A A+ A++

Od dłuższego czasu nad Boeingiem ciąży zła passa, która obejmuje problemy z maszynami nie tylko wojskowymi, ale i cywilnymi, przez co firma odnotowuje duże straty. Tym razem poinformowała, że wstrzymano dostawy kolejnych egzem­plarzy partii wdrożeniowej samolotu szkolnego T-7A Red Hawk. Powodem mają być problemy z jakością poszczególnych części w samolocie, co przełoży się na (kolejne) kilkumiesięczne opóźnienie programu.

Wedle pierwotnych zapisów między siłami powietrznymi Stanów Zjedno­czonych a Boeingiem producent zobowiązany był dostarczyć dowództwu szkolenia lotniczego (AETC) pięć egzem­plarzy wyprodu­kowanych w fazie EMD (engineering and manufacturing deve­lopment – rozwój inżynieryjny i produkcyjny). Do tej pory dostarczono trzy, zaś dwa kolejne czekają na odbiory do czasu usunięcia wykrytych usterek.

Według harmonogramu czwarty Red Hawk powinien był zostać dostarczony do końca grudnia 2023 roku, ostatni natomiast – do końca stycznia tego roku. Opóźnienia sprawiają, że terminy dostaw samolotów przesuwają się na okolice marca i kwietnia w przypadku piątego egzem­plarza, zaś czwarty najprawdo­podobniej zostanie dostar­czony jeszcze w tym miesiącu.

– Zmagaliśmy się z pewnymi problemami, które spowodowały opóźnienia w przypadku tych dwóch odrzutowców – powiedziała Evelyn Moore, kierowniczka programu T-7A. – Skupiamy się na bezpieczeństwie i jakości oraz staramy się aby samoloty zostały dostarczone w najbliższej przyszłości.

Prototyp T-7A z charakterystycznym czerwonym ogonem. Został tak pomalowany dla upamiętnienia 322. Grupy Myśliwskiej „Tuskegee Airmen” – jednostki USAAF‑u złożonej z czarnoskórych pilotów.
(Boeing)

Nie sprecyzowano, które konkretnie elementy samolotu były wadliwe. Moore przekazała jedynie, że były one różnych rozmiarów i pochodziły od różnych poddostawców. Po wykryciu niezgod­ności z normami zostały odesłane przez Boeinga do wytwórców w celu naprawy. Obecnie podwykonawcy zwrócili wszystkie odesłane części dla czwartej maszyny. W najbliższych elementach rozpoczną się dostawy podzespołów dla piątego egzemplarza.

W związku z zaistniałą sytuacją Boeing powołał zespół do spraw jakości współpracujący z poddostawcami. Jego celem jest wykrycie przyczyny problemu i znalezienie rozwiązania, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Moore dodała również, że firma mimo problemów szykuje się do rozpoczęcia produkcji nisko­seryjnej (LRIP – low rate initial production) Red Hawków w połowie 2024 roku. Termin ten i tak jest opóźniony o kilka miesięcy względem pierwotnych założeń. Według raportu GAO produkcja seryjna T-7A miała ruszyć z początkiem trwającego roku.

Obecnie trwa kompletowanie linii produkcyjnej T-7A. Po jej ukończeniu, najszybciej, jak to możliwe, zacznie się produkcja maszyn przed­seryjnych. Pierwszy seryjny Red Hawk powinien trafić do odbiorcy w przyszłym roku, jednak istnieje dużo prawdo­podo­bieństwo, że termin ten przesunie się na kolejny rok.

Zgodnie z zapisami umowy pierwsze samoloty przedseryjne powinny zostać przekazane siłom powietrznym dziesięć miesięcy po zleceniu producentowi LRIP. Celem Boeinga jest jednak rozpo­częcie produkcji samolotów przed decyzją USAF‑u o rozpoczęciu produkcji nisko­seryjnej, co pozwoli dostarczyć je przed plano­wanymi terminami. Ma przełożyć się to na częściowe zniwelowanie zaistniałych opóźnień.

W czerwcu ubiegłego roku oblatano pierwszy z pięciu egzemplarzy testowych. Do tej pory dostarczone samoloty wykonały około ponad 500 lotów i ukończyły cały cykl prób w około 60%. Warto również dodać, że spółka prócz kompletowania linii produkcyjnej i przygo­towań do produkcji niskoseryjnej myśli już o produkcji masowej. W ubiegłym miesiącu poinformowano, że Boeing podpisał w trzecim kwartale ubiegłego roku kontrakt ze szwedzkim Saabem na produkcję tylnych części kadłuba płatowca. Zawarta umowa opiewa na kwotę 101,7 miliona dolarów.

Docelowo amerykańskie siły powietrzne otrzymają 351 samolotów (i czterdzieści sześć symulatorów) na podstawie kontraktu o wartości 9,2 miliarda dolarów przyznanego Boeingowi we wrześniu 2018 roku w ramach programu T-X. Red Hawki zajmą miejsce eksploatowanych od blisko sześćdziesięciu lat T-38C Talonów, które po wyszkoleniu wielu pokoleń amerykańskich pilotów będą mogły w końcu odejść na zasłużoną emeryturę. W służbie wciąż pozostają 504 egzemplarze. Mimo że używane do tej pory T-38C przeszły modernizację, są to maszyny sprzed sześćdziesięciu lat, których bazą techniczną był myśliwiec Northrop N-156, czyli późniejszy F-5 Freedom Fighter. Dodatkowo są to już maszyny bardzo zużyte.

Warto jednak zaznaczyć, że pomimo problemów trapiących T-7A i pomimo że do tej pory nie rozpoczęto ich produkcji, Boeing już myśli o dalszym rozwoju konstrukcji. Pod koniec ubiegłego roku pojawiły się poważne informacje mówiące o planach stworzenia odmiany bojowej T-7A – która miałaby nosić oznaczenie F-7.

Zobacz też: Zakłady w Yeovil oczekują nowych zamówień na AW159 i AW101

Boeing

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrendy i inspiracje w kampaniach marketingowych – worki z nadrukiem, które przyciągają spojrzenia
Następny artykułSą miliony na akademię piłkarską, a na stadion?