Historia tego domu sięga lat 1884–1887. Wtedy, dzięki wsparciu hrabiny Ludmilli von Magnis z Bożkowa, powstał on jako szpital na 80 osób dla chorych na tyfus. Wtedy też do posługi przybyły tu Siostry Pielęgniarki III Zakonu Regularnego św. Franciszka z Münster.
Już w latach 50. XX w. obiekt przekwalifikowano na zakład dla ludzi starszych, a w 60. na Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci Specjalnej Troski Caritas. Zakład mógł wówczas pomieścić ok. 100 dzieci niepełnosprawnych intelektualnie i fizycznie w wieku 3–12 lat. Kiedy jednak w 1971 r. całość przeszła na własność sióstr franciszkanek, te szybko zdecydowały się podjąć jego rozbudowę. Prace ruszyły w 1993 r., a 4 lata później, 8 maja, kard. Henryk Gulbinowicz poświęcił już gotowy ośrodek.
Uśmiech, ciepło i miłość
Od tego czasu placówka zapewnia całodobową opiekę dla setki dzieci niepełnosprawnych intelektualnie w stopniu umiarkowanym, znacznym i głębokim. – W naszym domu najważniejsi są podopieczni. Gdyby nie oni, nas też by tutaj nie było. Świadczymy usługi bytowe, opiekuńcze, społeczne, terapeutyczne, medyczne, rehabilitacyjne i religijne. Korzystamy z najnowszych metod rehabilitacyjnych i edukacji specjalnej. Uwzględniamy indywidualne potrzeby i możliwości psychofizyczne dzieci i młodzieży. Najważniejszym celem jest zapewnienie dziecku domowego klimatu i wszechstronnego wsparcia. Dlatego jako motto naszego domu wybraliśmy słowa: „Uśmiech naszych ust, ciepło naszych rąk i miłość naszych serc ofiarujemy wszystkim naszym dzieciom” – wyjaśnia s. Agnieszka Pamuch, dyrektor DPS-u. Wraz z nią pracuje tu 69 osób. Są to pielęgniarki, opiekunki, pracownicy socjalni, instruktor oświatowo-kulturalny, psycholog, fizjoterapeuci, kucharki, pokojowe i praczki.
– Dzieci, które trafiają do nas, są najczęściej dotknięte niepełnosprawnością głęboką, znaczną. Mniej jest takich, które przychodzą z niepełnosprawnością umiarkowaną i sprzężoną. Często towarzyszą im też tzw. schorzenia współistniejące, jak dysfunkcje narządu ruchu, schorzenia układu krążenia, epilepsja, porażenie mózgowe, FAS, zespół Downa czy autyzm. Praca z nimi wymaga profesjonalnego przygotowania opartego na miłości, ofiarności i nieustannym czuwaniu. Jednak kiedy naszym celem jest dobro dziecka, cała organizacja domu i poziom wszystkich świadczonych usług są podporządkowane właśnie jemu – dodaje.
Na terenie obiektu znajduje się też Niepubliczna Szkoła Podstawowa Specjalna, która powstała w 1998 r., a w 2007 r. poszerzono jej działalność o Niepubliczną Szkołę Specjalną Przysposabiającą do Pracy. Obowiązek szkolny realizują w niej dzieci i młodzież z niepełnosprawnością intelektualną zarówno w stopniu umiarkowanym, znacznym, jak i głębokim. Dyrektorem zespołu jest Ewa Postół, a opiekę nad uczniami sprawują wykwalifikowani pedagodzy, wspierani przez nauczycieli i specjalistów, takich jak fizjoterapeuci, psychologowie czy logopedzi.
– Chcemy stworzyć każdemu uczniowi optymalne warunki rozwojowe, zgodne z jego potrzebami i możliwościami. Tak, aby w przyszłości był osobą samodzielną, kierującą się w życiu dobrymi wartościami, przestrzegającą obowiązujących norm społecznych oraz szanującą innych ludzi. Uczniami naszych placówek są dzieci i młodzież posiadający orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, wydane przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną. Rekrutacja jest prowadzona przez cały rok szkolny. W trosce o naszych podopiecznych i ich potrzeby szkoła oferuje specjalnie przystosowane pomieszczenia: sale rewalidacyjne, sale kompensacyjne, salę rehabilitacyjną, salę doznań świata, klasopracownie, salę gimnastyczną, boisko sportowe, pracownię kulinarną, pracownię komputerową czy salę muzyczną. Uczniowie naszych placówek mogą też korzystać z sali widowiskowej, konferencyjnej, kaplicy, placu zabaw i ogródka przy DPS-ie, w którym mogą pielęgnować rośliny ozdobne – wymienia zarządzająca szkołami.
Powołane do miłości
Na terenie gmachu jest klauzura. Tam mieszkają siostry, których obecnie jest sześć. Wśród nich, poza wspomnianą s. Agnieszką, jest też s. Leokadia Stronczeńska OSF, która kilka lat temu przyjechała do Ludwikowic Kłodzkich z Czech. – Zostałam tu skierowana w 2017 r., po 24 latach służby w Czechach, gdzie wyjechałam zaraz po pierwszych ślubach zakonnych. Przyznam, że była to dla mnie ogromna zmiana. Przede wszystkim dlatego, że musiałam douczyć się języka polskiego. Sama praca z dziećmi niepełnosprawnymi nie była mi jednak obca. W Rychnově nad Kněžnou posługiwałam przez 14 lat jako wychowawczyni i instruktorka w służbach socjalnych w zakładzie dla niepełnosprawnych intelektualnie dzieci i młodzieży. Prowadziłam też zajęcia z religii dla dzieci szkół podstawowych i ponadpodstawowych, które odbywały się na plebanii – wspomina.
Po przeprowadzce do Opočna pracowała już jako asystentka pastoralna, zatrudniona przez kurię biskupią w Hradcu Králové. Do jej zadań należały praca w kancelarii parafialnej w Opočne i Dobrušce, nauka religii w szkołach oraz przygotowanie wiernych do sakramentów. Nie straciła jednak kontaktu z osobami chorymi i cierpiącymi.
– Jako nadzwyczajny szafarz mogłam nieść Jezusa Eucharystycznego na oddział geriatrii w miejscowym szpitalu i do domów naszych starszych parafian. Ta służba dodawała mi siły do całej służby. Radość chorego, któremu przyniosłam Pana Jezusa, możliwość rozmowy i dzielenie się swoimi troskami były umocnieniem dla mnie i dla tych, których odwiedzałam – podkreśla s. Leokadia, dodając, że jej praca w Czechach polegała na byciu dla ludzi i z ludźmi. Do tej pory pamięta o tamtejszych seniorach i od czasu do czasu odwiedza ich za granicą.
Po powrocie do Polski z uwagi na różnice programowe musiała dopełnić na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu studia, które ukończyła wcześniej na Uniwersytecie Karola w Pradze, a ponadto zrobić podyplomówkę z oligofrenopedagogiki, by zdobyć uprawnienia do nauczania w szkole specjalnej. – Zajęło mi to cały rok szkolny. Na szczęście mogłam w tym czasie już zacząć uczyć religii, co robię z wielką radością. Dzieci są wspaniałe, chętnie się uczą, kolorują, lubią oglądać filmiki, które zawsze muszą być z Panem Jezusem, bo bez Niego film dla niektórych nie ma żadnej wartości. Uwielbiają też śpiewać, słuchać, gdy im się czyta. Są zainteresowane każdą nową propozycją pracy i zabawy. Ich wdzięczność pobudza mnie do aktywności i szukania nowych pomysłów. Lubią też chodzić do kaplicy na Koronkę do Bożego Miłosierdzia i inne modlitwy – chwali podopiecznych katechetka.
Docenia również ogromne zaangażowanie uczniów w różnego rodzaju przedstawienia, przygotowywane na akademie z okazji szkolnych uroczystości, udział w konkursach szkolnych czy ogólnopolskich.
– Naszym charyzmatem od początku było i nadal jest niesienie dzisiejszemu światu uzdrawiającej obecności Chrystusa. Założyciel naszego międzynarodowego zgromadzenia, o. Krzysztof Bernsmeyer OFM, wcielił w życie uzdrawiającą miłość Chrystusa, gdy odpowiedział na potrzebę swego czasu przez służbę najmniejszym. My również pragniemy otwierać się na potrzeby naszych czasów i nieść światło Jezusa wszędzie tam, gdzie nas posyła. Jesteśmy powołane, aby życiem na wzór św. Franciszka, pokornego i ubogiego, dać świadectwo o Chrystusie i Jego Ewangelii. Jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że posłał mnie do Ludwikowic Kłodzkich i że mogę służyć naszym dzieciom. Święty Franciszek, patron naszego zgromadzenia, cały czas uczy mnie, jak kochać Boga i drugiego człowieka, jak otwierać się na piękno świata i dziękować Panu Bogu za wszystko, czym mnie każdego dnia obdarza – kończy.•
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS