A A+ A++

Wirtualna Polska partnerem Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej

– Woda wdarła się do mojego mieszkania, uciekałam w nocy. Przez powódź straciłam prawie wszystko. Jestem załamana – mówi portalowi WP SportoweFakty Halina Richter-Górecka, złota medalistka olimpijska z Tokio z 1964 roku.

Dariusz Faron

Dariusz Faron


PAP/EPA

/ Gigantyczne straty po powodzi w Niemczech

Richter-Górecka to legenda polskiej lekkoatletyki. Po raz pierwszy stanęła na olimpijskim podium w 1960 roku w Rzymie. Cztery lata później, wraz z Teresą Wieczorek-Ciepły, Ewą Kłobukowską i Ireną Kirsztenstein-Szewińską wygrała w Tokio sztafetę 4×100 metrów, ustanawiając rekord świata (43.6).

Koszmar w środku nocy

Obecnie Richter-Górecka przeżywa bardzo trudny czas, o czym jako pierwszy poinformował Paweł Czado z Interii. Powódź siejąca spustoszenie za naszą zachodnią granicą nie ominęła miejscowości Roesrath pod Kolonią, gdzie od lat mieszka była lekkoatletka.

– Nie potrafię znaleźć słów, by oddać, co czuję. Wszystko wydarzyło się nagle, jakoś kilkanaście dni temu. Nie spałam, bo widzieliśmy, że poziom rzeki się podnosi i grozi nam niebezpieczeństwo. Wiesz to i nie możesz nic zrobić. Nie mogłam zmrużyć oka, potem stałam w wodzie po kolana. Zalało cały dół. Byłam bezradna. Wzięłam tylko kilka ciuchów i w środku nocy musiałam jak najszybciej uciekać – opowiada nam złota medalistka olimpijska z Tokio.

– Tyle dobrze, że udało się uratować jakieś ubrania. Rzeczy, które ocalały, stoją teraz w pudłach w garażu. Meble są do wyrzucenia. Można sobie tylko wyobrazić, co przeżywam. Służby nieustannie pracują w mieszkaniu i nie potrafią doprowadzić go do porządku, to na pewno potrwa. Jestem wykończona – dodaje Richter-Górecka.

“Ludzie stracili dorobek życia”

Była zawodniczka podkreśla, że nie tylko ona przeżywa koszmar. W jej miejscowości skutki powodzi są widoczne na każdym kroku. Niektórzy sąsiedzi mieli mniej szczęścia niż wybitna biegaczka.

– Inne mieszkania też zalało. Pierwszej nocy spaliśmy w szkole na materacach. Przeniosłam się do syna, ale załatwiłam już sobie lokum zastępcze. I tak mam sporo szczęścia. Słyszałam ostatnio o człowieku, który utopił się we własnej piwnicy. Nie wiem dokładnie, jak to się stało, ale woda bardzo szybko się podnosiła i nie zdołał się uratować. Ja ani przez chwilę nie bałam się o życie. Wiedziałam, że zdążę się ewakuować. A na drugi dzień usunęliśmy wodę z mieszkania – opowiada dwukrotna medalistka olimpijska.

– Dochodzi do dramatycznych scen. Ludzie stracili cały dorobek życia. Zresztą ja też straciłam prawie wszystko, trudno mi o tym mówić. Przeżywam najtrudniejszy czas w życiu i chyba nikt nie może mi pomóc. Nie chcę prosić o pieniądze, bo wiem, że wielu ludzi znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Poza tym miasto zapowiada, że nam pomoże. Być może za te środki będę mogła kupić nowe meble, w tej chwili nie mam żadnych – mówi 83-latka.

– W ogóle nie myślę o igrzyskach olimpijskich w Tokio. Zresztą nie mogę śledzić rywalizacji, bo w nowym mieszkaniu nie mam telewizora ani radia. Może uda się załatwić sprzęt w nadchodzących dniach. Kiedy już wszystko się uspokoi, pewnie zerknę na igrzyska – dodaje Richter-Górecka.

Halina Richter-Górecka / fot. East News
Halina Richter-Górecka / fot. East News

Ciągle przychodzą listy 

W Niemczech osiedliła się w 1965 roku. Pojechała na zawody do Dortmundu i nie wróciła już do kraju. Od tamtej pory reprezentowała na bieżni naszych zachodnich sąsiadów. Najchętniej wspomina jednak Tokio i triumf polskiej sztafety. Ma nawet na telefonie wideo z tamtego biegu, często je odtwarza.

– Od naszego zwycięstwa w Tokio minęło prawie 60 lat, ale doskonale je pamiętam. To mój największy sukces. W Rzymie w 1960 roku też nie było źle, zdobyłyśmy przecież brązowy medal w sztafecie. Najcenniejsze pamiątki z czasów kariery trzymam u góry, więc nie ucierpiały w powodzi. Niestety złoty medal straciłam już lata temu w wyniku kradzieży. Mieszkam na parterze, dzięki czemu złodziejom łatwiej było wejść do mieszkania – tłumaczy była zawodniczka.

– Wolę skupiać się na pozytywach. Cieszę się, że kibice o mnie pamiętają, bardzo często piszą do mnie listy. To miłe. W połowie sierpnia przyjeżdżam do Chorzowa na mityng, młodzi zawodnicy będą rywalizować o puchar mojego imienia. Cóż, po ostatnich wydarzeniach czuję złość i żal, ale to nic nie zmieni. Muszę myśleć pozytywnie i iść dalej – kończy Richter-Górecka.

Czytaj także: 
Michał Pazdan: nie jestem emerytem! 
Polska – Japonia. Horror z happy-endem

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSmutne wyznanie Agnieszki Kaczorowskiej. Aktorka nie ma przyjaciół w show-biznesie
Następny artykułArtystyczny chwyt dewelopera. Hit czy kit? [SONDA]