Sąd ogłosił wyrok dla młodych rodziców katowanego dwumiesięcznego Kamilka z Chotomowa, którego gehenna ujrzała światło dzienne we wrześniu 2018 roku.
Do bulwersującego i głośnego na całą Polskę ujawnienia znęcania się nad dwumiesięcznym wówczas Kamilkiem doszło 7 września 2018 roku, kiedy to jeden z asystentów rodziny współpracujący z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Jabłonnie w trakcie wizyty u jednej z rodzin w Chotomowie odkrył ślady pobicia na ciele dwumiesięcznego dziecka. Na miejsce wezwane zostało pogotowie oraz policja. Ratownicy medyczni byli zszokowani. Badania przeprowadzone w szpitalu wykazały m.in. pęknięcie czaszki, złamanie żeber oraz kości łonowej i liczne sińce.
Ziobro zaostrzył zarzuty
Danielowi G. początkowo groziło do 8 lat więzienia, jednak prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił zaostrzyć zarzuty wobec ojca dziecka. – Silny, dorosły mężczyzna, który zadaje bezbronnemu niemowlęciu tak mocne ciosy, musi się liczyć z tym, że może je zabić – powiedział wówczas mediom minister Ziobro. Zarzuty zatem zmieniono na usiłowanie zabójstwa, za które groziło oprawcy dożywocie. Ostatecznie Daniel G. stanął przed sądem pod zarzutem dwukrotnego usiłowania zabójstwa (w zamiarze ewentualnym) małoletniego Kamila. Groziła mu za to kara dożywotniego pozbawienia wolności. – Za pierwszym razem rzucił go z dużą siłą o podłogę. Za drugim – uderzył wielokrotnie w głowę w okolicę ciemieniową nieustalonym narzędziem twardym – to zapis z prokuratorskiego aktu oskarżenia, które ujawnili dziennikarze “Gazety Wyborczej”. Oskarżony nie przyznawał się do tych zarzutów.
“Podniósł Kamila na wysokość głowy i rzucił przez cały pokój”
Od samego początku zastanawiająca w gehennie chłopca była rola matki.
– Nawet nie przyszło mi to przez myśl. Tym bardziej że partner przy mnie nawet nigdy nie krzyknął na małego. Nigdy. Jak mogłam nie przewidzieć tego, co się stanie? – mówiła w telewizji wówczas 19-letnia matka niemowlaka. Nieco więcej do powiedzenia mieli jej znajomi. – W domu wprowadzony był terror. On zabraniał jej kontaktów z ludźmi. Zabierał pieniądze, które otrzymywała z różnych ośrodków. Bił. Znalazł sobie popychadło. Nie myślał o potrzebach partnerki. Nie chciał tego dziecka – mówiła z kolei jej koleżanka.
W sądzie Dagmara N. miała do powiedzenia dużo więcej, a na jaw wyszła cała ponura historia. Jak zeznała, Daniel G. podniósł Kamilka i rzucił nim przez cały pokój. Dziecko przeżywało koszmar, o którym matka doskonale wiedziała. Dagmarze N. prokurator przedstawił zarzut narażenia synka na bezpośrednie zagrożenie i niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Tymczasem kobieta tłumaczyła się, że bała się reakcji swojego partnera, jak i tego, że sąd zabierze im dziecko. Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, stracili prawa do opieki nad Kamilem. Chłopczyk przebywa obecnie w rodzinie zastępczej.
15 lat dla zwyrodnialca
W poniedziałek 29 czerwca Sąd Okręgowy Warszawa-Praga ogłosił wyrok. Jak relacjonuje “Gazeta Wyborcza”, sędzia Adam Radziszewski zmienił kwalifikację czynu. Uznał, że zachowanie Daniela G. należy uznać za znęcanie się nad dzieckiem i spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. To miało wpływ na łagodniejszy wymiar kary. Sąd skazał Daniela G. na 15 lat więzienia oraz pozbawił go praw publicznych na 5 lat. Dodatkowo orzekł 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego syna. Prokuratura chciała kary 25 lat więzienia, dlatego najpewniej śledczy złożą apelację od tego wyroku. Dagmarę N. sąd skazał na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. W tym czasie będzie pod dozorem kuratora – ma znaleźć pracę lub podjąć naukę.
(DB)
Jeśli ktoś rzuca niemowlakiem przez pokój to to nie jest znęcanie się tylko próba zabójstwa. Sędzia powinien dostać naganę albo stracić stanowisko skoro nie wie ocb.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS