Wczoraj Sejm po ponad miesięcznej pracy przyjął projekt ustawy budżetowej na 2023 w kształcie przedłożenia rządowego, a głosowało 232 posłów Zjednoczonej Prawicy, przeciw głosowała cała opozycja.
Krytyka opozycji
W czasie prac nad budżetem opozycja głównie krytykowała dwie kwestie, umieszczenie części wydatków publicznych poza budżetem w Banku gospodarstwa Krajowego (BGK) i Polskim Funduszu Rozwoju (PFR), a także jej zdaniem brak zdecydowanej walki z inflacją ze strony rządu, poprzez redukcję wydatków budżetowych.
Rzeczywiście część wydatków związanych ze wspomaganiem gospodarstw domowych czy przedsiębiorstw w związku z gwałtownym wzrostem cen surowców energetycznych i energii, zakupów uzbrojenia dla armii, czy finansowania kosztów związanych z Covid19, zostały umieszczone w BGK i PFR ale salda tych funduszy są uwzględniane w wielkości deficytu i długu publicznego liczonego metodą unijną (ESA 210), więc nie może być mowy ani o ukrywaniu deficytu budżetowego, ani długu publicznego.
Podobnie rozważania opozycji o podwyższonej inflacji, nawet bez zająknięcia się, że blisko 2/3 jej wysokości, to czynniki pochodzące spoza naszych granic, podobnie jak destabilizacja cen na rynkach surowców energetycznych i wojna tuż za naszą wschodnią granicą, to po prostu czysta „ruska narracja”.
Założenia ustawy budżetowej
Przypomnijmy, że w projekcie budżetu na 2023 rok, dochody budżetowe zostały na poziome 604,4 mld zł, co oznacza że są one aż o 110% wyższe, niż te zrealizowane w 2015 roku, ostatnim roku rządów PO-PSL, wtedy wyniosły one wtedy tylko 289,1 mld zł (a więc zostały więcej niż podwojone w stosunku do roku 2015).
Natomiast wydatki budżetu na 2023 rok, zostały określone na poziomie 672,7 mld zł, w konsekwencji są o ponad 100 proc. wyższe, niż te wykonane w 2015 roku (wtedy wyniosły one 331,7 mld zł, czyli mamy więcej niż podwojenie wydatków).
W tej sytuacji w budżecie przewiduje się maksymalny poziom deficytu, określony w wysokości nie przekraczającej 68 mld zł więc może on być o blisko 60 proc. wyższy od tego zrealizowanego w 2015 roku (wyniósł wtedy 42,6 mld zł).
Deficyt budżetowy wyniesie więc około 2,2 PKB, natomiast deficyt sektora i rządowego i samorządowego mierzony unijną metoda ESA2010, wyniesie ok. 4,5% PKB (około 150 mld zł).
Mimo przewidzianego deficytu na tym poziomie, dług publiczny w relacji do PKB maleje wg. metodologii polskiej z 43,8 proc. w 2021 roku do 41% w 2022 roku i 40,4 proc. w roku 2023 roku, a według metodologii unijnej ESA2010 wyniesie 52,2% PKB w roku 2022 i niewiele więcej 53,1% PKB w roku 2023 roku (a więc daleko Polsce zarówno do limitu długu wyznaczonego przez Konstytucję RP jak i Traktat z Maastricht, czyli 60 proc. PKB).
Ale tak naprawdę prognozowana na 2023 rok wysokość dochodów z najważniejszych rodzajów podatków i zestawienie ich z dochodami z tych podatków w roku 2015 (ostatnim roku rządów PO-PSL) jest swoistym aktem oskarżenia pod adresem opozycji.
I tak w budżecie na rok 2023 zaplanowano 286,3 mld zł dochodów z VAT, co oznacza, że będą one wyższe aż o 151%, niż te wykonane w 2015 roku (wtedy osiągnęły one 123,1 mld zł, czyli oznacza to 2,5- krotność, tych z 2015 roku), co więcej są one na podobnym poziomie jak całość dochodów budżetowych w 2015 roku (wyniosły wtedy 289 mld zł).
Wpływy w 2023 roku z PIT wyniosą aż 78,4 mld zł i to mimo znaczącej obniżki stawki tego podatku i 10-krotnego podwyższenia kwoty wolnej (w 2015 roku wyniosły tylko 45 mld zł, a więc wzrosną mimo to o ok. 74%), a z CIT wyniosą aż 73,6 mld zł i w porównaniu z wykonaniem z roku 2015, kiedy to wyniosły tylko 25,6 mld zł, w tym przypadku prognozowany wzrost jest dosłownie szokujący, wyniósł on bowiem blisko 3-krotność tych z 2015 roku).
Tak wysokie wpływy podatkowe ze wszystkich podatków i to mimo obniżek stawek podatku zarówno PIT i CIT, a także wprowadzenia tarcz antyinflacyjnych, obniżających głównie stawki podatku VAT w 2022 roku, pokazują jak skutecznie został uszczelniony system podatkowy w Polsce przez 7 lat rządów PiS, miedzy innymi luka w podatku VAT która wynosiła jeszcze w 2015 roku 24,2 proc. potencjalnych wpływów, w roku 2021 została zmniejszona do 4,3 proc., co oznacza o 47 mld zł wpływów z tego podatku więcej w warunkach 2021 roku.
Wzrost dochodów budżetowych
Mimo spowolnienia gospodarczego spowodowanego wojną za naszą wschodnią granicą, a także wielu innych problemów spowodowanych chociażby destabilizacją przez Rosję rynku surowców energetycznych, budżet na 2023 rok robi wrażenie, zarówno skalą dochodów budżetowych (ponad 2-krotnie wyższych niż te z roku 2015), jak i skalą wzrostu wydatków na realizację najważniejszych funkcji państwa, związanych z zabezpieczeniem społecznym ale także bezpieczeństwem zewnętrznym i wewnętrznym.
Taka skala wzrostu dochodów budżetowych w ciągu 8 lata rządów PiS, w tym w szczególności dochodów podatkowych, powinna być przyczynkiem do pogłębionej debaty, co działo się z dochodami podatkowymi w latach 2008-2015, bo rosły one bardzo wolno, a były lata, że z roku na rok nawet spadały.
Po tym, w jakiej skali udało się zwiększyć dochody podatkowe w latach 2016-2023, można śmiało stwierdzić, że w latach rządów PO-PSL zniknął przynajmniej jeden budżet z tamtego okresu w wysokości co najmniej 300 mld zł, a „sprywatyzowane” w ten sposób podatki, trafiły do „bliskich i znajomych królika”.
W tym sensie budżet na 2023 rok jest jednym wielkim aktem oskarżenia pod adresem koalicji PO-PSL i osiąganych przez nią poziomów dochodów budżetowych z 3 najważniejszych podatków VAT, PIT i CIT.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS