A A+ A++

A jak można było nie dopuścić?

– Już od dawna były pogłoski, że Łukaszenko szykuje tego typu akcje, do krajów arabskich kursowali naganiacze, otwierały się biura podróży, wcześniej przecież migranci trafili na Litwę. Pamiętajmy, że ci ludzie zostali najczęściej oszukani, nie mówiono im prawdy o tym, co dzieje się na granicy. A oni nie są wariatami, nie pchaliby się w takie warunki, gdyby wiedzieli, jak naprawdę ta wycieczka do Niemiec się odbywa. I już wtedy, kiedy tylko ten ruch migrantów się zaczął, trzeba było zacząć działać tam, na miejscu, skąd ci ludzie napływają.

Ale jak to zrobić? Irak czy Syria dzisiaj nie są bezpiecznymi i przyjaznymi dla Zachodu państwami.

– Moim zdaniem, gdyby rządzący naprawdę chcieli, zrobiliby to bez problemu. A nasza dyplomacja przespała ten okres, kiedy można było się przygotować, zlekceważyła głosy ostrzegawcze. Już wtedy trzeba było uruchomić kanały dyplomatyczne w krajach arabskich, nie tylko w Iraku czy w Syrii, ale też w Jordanii, Libanie, w tych państwach, które mogły też ostrzec niedoszłych migrantów.

Ludzie by nam uwierzyli?

– Myślę, że tak. Chciałbym podkreślić, że Polska cieszy się w krajach arabskich wielką sympatią i szacunkiem. Przez całe lata polscy specjaliści – inżynierowie, lekarze, przyjeżdżali na Bliski Wschód, młodzi ludzie z krajów arabskich przyjeżdżali tu studiować, powstało wiele trwałych więzi i dobrych wspomnień, które wciąż trwają. I co więcej, przecież mnóstwo Polaków wciąż w krajach arabskich mieszka, a ludzie stamtąd mieszkają w Polsce. Dlaczego nikt się do nich nie zwrócił, żeby pomogli w zrobieniu kampanii informacyjnej o oszustwach Łukaszenki w Kurdystanie czy Syrii? Ludzie pochodzenia arabskiego, widząc, co się dzieje, robili to na własną rękę.

Ostrzegali swoich rodaków przed podjęciem tej wyprawy?

– Tak, robi to na przykład kurdyjski lekarz, który pracuje na SOR szpitala w Bielsku Podlaskim i leczy migrantów, którzy z lasu trafiają do tego szpitala. On nieustannie w kurdyjskich mediach ostrzega rodaków, żeby nie dali się nabrać. Dzwonił do telewizji w Kurdystanie, opowiadał o tym, co tu się dzieje. Uważam, że to bardzo skuteczne sposoby, a nasz rząd w ogóle z nich nie korzysta.

Riad Haidar


Riad Haidar

Fot.: Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta

Dziwi się Pan migrantom, że podejmują takie ryzyko?

– Wcale się nie dziwię. Oni, jak każdy człowiek, chcą poprawy swojego losu, chcą się rozwijać, chcą jak najlepiej dla swoich rodzin. A w ich krajach nie ma przyszłości i to nie z ich winy, tylko z winy Zachodu, który przez lata usiłował siłą importować do krajów Bliskiego Wschodu swoje modele rządzenia i wartości. A siłą jeszcze nikt nikogo na demokrację nie nawrócił, czego doskonały przykład mamy obecnie w Afganistanie.

Irak też nie może się podnieść po próbach zaprowadzenia porządku przez wojska Zachodu…

– To prawda. Nikt do tej pory nie jest w stanie wytłumaczyć, jaki był sens ataku na Irak. Doszło do całkowitej destabilizacji politycznej i ekonomicznej państwa, które do dzisiaj zmaga się z gigantycznym kryzysem. Podobnie było w przypadku reżimu Kaddafiego w Libii, oskarżanego o sponsorowanie terroryzmu. Tutaj też próby obalenia reżimu przez siły Zachodu doprowadziły do krwawej wojny domowej. Jej skutki Libijczycy odczuwają do dzisiaj i nie bez powodu stamtąd płynęły przez Morze Śródziemne wielkie rzesze migrantów do Europy.

Czy pana zdaniem kraje Zachodu powinny wziąć odpowiedzialność za to, że ludzie z krajów Bliskiego Wschodu, nękani wojnami i interwencjami zbrojnymi, szukają tu lepszego życia?

– Uważam, że ta odpowiedzialność powinna polegać nie na kolejnych próbach importowania do krajów Bliskiego Wschodu zachodnich modeli rządzenia, ale na realnej pomocy tym państwom w odbudowie gospodarki. Na pomocy socjalnej i ekonomicznej dla zwykłych ludzi. To jest jedyny trwały sposób na powstrzymanie migracji. Inaczej ludzie wciąż będą płynąć do Europy, bo przecież nikt nie chce żyć w biedzie, w dodatku niezawinionej przez siebie.

Ale co zrobić z tymi ludźmi, którzy już są u naszych granic?

– Zastosować wobec nich znane procedury. Wszystko mamy opracowane i nasze służby doskonale wiedzą, jak to powinno wyglądać. Ludzi, którzy przechodzą na naszą stronę, trzeba przyjmować do ośrodków dla uchodźców, jeśli chcą, przyjąć od nich wnioski o ochronę międzynarodową, rozpatrzyć je zgodnie z prawem. Jeśli rzeczywiście są przesłanki, że dany człowiek może być w niebezpieczeństwie w kraju, z którego przybywa, to udzielić mu azylu, a jeśli nie – deportować do kraju, z którego przyjechał.

Gdzie my pomieścimy taką rzeszę ludzi?

– Pomieścimy bez problemu, tak jak pomieściliśmy 100 tys. Czeczenów, którzy trafili do nas w latach 90. XX wieku. Byli prawie niezauważalni, mimo wielokrotnie większej liczebności. A tu mówimy o kilkunastu tysiącach ludzi, w większości wykształconych, wykwalifikowanych, nie żadnych bandytów. Do Niemiec docierają z Syrii inżynierowie, lekarze, farmaceuci, fachowa siła robocza. A przecież my tak bardzo potrzebujemy rąk do pracy!

Wie Pan, jak teraz żyje się w Syrii?

– Bardzo ciężko. Tam wciąż jest moja rodzina, a ja od lat, od kiedy wybuchła wojna domowa, nie mogę jej odwiedzić, boję się o swoje życie, że zostanę zabity albo porwany. Tam teraz jest to na porządku dziennym. Ludzie uciekają stamtąd z tych samych powodów.

A Pan nie chciał sprowadzić rodziny tu, do Polski?

– To w większości są starsi ludzie. Mam jednego młodego bratanka, nawet myśleliśmy z żoną, żeby go tutaj zaprosić, legalnie, żeby może spróbował ułożyć sobie życie w Polsce, tak jak ja to zrobiłem lata temu. Ale po namyśle zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

Dlaczego?

– Z przerażeniem patrzymy z moją żoną, jak nastroje w Polsce się radykalizują, jak ludzie zaczynają nienawidzić każdego, kto jest choć trochę inny. Ja bez przerwy jestem celem ataków hejterów, którzy wypisują do mnie najokropniejsze rzeczy, łącznie z groźbami obcięcia głowy. Nasi synowie urodzeni i wychowani w Polsce też nie mają łatwo. A najmłodszy syn wyjechał z Polski, mieszka w Norymberdze. Bardzo tęskni, ale nie mógł już znieść tej atmosfery wrogości. I dlatego też uznaliśmy, że nie będziemy mojemu bratankowi fundować takich przeżyć. Chyba nie jest dość silny psychicznie.

Zawsze tak było w Polsce?

– Ależ skąd! Polacy zawsze byli przyjaźni przybyszom, ja przynajmniej tak to odczuwałem, kiedy przyjechałem do Polski. Może wtedy była jeszcze świeża pamięć o tym, że i Polacy bywali uchodźcami i migrantami. Ta wrogość, ksenofobiczne nastawienie to kwestia ostatnich lat. Jestem przekonany, że swój wielki udział w tym ma rząd PiS, który w swojej propagandowej telewizji nieustannie sączy fałsz, że u naszych granic stoi wróg, że natychmiast nami zawładnie, wykorzeni polskość, zniszczy chrześcijańską kulturę, pobuduje meczety, że to mordercy, zoofile i pedofile. A to tylko normalni ludzie, którzy szukają bezpieczeństwa i dobrej przyszłości dla siebie i rodziny.

Zostaną im jak najgorsze wspomnienia o Polakach?

– Mam nadzieję, że nie. Wspaniałe jest to, że jednak nie wszyscy Polacy odwrócili się od nich plecami. Z całej Polski płyną pieniądze i pomoc rzeczowa dla organizacji humanitarnych. Mnóstwo ludzi na Podlasiu pomaga migrantom, noszą do lasu jedzenie, ciepłe ubrania. Tyle że to w ogóle nie powinno się zdarzyć. Obywatele w cywilizowanym państwie nie powinni chodzić nocą do lasu, aby ratować życie tych, którym nikt inny nie chce pomóc. To dla Polski olbrzymia strata wizerunkowa, już pewnie nie do odrobienia.

*Dr Riad Haidar – lekarz, poseł na Sejm RP z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Zpochodzenia Syryjczykiem, który w latach 70. przyjechał do Polski na studia medyczne i został tu na stałe, tworząc w Białej Podlaskiej jeden z najlepszych oddziałów neonatologicznych w kraju. Żonaty, jego żona Irena również jest lekarzem, mają trzech dorosłych synów.

Karetką, busem firmy transportowej, Uberem – tak kurierzy próbują przerzucać migrantów przez Polskę

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzy stadionie Sarmaty powstanie osiedle. Władze Woli nie mogą tego przeboleć, deweloper zaczyna sprzedaż mieszkań
Następny artykułArmand Duplantis zamieszka w Sztokholmie z narzeczoną