Oczywiście.
Poziom damskich skoków to nie jest nawet namiastka poziomu skoków męskich. I nigdy nie będzie.
Ale czy nie inaczej jest w innych dyscyplinach sportowych? W tenisie, gdzie taki S. Williams przegrywa z pierwszym lepszym juniorem. W zjeździe, gdzie Lindsey Vonn ze swoim czasem nie przeszłaby męskich kwalifikacji (gdyby takowe były) albo w slalomach, gdzie to samo spotkałoby, genialną skądinąd, Michaelę Schiffrin. I tak dalej, i tym podobne.
Więc nie podaję poniższej informacji na zasadzie, że ktoś właśnie bije rekordy Ahonena, Małysza czy Schlierenzauera, bo tych rekordów porównać, de facto, się nie da. Podaję to po to, by część czytelników zdała sobie sprawę, że równouprawnienie kobiet przebiło się nawet do takiej dyscypliny jak skoki narciarskie i szalejące feministki, jeśli przyjdzie im do głowy, na fali różnych „walk o…”, „walczyć” również o prawa skoczkiń narciarskich, to powinny sobie zdać sprawę, że się trochę spóźniły. Skoczkinie narciarskie wszelkie prawa już mają. Prawo do śrubowania rekordów również.
Informuję więc, jeśli ktoś tej wiedzy jeszcze nie posiada, że rekord Janne Ahonena, który w swojej karierze stał na podium Pucharu Świata razy sto i osiem, został w ostatni weekend wyrównany. Po babskiej stronie mocy, na razie. Dokonała tego niepozorna, mierząca ledwie 152 cm, ale za to niezwykle urokliwa, Japonka Sara Takanaszi.
Ponieważ ja o żeńskich skokach nie pisałem dotąd w ogóle albo od wielkiego dzwonu (prawdę pisząc nie pamiętam), to dodam, że rzeczona sportsmenka, notabene dopiero 24-latka (rocznikowo ma ich 25, ale będzie je miała dopiero w październiku), w lutym dobiła aż do 60-ciu pucharowych zwycięstw. To jest o 7 wygranych więcej niż zanotował, najlepszy pod tym względem do dzisiaj wśród mężczyzn Gregor Schlierenzauer. Przy czym Austriak, który też zaczynał stawać na pucharowym podium bardzo wcześnie (nie miał nawet 17-tu lat) choć przy Japonce to można uznać go za starca, bo Sara pierwsze pudło osiągnęło jako 15-latka), od paru dobrych lat podium ogląda tylko z perspektywy widza. Ostatnio, 31-letni obecnie Tyrolczyk, gościł na nim grubo ponad 6 lat temu i nie zanosi się, aby kiedykolwiek w karierze, której cały czas, nie wiedzieć czemu, nie chce zakończyć, miał jeszcze na nim stanąć. No i tenże Schlierenzauer, na przykład, stał na pucharowym podium „tylko” 88 razy. Czyli o 20 mniej niż Japonka. Drugi po Ahonenie w hierarchii męskich pucharowych podiumowiczów, Adam Małysz, ma na liczniku 92 pudła.
Jeśli ktoś z czynnych skoków ma hipotetyczne szanse zawalczyć z Takanaszi, to nie jest to ani, mający w dorobku 80 pudeł, ale nie oglądający go tez z bliska od paru lat 40-letni Szwajcar Ammann, ani nawet cały czas stający, mimo zaawansowanego wieku (34), na podium PŚ Kamil Stoch, który dobił w Rasnovie do 79-ciu podiów, a w samym obecnym sezonie zaliczył ich już chyba z 8.
Jedynym który, w dającej się w tej chwili przewidzieć perspektywie, może z Takanaszi powalczyć, jest 3 lata starszy od Japonki Austriak Stefan Kraft. Pod dwoma warunkami wszakże. Pierwszy, najważniejszy. Że od przyszłego sezonu znów będzie skakał tak, jak to robił w sezonie poprzednim i cztery lata temu, kiedy to zdobywał Kryształową Kulę. I warunek drugi, równie ważny. Że Sara Takanaszi będzie skakała sporo gorzej niż do tej pory. Co nie jest przesądzone, mimo że rywalki od paru lat depczą jej solidnie po piętach, a niektóre nawet są pół, a czasem nawet cały krok, z przodu.
Tymczasem przed Japonką w tym sezonie jeszcze dwa indywidualne konkursy w nadchodzącym sezonie. W Rosji się odbędą. Na ten moment wydaje się, że Ahonen ma niewiekie szanse na to, by po niedzieli dalej dzierżyć miano współrekordzisty w ilości pucharowych miejsc na podium w kategorii open.
I wtedy to już będzie można zgłupieć. Bo nie wiadomo czy to Takanaszi będzie Ahonenem w spódnicy czy Ahonen Takanaszą(?) 🙂 w spodniach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS