Z rządowego rozporządzenia wynikało, że o 10 proc. miała się zmniejszyć załoga w kancelarii premiera i 12 ministerstwach, a w czterech resortach zaplanowano redukcje 15-procentowe.
W ministerstwach wybuchł jednak bunt, nikt zwalniać nie chciał i projekt wylądował w koszu.
Tymczasem zamiast odchudzania administracji mamy… zwiększanie zatrudnienia.
Aby móc się jednak chwalić, że administracja rządowa będzie odchudzona, rząd ucieka się do sztuczek.
W ustawie “o zmianie ustawy o działach administracji rządowej oraz niektórych innych ustaw” kancelaria premiera zapisała, że podsekretarze stanu w ministerstwach odejdą do korpusu służby cywilnej. W ten sposób będzie można wykazać w statystykach, że administracja się zmniejsza.
Przy okazji jednak podsekretarze stanu (jest ich w rządzie kilkudziesięciu, w samym resorcie finansów aż pięciu) dzięki zmianie dostaną spore podwyżki.
Dzięki zaliczeniu do korpusu służby cywilnej podsekretarze stanu będą mieli prawo do trzynastek, premii uznaniowych, regulaminowych, dodatku funkcyjnego i zadaniowego. I jeszcze dodatku za wieloletnią pracę oraz nagród jubileuszowych
A jak to przełoży się na pieniądze? Obecnie podsekretarz stanu razem z dodatkami ma ok. 11-12 tys. zł brutto miesięcznie pensji.
Po zmianie będzie zarabiał ponad 21 tys. zł. I taką podwyżkę przeprowadza się w w dobie panującego kryzysu, kiedy Polacy tracą pracę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS