Dziś krótko. Donald Tusk kontynuuje swój objazd po Polsce. Wczoraj był w Gdańsku. W – jak zwykle oratorsko świetnym wystąpieniu – atakował PiS. Na marginesie – atakował słusznie, tylko ja bym już jednak chciał dowiedzieć się, co konkretnego mamy do zaproponowania wyborcom po PiSie. No, ale może Donald Tusk uważa, że na to jeszcze nie czas.
Dzisiaj jednak nie piszę o meritum. Piszę o umiejętnościach oratorskich. A więc w jednej ze stacji telewizyjnych, w wieczornych wiadomościach, zderzono ze soba występ Donalda Tuska w Gdańsku i polemizującego z nim na jakiejś konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego.
I przyznam szczerze, że jak Donald Tusk w Gdańsku zaproponował debatę Jarosławowi Kaczyńskiemu, to odetchnąłem. Odetchnąłem, bo choć prezes PiS-u nigdy już do takiej debaty nie stanie, pamiętając swoją porażkę z 2007 roku, to nawet gdyby do niej stanął i przegrał, to dyskutanci byliby w miarę równi sobie. Co by się jednak stało, gdyby Tusk stanął do debaty z Mateuszem Morawieckim?
Pewnie stałoby się tak, jak w słynnym już w Poznaniu pojedynku bokserskim między mistrzem Dariuszem Michalczewskim, a prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem. Kolega, który na tym pojedynku był, opowiadał mi, że na początku Michalczewski uważał to za zabawę, ale jak się zorientował, że Jaśkowiak walczy na serio, to po prostu raz go trochę mocniej uderzył, a potem już tylko pilnował, żeby do końca walki nie zrobić mu jakieś krzywdy. Żeby było jasne – cel pojedynku był charytatywny i to bardzo szlachetne, że prezydent Jacek Jaśkowiak w nim wystąpił. Różnica potencjałów była jednak taka, że na koniec widzowie chcieli już, żeby to się jak najszybciej skończyło.
Więc jak sobie pomyślałem, że prezes Kaczyński spełni swoją groźbę, że oto – po zakończeniu tej kadencji na fotelu prezesa przejdzie na emeryturę, a jego następcą miałby zostać Mateusz Morawiecki – to wyobraziłem sobie właśnie debatę Morawieckiego z Tuskiem. Debatę, w której głównym zajęciem Tuska byłoby uważanie, aby Morawieckiego retorycznie nie zabić. To jak już mam do takiej debaty dojść, to naprawdę niech już Jarosław Kaczyński będzie dożywotnim prezesem PiSu.
A jak jeszcze usłyszałem w słuchowisku politycznym redaktorów Burzyńskiej i Stankiewicza, że Mateusz Morawiecki – jak wynika z wyciekłych maili ministra Dworczyka – podczas demonstracji na Białorusi zastanawiał się głównie nad tym, jak tę sytuację wykorzystać w swoich przepychankach Solidarną Polską, to przyszło mi do głowy pewne zdanie, które wypowiedział jeden z ministrów, zmuszony do dymisji przez Morawieckiego: to jest korporacyjny zabójca.
Nie wiem czy jest. Może i jest. Ale korporacyjny zabójca o – delikatnie to ujmując – niezbyt szerokich horyzontach. Albo – cytując Kubusia Puchatka – korporacyjny zabójca o bardzo małym rozumku…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS