Niezwykle drastyczne, mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się wczoraj, w niedzielę, 24 września 2023 r., na rynku w Dobrowie, przed miejscowym kościołem. Rozległ się ryk silników, padły strzały, był strach, płacz i panika. Ksiądz został wyciągnięty siłą z kościoła przez uzbrojonych Niemców! Trzech mężczyzn zastrzelono… Całe szczęście to tylko rekonstrukcja wydarzeń z 1939 roku. I to bardzo realistyczna i udana. Zachęcamy do obejrzenia zdjęć i nagrania wideo.
Spektakl uliczny w Dobrowie zaistniał dzięki cennej inicjatywie Stowarzyszenia DOM (Dobrowska Organizacja Międzypokoleniowa) , a reżyserem inscenizacji był Radomir Piorun. W rekonstrukcji wzięło udział kilkudziesięciu aktorów-amatorów, mieszkańców Dobrowa i okolic, jak również aktorzy Kolskiego Teatru Otwartego im. Czesława Freudenreicha przy MDK w Kole. Była również grupa rekonstrukcyjna w niemieckich mundurach i z pojazdami z tamtych czasów.
Mieszkańcy Dobrowa oraz okolic licznie i aktywnie wzięli udział w widowisku. Godny pochwały jest ich lokalny patriotyzm. Grupa rekonstrukcyjna w niemieckich mundurach zrobiła ogromne wrażenie na widzach, a łzy wycisnęło aktorstwo Agaty Dziedziczak, która wcieliła się w matkę zastrzelonych trzech synów Rosińskich: Antoniego, Stanisława i Józefa. Staranne przygotowania oddały charakter historycznego, kronikarskiego wspomnienia z czasów wojny. Aresztowanego wówczas i zamęczonego w obozie koncentracyjnym miejscowego księdza zagrał obecny proboszcz dobrowski ks. Artur Nowak, kustosz Sanktuarium św. Bogumiła.
Na zakończenie zespół rodziny Spławskich zaśpiewał wzruszającą „Balladę o pięćdziesięciu na rynku w Dobrowie i braciach Rosińskich”.
20 września 1939 roku niemieckie wojsko wtargnęło na teren miasta Koła. Niemieccy żołnierze dotarli również do okolicznych miejscowości, w tym do wsi Dobrów. Spędzili na plac przed miejscowym kościołem 50 mężczyzn i gdy już miało dojść do ich egzekucji, stała się rzecz niesamowita… Niektórzy mówią, że był to cud za wstawiennictwem św. Bogumiła – pustelnika, który od wieków czuwa nad tą okolicą… Niemcy rozstrzelali trzech braci Rosińskich, a cała reszta mężczyzn szczęśliwie uszła z życiem.
Więcej można obejrzeć w nagraniu pod spodem – KLIKNIJ w obraz:
Opracowanie, foto i wideo: MARIUSZ KOZAJDA
************************************************************************************
Był wrzesień 1939 roku. Niemieckie bombowce pojawiły się nad Kołem już 2 września 1939 roku. Zbombardowane zostały budynki użyteczności publicznej m.in. stacja kolejowa, okolice dworca, a także pociąg, w którym znajdowało się ponad 200 osób. Teren powiatu kolskiego był jeszcze wielokrotnie bombardowany i ostrzeliwany przez niemieckie samoloty. Ucierpiała przede wszystkim ludność cywilna przebywająca w miastach i na wsiach.
10 września 1939, oddziały Wehrmachtu dokonały zbrodni na cywilnej ludności w Kościelcu. „Kolejne niemieckie jednostki pojawiły się 18 września, by dzień później oficjalnie przejąć miasto, ustanawiając niemiecką administrację. 20 września Niemcy podpalili żydowską synagogę, która znajdowała się na terenie Nowego Rynku.” (źródło: https://kurier-kolski.pl/2010/09/kolski-wrzesien-1939/)
Wśród miejscowości powiatu kolskiego, które ucierpiały podczas wrześniowych ataków, była również wieś Dobrów.
20 września 1939 roku mieszkańcy Dobrowa mimo świadomości zagrożenia i wydarzeń w Kole, pracowali. Okres wykopek ziemniaków angażował całą wieś.
Około południa spokój mieszkańców zakłócił warkot silników samochodów i motocykli. Mieszkańcy starali się ukryć, jednak niemieccy żołnierze przeszukiwali wszystkie domy i zagrody.
Popychali i bili kolbami karabinów napotkanych mężczyzn, zaganiając ich na rynek pod parkan, między kościołem a plebanią. Wszystkich mężczyzn Nagonka trwała do późnych godzin popołudniowych.
Kiedy wyłapano wszystkich, zdaniem Niemców nadających się do likwidacji mężczyzn (wszystkich mężczyzn powyżej 18. roku życia), nakazano ustawić się im w szyku po siedmiu w rzędzie, do egzekucji.
W ostatniej chwili z głównej drogi na rynek wyjechał motocykl z posłańcem niemieckim, który już z daleka krzyczał „wstrzymać egzekucję”.
Podjechał do najstarszego rangą Niemca i przekazał ważną dla nich wiadomość. Wśród zebranych na rynku ludzi zapadła cisza, a jednocześnie zapanowała trwoga, co może wydarzyć się za chwile.
Nagle z ust najstarszego rangą Niemca pada pytanie: “kto ma broń we wsi niech się przyzna lub kto wie niech wyda tego u kogo jest, to wszyscy będziecie ocaleni, będziecie żyć i rozejdziecie się do domów”.
Nastała cisza, mieszkańcy zdumieni rozglądali się po sobie. Nagle z szeregu wystąpił Feliks oznajmiając „ja wiem kto ma broń w Dobrowie”. Feliksa zatrzymano do wyjaśnień, a resztę mężczyzn puszczono do domów. Mieszkańcy dziękowali Bogu oraz św. Bogumiłowi za to, że żyją. Feliks wydał rodzinę posiadającą w domu broń. Bracia Rosińscy, wydani przez Feliksa, to trzej pozostający na rodzinnym gospodarstwie mężczyźni.
W czasie kiedy Niemcy przesłuchiwali Feliksa, wszyscy mieszkańcy starali się ratować wydanych braci. Postanowili ich ukryć, aby niemieccy żołnierze nie mogli ich znaleźć.
Przesłuchanie Feliksa odbyło się w szynku (barze, karczmie) „U Wiśniewskiego”, który znajdował się naprzeciwko kościoła, niedaleko głównej bramy plebanii. W szynku żołnierze niemieccy zrobili wielką ucztę, nie szczędząc sobie alkoholu. Pijani Niemcy ruszyli w poszukiwaniu broni do domu Rosińskich. W czasie drogi spotkali jednego z braci i nakazali mu oddać posiadaną broń. Tłumaczył się, że nie wie nic o żadnej broni. Zaczęli przeszukiwać dom, weszli nawet na strych. Gdy nie znaleźli broni, a on nie wskazał miejsca jej ukrycia, zastrzelili go na strychu, zwłoki zrzucili na dół. Wszystko to działo się na oczach matki.
Pozostałych dwóch braci udało się ostrzec, aby pozostali w ukryciu. Nastał już mrok, Niemcy rozpętali strzelaninę, puszczali race, w wyniku tego zapaliły się stogi siana. Wszystko działo się na błoniach w pobliżu gospodarstwa Rosińskich.
W trakcie całego chaosu podszedł do Feliksa jeden z Niemców i powiedział „uciekaj ja cię nie zabiję, ale oni są pijani i na pewno to zrobią”. Niemiec ten był znajomym z sąsiedniej wsi Janów (osiedlony wraz z rodziną od czasów I wojny światowej).
Ogień i strach przed stratą rodziny, domu i gospodarstwa spowodowały, że bracia Rosińscy opuścili swoją kryjówkę i konno ruszyli do domu, chcąc ratować swój dobytek i najbliższych.
Tętent koni i brzęk uprzęży słychać było z daleka. Niemcy mogli pomyśleć, że to cały oddział wojska się zbliża. Wymierzyli w kierunku pędzących koni karabiny maszynowe i oddali salwę strzałów. Rosińscy zginęli…
Ciała trzech braci, wraz ze znalezioną u nich w domu bronią zostawiono na widok publiczny do następnego dnia. Miała to być przestroga dla innych. Wywołało to strach i panikę wśród mieszkańców.
Mieszkańcy wsi Dobrów pamiętają. Wydarzenie wpisało się kart historii wsi oraz powiatu kolskiego.
Śmierć Antoniego, Stanisława i Józefa Rosińskich zasłużyła na pamięć i szacunek przez nas i następne pokolenia. Ta tragiczna śmieć uratowała około pięćdziesięciu mężczyzn – naszych ojców, dziadków i pradziadków.
(tekst ze strony dobrowdom.pl , źródło: Karolina)
FOTOGALERIA zdjęć:
Autor zdjęć: Mariusz Kozajda
(autor zezwala osobom prywatnym kopiowanie fotografii dla własnych celów)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS