A A+ A++

Gdyby któryś kibic upierał się, że Wisła w kilka miesięcy z jednej z najgorszych zamieniła się w jedną z najlepszych drużyn Ekstraklasy, trudno byłoby mu tę tezę wybić z głowy. Może jest za wcześnie, by ją stawiać, ale na razie liczby miałby po swojej stronie. W pierwszych 11 meczach sezonu, zanim zwolniono trenera Artura Skowronka, uzbierała 10 punktów, była bliska grzmotnięcia o dno.

W tym roku już zdobyła 10 punktów – potrzebowała do tego ledwie pięciu meczów. Jest też najskuteczniejsza w Ekstraklasie – nikt w lidze w 2021 r. nie zdobył 11 goli.

W rundzie wiosennej drużyna Hyballi przegrała tylko jeden mecz, i to akurat ten, po którym była bardzo chwalona za okresy doskonałej gry. W dodatku na porażkę z Piastem Gliwice 3:4 złożyły się nie tylko błędy w obronie, ale też (przede wszystkim?) ewidentne pomyłki sędziego. Gdyby Krzysztof Jakubik w pierwszej połowie pierwszego tegorocznego meczu podyktował rzut karny (a powinien był to zrobić!), krakowianie mieliby ogromną szansę, by podwyższyć prowadzenie na 4:0. Rywal pewnie by się nie pozbierał.

To, że Hyballa miał duży wpływ na styl gry drużyny, widać zresztą gołym okiem. Jeśli ktoś przy Reymonta miał obawy, czy Wisła będzie musiała do końca bić się o pozostanie w lidze, to najpewniej zdążył już się ich pozbyć.

– Dzięki ostatnim wynikom moi piłkarze na pewno mają więcej pewności siebie. Nawet najlepsza motywacja czy trening nie dają tego, co dają wygrane mecze. Tak naprawdę nieważny jest styl, jakim gramy, najważniejsze są punkty. Bardzo cenię sobie to, że zawodnicy są żądni zwycięstw – zapewnia Hyballa.

Dziś Wisła zajmuje 10. miejsce i ma bezpieczną przewagę nad dnem tabeli (dziewięć punktów). Hyballa podkreśla, że celem ciągle jest przede wszystkim utrzymanie, choć kibice chcieliby już patrzeć w górę tabeli. Po pokonaniu Górnika Wisła już jutro mogłaby dopłynąć nawet do szóstego miejsca.

– Górnik to naprawdę niebezpieczny przeciwnik. Musimy dać z siebie wszystko, by wyjść na swoje. Mecz powinien być dość intensywny. Rywal stawiał na system 5-3-2 i dążył do zamknięcia środka pola. W dodatku, podobnie jak my, gra wysokim pressingiem, z dwoma napastnikami – ocenia Hyballa. – Miejsce w tabeli? Moim zadaniem jest to, by sprawić, by zespół szedł do przodu. Mamy świetnych asystentów, pracowników medycznych, coraz bardziej czujemy się jak rodzina. Jasne, że w niektórych meczach mieliśmy więcej szczęścia, jak np. z Lechem Poznań. Inne spotkania z kolei były dziwne, jak np. z Piastem Gliwice czy z Legią Warszawa, ale w piłce nie chodzi o to, by wygodnie się rozsiąść i nic nie robić, ale cały czas walczyć i iść do przodu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzczepienia paraliżują przychodnię
Następny artykułChwilówka — wady i zalety tego rozwiązania