż Rzeszów – zaapelował na Facebooku pan Zbigniew Panek pod naszym pierwszym artykułem o Staromieściu.

– Taki plan jest w gestii miasta. Miasto mogłoby go opracować. Mogłoby też utworzyć park kulturowy, jeśli mieszkańcy byliby tym zainteresowani. Wtedy w planie ochrony, który jest dokumentem wymaganym przy tworzeniu parku kulturowego, można byłoby pewne sprawy dotyczące ochrony tego dziedzictwa zawrzeć. Ale to zagadnienie dotyczy miasta – podkreśla Beata Kot.

Staromieście. Mieszkańcy wiedzą, jaki mają skarb

Wielu dawnych i obecnych mieszkańców Staromieścia darzy swoje osiedle wielkim sentymentem. W 1997 roku powstało Stowarzyszenie Przyjaciół Staromieścia, które zrzesza miłośników i pasjonatów dzielnicy.

Prezes Marek Chłanda mówi: – Staromieście do lat 80. ub.w. było pod pieczą konserwatora zabytków. Dzielnica praktycznie się nie rozbudowywała. Swój charakter zawdzięcza nie tylko starym domom, ale specyficznej zabudowie. To idealny układ wsi.

Poświęcony temu został jeden z zeszytów wydawanych przez Stowarzyszenie „W staromiejskiej zagrodzie”. Dotychczas takich zeszytów poświęconych historii osiedla zostało wydanych kilkanaście. Są poświęcone architekturze, ale też np. kapliczkom staromiejskim czy strojowi ludowemu. – Bo strój rzeszowski to tak naprawdę strój staromiejski – wyjaśnia Marek Chłanda.

Aplikacja dla turystów?

Działacze stowarzyszenie chcą promować Staromieście jako atrakcję Rzeszowa. Powstał pomysł aplikacji, która zapraszałaby na spacer i oprowadzałaby po kilkunastu największych atrakcjach. – Było to już ustalone, ale w realizacji przeszkodził nam COVID – przyznaje Marek Chłanda, który do pomysłu aplikacji chce powrócić.

Właściciel domu Michał Szarek (z lewej) oraz Marek Chłanda, Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Staromieścia Właściciel domu Michał Szarek (z lewej) oraz Marek Chłanda, Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Staromieścia  Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Rozmowy w tej sprawie prowadzi z Rzeszowskim Domem Kultury, który na Staromieściu na swoją centralę. A pomysł, by wypromować Staromieście jako atrakcję turystyczną, właśnie teraz, w czasach pandemii, ma największą szansę powodzenia. Bo właśnie teraz, kiedy podróżowanie zostało ograniczone, jest trend na atrakcje blisko domu.

– Staromieście jest starsze od Rzeszowa. Ma swoje legendy, choćby tę o św. Wojciechu, który, gdy szedł na Litwę nawracać pogan, głosił kazanie na wzgórzu staromiejskim. Historycznym faktem jest natomiast to, że tu, na Staromieściu, było rozgałęzienie dwóch szlaków: bursztynowego, który szedł na północ i na wschód, na Ruś – opowiada Marek Chłanda.

O tym, jak aktywnie działa Stowarzyszenie Przyjaciół Staromieścia, świadczy prowadzony profil na Facebooku. Użytkownicy zamieszczają tam regularnie zdjęcia z różnych okresów XX w. Są na nich uroczystości rodzinne, kościelne i społeczne, portrety mieszkańców, a także mnóstwo zdjęć domów, które już nie istnieją.

– Mieszkańcy tej dzielnicy są nią zainteresowani. Jestem tym urzeczona: na profil wrzucają swoje rodzinne fotografie, skupiają się na tej dzielnicy. To ewenement, niezwykle cenne. Właśnie z tego względu warto zwrócić na tę dzielnicę uwagę, bo tam istnieje społeczność, która dba o to miejsce – podkreśla Beata Kot.

Ten skansen jest wart uratowania

– Nie ma drugiego takiego osiedla w Rzeszowie, które wyglądałoby tak cudownie jak Staromieście. Ten skansen jest warty uratowania. Wchodzę w to – mówi z entuzjazmem Sławomir Gołąb, przewodniczący rady osiedla Staromieście.

Jego zdaniem najpiękniejsze domy są przy ul. Prusa i na początku ul. Staromiejskiej. – Ale one giną. Jesienią piękny dom przy ul. Prusa 13 został rozebrany. Została pusta działka, na której nowy właściciel pewnie wybuduje nowy dom. W innym miejscu inwestor wybudował siedzibę firmy – nowoczesny kloc. Koszmar, który w żaden sposób nie pasuje do tego miejsca – denerwuje się Gołąb.

Mieszkańcami większości starych domów są osoby starsze, 70-, 80- czy nawet 90-letnie. – To ludzie przyzwyczajeni do domów, w których mieszkają z dziada, pradziada. Nawet gdyby dostali pieniądze, nie byliby w stanie organizacyjnie poradzić sobie z większymi remontami – uważa Sławomir Gołąb.

Obiecuje, że po wyborach, kiedy ukonstytuuje się nowy prezydent, zorganizuje spotkanie z mieszkańcami. – Rozpocznę tę akcję. Ruszymy w teren z radą osiedla. Osobiście przejdę się po tych wszystkich domach, porozmawiam z ludźmi, co oni o tym myślą – deklaruje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Beemką” po pijaku staranował kilka ogrodzeń i ….. (zdjęcia)
Następny artykułJedut: pieniądze niezbędne na przekształcenie naszych przedsiębiorstw nie biorą się znikąd