A A+ A++

Lady Makbet i nieudany reformator

„Dom Gucci” opowiada tak naprawdę dwie historie. W sercu pierwszej znajduje się Patrizia, w sercu drugiej Maurizio. Raggiani dorastała w zupełnie innym świecie niż Maurizio. Żyła w biedzie, zanim jej matka nie wyszła za przedsiębiorcę z branży transportowej – gwarantującego przybranej córce dostatek, choć zupełnie nieporównywalny z bogactwem i prestiżem Guccich.

Opowieść Patrizi jest wersją baśni o Kopciuszku – choć bardzo specyficzną. Kopciuszek nie czeka biernie w kącie na dobrą wróżkę, który zabierze go na bal. Sam agresywnie poluje na „księcia” i ekonomiczny awans, jaki może dać wejście do rodziny wybranka. To Patrizia jest aktywną stroną relacji z Maurizio. To ona, po tym, gdy spotyka dziedzica domu Gucci na przyjęciu, „przypadkowo” natyka się na niego w księgarni przy uniwersytecie, zaprasza go na pierwszą randkę, inicjuje kolejne etapy relacji.

Ojciec Maurizia, Rodolfo, nie jest zachwycony wyborem syna. Jest w stanie zaakceptować Patrizię jako jego krótkotrwałą przygodę, kochankę, nieformalną partnerkę, ale na pewno nie jako kandydatkę na żonę. Uważa ją za parweniuszkę, której zależy tylko na pieniądzach Guccich. Rodolfo odcina syna od pieniędzy. Związek z Patrizią nie rozpada się jednak z tego powodu. Gdy jednak tylko otwiera się pierwsza szansa na powrót do rodziny Guccich i jej bogactwa, Patrizia wykorzystuje ją z całym swoim sprytem, przedsiębiorczością i talentem do manipulacji ludźmi.

Z Kopciuszka młoda kobieta zmienia się szybko w Lady Makbet świata mody. Popycha męża do walki o wpływy w rodzinnym przedsiębiorstwie, pomaga mu w grze o najwyższą stawkę.

Dom Gucci z pewnością potrzebuje zmiany i świeżego przywództwa. W okresie, gdy rozgrywa się film ciągle pozostaje rodzinną firmą, rządzoną przez dwóch braci: Rodolfo i Aldo. Przedsiębiorstwo zbudował ich ojciec, Guccio Gucci. Zaczynał jako tragarz w hotelu Savoy w Londynie. Po powrocie do Włoch założył we Florencji firmę specjalizującą się w produkcji wyrobów skórzanych, głównie luksusowych walizek, inspirowanych wzorami z Anglii. Czasy założyciela to jednak odległa przeszłość. Nawet pokolenie Aldo i Rodolfo wydaje się należeć do przeszłości.

Rodolfo godzinami ogląda stare filmy – w młodości występował jako aktor – głównie te z udziałem swojej tragicznie zmarłej żony. Wspomina swoje sukcesy jako projektant, jest typem żyjącego dawną chwałą arystokraty-estety. Patrząc na jego postać, trudno uwierzyć, że fortuna Guccich nie liczy co najmniej pięciu pokoleń.

Aldo to przeciwieństwo brata, myślący globalnie rzutki przedsiębiorca. Zmienił rodzinny biznes w światowe imperium. Jednocześnie jest już starszym człowiekiem, pod jego przewodnictwem Gucci staje się coraz bardziej „muzealną” marką, oderwaną od tego co w przemysłach mody najbardziej innowacyjne i nowatorskie. Chce to zmienić mający swoje własne wielkie projektanckie ambicje syn Aldo, Paolo. Problem w tym, że jest dramatycznie pozbawiony talentu, elementarnych biznesowych kompetencji, a co najważniejsze, zdolności do trzeźwej oceny swoich umiejętności.

Maurizio ma więc nie najgorszą pozycję, by zawalczyć o swoje miejsce przy rodzinnym stole. Po śmierci ojca udaje się mu wyeliminować z rodzinnej spółki Paolo i Aldo. Pozyskuje zewnętrzny kapitał, mający zapewnić firmie możliwości rozwoju. Ściąga wschodzącą projektancką gwiazdę z dalekiego od rodzinnej Toskanii Teksasu, Toma Forda. Z jego pomocą udaje się radykalnie odświeżyć wizerunek marki. Jednocześnie firma pod kierownictwem Maurizio przynosi katastrofalne straty – czemu po części są winne ekstrawaganckie wydatki dyrektora, w tym na swoją osobistą luksusową konsumpcję.

Inwestorzy w końcu się buntują. Maurizio zmuszony jest sprzedać im swoje udziały. W trzecim pokoleniu rodzina traci kontrolę nad firmą. Pod nowym kierownictwem – korzystając z części pomysłów Maurizio – Gucci wchodzi na giełdę i odnosi potężny finansowy sukces. Maurizio opuszcza rodzinny biznes jako bardzo bogaty człowiek, ale film nie pozostawia wątpliwości, że z poczuciem przegranej.

„Dom Gucci”


„Dom Gucci”

Fot.: materiały prasowe/Forum Film

Kwestia stawki

„Dom Gucci” opowiada więc historię podwójnej klęski. Patrizia zostaje wypchnięta z rodziny, do której tak chciała wejść – mąż ma dość jej intryg, ambicji, ostrej gry na granicy prawa, a nawet poza nią. Maurizio nie radzi sobie jako przedsiębiorca i odnowiciel rodzinnego biznesu.

Problem w tym, że twórcom filmu nie udaje się przedstawić stawek obu tych walk. Bardziej zdajemy sobie z nich sprawę intelektualnie niż czujemy je na poziomie emocji. W kinie powinno być jednak odwrotnie. W efekcie trwający ponad dwie godziny film zaczyna nas w pewnym momencie męczyć, odklejamy się emocjonalnie od walk obu bohaterów.

Słabszy pod tym względem jest wątek Maurizio i rodu Guccich. Z historii trzech pokoleń rodziny można było zrobić może nie od razu nowych „Buddenbrooków”, ale porządną rodzinną sagę, opowieść o bajecznym awansie społecznym synów założyciela firmy i upadku pokolenia jego wnuków. Przy okazji pokazując, jak globalizującą się gospodarka lat 80., coraz mniej miejsca pozostawiała na trzymające się tradycji rodzinne przedsiębiorstwa. Biznes zdolny konkurować w światowej skali potrzebował dopływu świeżej krwi. W filmie Scotta wiemy, że te tematy są obecne, ale znów nie czujemy ich wagi, nie udaje się zrobić z nich przejmującego filmowego widowiska, mimo kilku, kilkunastu udanych scen.

Lepiej broni się wątek Patrizi. Scott tworzy tyleż odpychającą, co fascynującą bohaterkę. Ambicja, arywizm, doprowadzony do surrealistycznych rozmiarów snobizm Patrizi czyni z niej postać filmowo fascynującą. Oburza się, gdy odkrywa, że jej służąca w Nowym Jorku ma torebkę z logiem Gucci, nie może zrozumieć czemu Aldo pozwala na produkowanie tanich replik produktów rodzinnej firmy. Uważa, że jak wielkich zysków by to nie przynosiło, to prestiż rodzinnej marki nie jest tego warty – jest do niego bardziej przywiązana niż ktokolwiek urodzony jako Gucci. Gdy w ostatniej scenie sędzia prosi by wstała, zwracając się do niej panieńskim nazwiskiem, Patrizia ze spokojem odpowiada na siedząco „wysoki sąd może się do mnie zwracać pani Gucci”.

Podobne sceny ożywiają i ratują film. Wielka w tym zasługa odtwarzającej na Patrizię Lady Gagi. Piosenkarka całkowicie zlewa się ze swoją postacią, łączy komiczną przesadę z zabójczą energią, nieustannie szarżuje, a przy tym nigdy nie pozwala swojej Patrizi zmienić się wyłącznie w jednowymiarową karykaturę. Można zgadywać, że za tę rolę otrzyma Oscarową nominację – choć statuetkę zgarnie raczej Kristen Stewart za rolę Lady Diany w filmie „Spencer”.

„Dom Gucci"


„Dom Gucci”

Fot.: materiały prasowe/Forum Film

Czemu oni tak słabo grają?

Niestety gorzej jest z pozostałą częścią znakomitej obsady. Wielokrotnie w czasie filmu zadajemy sobie pytanie: czemu oni tak słabo grają? Wyjątkiem jest Jeremy Irons jako Rodolfo. Tylko co najmniej od czasów „Drugiej prawdy” (1990) – gdzie wcielił się w rolę lekarza i arystokraty z Europy, oskarżonego o zabójstwo swojej żony, amerykańskiej milionerki – wiadomo, że Irons idealnie nadaje się do takich ról. Nikt tak jak on nie potrafi grać arystokratycznych, chłodnych, pogrążonych w melancholii i cynizmie estetów. W „Domu Guccich” brytyjski aktor po prostu wykonuje swój rutynowy popis. Na dalszym planie Salma Hayek jest bardzo zabawna w roli telewizyjnej wróżki Piny, która zaprzyjaźnia się z Patrizią i odegra rolę w jej upadku.

Ale już Al Pacino jako Aldo rozczarowuje. Amerykański weteran gra jakby na pół gwizdka, nie jest w stanie tchnąć życia w swoją postać, nadać jej trzeciego wymiaru. Jared Leto jako syn Aldo, Paolo, tworzy na ekranie wyłącznie jednowymiarową karykaturę, która nudzi się nam po drugiej scenie.

Największym rozczarowaniem jest jednak Adam Driver. Być może najbardziej utalentowany amerykański aktor swojego pokolenia tworzy w „Domu Guccci” swoją jak dotąd najbardziej nijaką aktorską kreację. A przecież niedawno u samego Scotta stworzył rewelacyjną rolę w „Ostatnim pojedynku”. Jakoś tłumaczy to fakt, że przez mniej więcej trzy czwarte filmu Maurizio pozostaje nijaką, nieciekawą, źle napisaną postacią.

Patrząc w to, co widzimy na ekranie trudno nam zrozumieć kluczowe punkty zwrotne w filmowej biografii Maurizio: zerwanie z ojcem, by być z Patrizią, przystąpienie do walki o rodzinne imperium, decyzję o rozwodzie, sprzedaż udziałów w rodzinnej firmie. Czy raczej: możemy zrozumieć te przemiany bohatera, ale trudno nam w nie uwierzyć, poczuć ich emocjonalną prawdę. Dopiero w ostatniej części filmu, gdy Maurizio siada za sterami rodzinnej firmy i układa sobie życie z Paolą, rola Drivera zaczyna przekonywać.

„Dom Gucci”


„Dom Gucci”

Fot.: materiały prasowe/Forum Film

Może trzeba było nakręcić serial?

Piszący o „Domu Gucci” recenzenci narzekają jednocześnie, że film jest zbyt długi – trwa ponad dwie godziny – jak i zbyt krótki. To tylko pozorna sprzeczność. Rzeczywiście, w kinie film się dłuży. Rola Lady Gagi, wspaniałe scenerie, gdzie rozgrywa się akcja, zdjęcia i kostiumy przestają w pewnym momencie zachwycać. Chcemy by narracja zaczęła się przybliżać do napisów końcowych. A jednocześnie czujemy pewien niedosyt, zastanawiamy się, czy gdyby ta historia miała więcej czasu, by rozwinąć wszystkie wątki i postaci, może dostalibyśmy dzieło znacznie wyższej artystycznej klasy. „Dom Gucci” wygląda bowiem jednocześnie jak przeciągnięty film kinowy, jak i jak bardzo pocięty skrót z serialu.

Film wchodzi na ekrany polskich kin w momencie, gdy na małych ekranach w naszych domach możemy oglądać inną historię o międzypokoleniowych konfliktach w bajecznie bogatej rodzinie walczącej o zachowanie kontroli nad rodzinnym biznesem – „Sukcesję”. Oczywiście, to historia osadzona w innym świecie. Royowie z „Sukcesji” luźno inspirowani są rodziną Murdochów, miliardowy majątek mają ulokowany głównie w mediach. Stawki w „Sukcesji” są nieporównanie wyższe niż w „Domu Gucci”, nie tylko te pieniężne, ale i polityczne. Konserwatywna telewizja ATM Royów – wzorowana na Murdochowym Fox News – odgrywa w serialu kluczową polityczną rolę na amerykańskiej prawicy. Chodzi więc nie tylko o przyszłość domu mody, ale i amerykańskiej demokracji. Przy wszystkich różnicach dynamika relacji między postaciami w „Sukcesji” często nie jest odległa od tego, co dzieje się w filmie Scotta.

„Sukcesji” już przez trzeci sezon udaje się realizować wyjątkowo udaną formułę: łączy dramat polityczny i rodzinny, satyrę na kręcącą światem garstkę bogaczy i sensacyjne podglądactwo ich życia w luksusie, krytykę społeczną i przewrotną, nihilistyczną telenowelę. W „Domu Gucci” widać w niektórych fragmentach przebłyski, które mogłyby się ułożyć w podobną konstelację. Twórcom w formule filmu kinowego brakuje jednak czasu, by ją rozwinąć.

Z pewnością na podstawie historii Guccich można było nakręcić lepszy film – ten, który otrzymujemy, choć ma kilka świetnych momentów i zalet, jest dość przeciętny. Ale historia chyba jeszcze lepiej zagrałaby jako serial – szkoda, że Scott i jego współpracownicy nie sięgnęli właśnie po tę formułę.

Czytaj też: Film „Pomiędzy” jest już na Netflixie. Opowiada historię z przeszłości ważną dla współczesnego widza

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKultura Dostępna – ZUPA NIC
Następny artykułMiejska Biblioteka Publiczna. Wejherowo czyta 75 lat