A A+ A++

Tablet(ki) na samotność, które oferuje szpitalom i zakładom opiekuńczo-leczniczym są lekkie, niezbyt duże, mają prostokątny kształt i z łatwością można przytwierdzić je do szafki czy ramy łóżka. Fundacja Profesora Ciekawskiego zbiera bowiem pieniądze na tablety, za pośrednictwem których pacjenci mogą łączyć się z bliskimi – nawet, gdy nie mają siły sięgnąć po telefon, a podłączenie do respiratora uniemożliwia wypowiedzenie słowa.

– Sama choroba jest dużym obciążeniem psychicznym bez względu na wiek. W przedpandemicznych warunkach nieograniczone odwiedziny i kontakt z wolontariuszami czyniły tę sytuację znośną. Dziś jest ona bardzo ciężka dla obu stron – pacjenta i jego bliskich. Szczególnie, gdy chory jest zależny od personelu, np. nie jest w stanie sam wykonać telefonu – zauważa Paprocki w rozmowie z WP Kobieta.

Dodaje także, że znajdujemy się w rzeczywistości, w której pacjenci na oddziałach szpitalnych muszą płacić za dostęp do telewizji. Bezpłatny Internet jest poza zasięgiem. Natomiast sytuacja izolacji związana z długotrwałą opieką medyczną może wystąpić zawsze.

– Dlatego standard zdalnego kontaktu pacjenta z rodziną, zwłaszcza takiego, dla którego samodzielna obsługa urządzenia może stanowić problem, powinien być czymś, co pozostanie z nami na stałe – wyjaśnia organizator akcji.

Jednocześnie przekonuje, że dla pacjentów z ograniczeniami mowy i/lub ruchu lub podłączonymi do respiratora tablet z uchwytem i mocowaniem wydaje się najlepszym rozwiązaniem:

– Pozwala na dogodne ustawienie urządzenia pod kątem dostosowanym do leżącego pacjenta. Wielkość ekranu, dodatkowy głośnik lub słuchawki uwzględniają ograniczenia, jakie chory może mieć ze wzrokiem czy słuchem – mówi.

O skuteczności tabletów przekonała się Elżbieta Rojek – kierownik Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego przy Szpitalu Copernicus w Gdańsku. Około 70 proc. pacjentów na jej oddziale korzysta z tego rozwiązania od ponad roku.

– Na pomysł wykorzystania WhatsAppa czy Messengera do kontaktów z rodziną wpadliśmy, gdy przez pandemię szpital został zamknięty dla odwiedzających. Pacjenci, zwłaszcza ci, z którymi kontakt jest utrudniony, mogą postrzegać brak odwiedzin jako porzucenie – także w pandemii. Każdy chory człowiek chce być zaopiekowany, mieć bliskich przy sobie – tłumaczy pani Elżbieta.

W rozmowie z WP Kobieta opowiada historię dwóch pacjentów gdańskiego ZOL-u, którzy regularnie korzystają z tabletów. Pierwszym z nich jest zaledwie 24-letni mężczyzna, ciężko chorujący od lat.

– Do czasu pandemii jego rodzice byli cały czas obecni, opiekowali się synem. Marcowe odcięcie było dla nich wielką traumą. Takich pacjentów, najczęściej ze stwardnieniem zanikowym bocznym, mamy zresztą wielu. Zamknięcie szpitali wiązało się z wielkim cierpieniem chorych oraz ich bliskich – opowiada Elżbieta Rojek. Sytuacja uległa poprawie, gdy na oddziale zaczęto korzystać z tabletów.

– Rodzina dzwoni do 24-latka regularnie. Włączamy wtedy Messengera i rodzice mogą zobaczyć syna. Chociaż on porozumiewa się wyłącznie za pomocą mimiki i gestów, mówią do niego. Są dużo spokojniejsi widząc, że ich dziecko ma odpowiednią opiekę, nie dzieje się mu krzywda.

Ale kontaktu z bliskimi złaknieni są równie mocno starsi pacjenci, którzy nie zawsze mają smartfony, są ograniczeni ruchowo i najczęściej potrzebują pomocy personelu, by porozmawiać z rodziną. Jednym z nich jest do niedawna bardzo aktywny emeryt – członek Klubu Seniora, którego pasją była gra na instrumencie. Niestety, respirator pozbawił go możliwości kontaktów społecznych.

– Nałożyła się na to pandemia, więc został całkowicie odcięty od bliskich. Dziś my – personel oddziału – staliśmy się po części jego rodziną, ale tablet umożliwił też kontakty z krewnymi. Pacjent przez Messengera komunikuje się z rodziną mieszkającą w Stanach Zjednoczonych. Dzwoni także do córki przebywającej w Anglii i do bliskich z drugiego końca Polski. To daje mu dużo energii – relacjonuje Rojek.

– Zdarzają się łzy szczęścia, wielkie wzruszenia. Możliwość takiego kontaktu doceniają również bliscy, którzy mogą sprawdzić, czy choremu nie dzieje się krzywda, kontrolować w ten sposób jego stan. To daje poczucie bezpieczeństwa dla obu stron. Tęsknota i smutek są mniejsze. Podobnie jak poczucie bezsilności, które towarzyszyło nam na początku pandemii – dodaje moja rozmówczyni.

– Nawet rodziny pacjentów będących w bardzo ciężkim stanie chcą chociaż na chwilę zobaczyć bliskiego – przyznaje.

Elżbieta Rojek zwraca też uwagę, że pozbawienie pacjenta kontaktu z rodziną przyczynia się do osłabienia nastroju, spadku aktywności, a w konsekwencji może spowodować depresję prowadzącą do niechęci przyjmowania posiłków, a w konsekwencji osłabienia całego organizmu i zgonu.

Niektóre rodziny musiały zainstalować w swoich telefonach czy komputerach komunikatory internetowe i nauczyć się z nich korzystać. W opanowaniu tych umiejętności pomagał personel. Jednak, zdaniem pani Elżbiety, wysiłek włożony w obsługę sprzętu jest niczym przy korzyściach płynących z jego użytkowania na oddziale.

– Wraz z tabletami od Fundacji Profesora Ciekawskiego dostaliśmy też uchwyty, dzięki którym możemy je zamontować, włączyć i ustawić, a pacjent dalej samodzielnie rozmawia czy kontaktuje się z rodziną. W tym czasie personel może zająć się innymi obowiązkami – wyjaśnia moja rozmówczyni.

Psycholodzy i psychiatrzy są zgodni, że kontakt z bliskimi sprzyja lepszemu samopoczuciu, to z kolei przekłada się bezpośrednio na proces zdrowienia lub – w przypadku pacjentów nieuleczalnie chorych i terminalnych – ogólne samopoczucie. Dr hab. Łukasz Okruszek – psycholog , koordynator Projektu Samotność Polskiej Akademii Nauk, w rozmowie z PAP stwierdza:

– Samotność działa na nasz dobrostan, na naszą troskę o zdrowie własne, innych. A przez to może się ona stać jednym z poważniejszych długofalowych problemów, które mają związek z pandemią.

Do podobnych wniosków doszli autorzy raportu opracowanego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka pt. “Domy pomocy społecznej w czasie pandemii”. Czytamy w nim m.in.:

– Przedstawiciele władz samorządowych podkreślali, że długotrwała izolacja oraz ograniczenie kontaktów międzyludzkich negatywnie wpłynęło na samopoczucie i stan zdrowia mieszkańców i ograniczenie ich rehabilitacji środowiskowej. Zaobserwowano, że mimo opieki psychologa dochodziło do narastania konfliktów, występowanie sytuacji trudnych, apatii, zamknięcia się w sobie.

Zarówno Elżbieta Rojek jak i Szymon Paprocki widzą zastosowanie tabletów w przyszłości, także po pandemii. Zwracają uwagę na możliwość kontaktu z bliskimi, którzy mieszkają w innym mieście, państwie, a nawet na innym kontynencie.

– Tablet może umożliwić pożegnanie z chorym. Znam przypadki, gdy rodzina mieszkała na tyle daleko, że po prostu nie zdążyła dojechać na czas, powiedzieć ostatniego słowa przed śmiercią. To wielki dramat dla wszystkich, któremu można zapobiec – uczula Paprocki.

Link do zbiórki na zakup tabletów umożliwiających kontakt pacjentów z rodzinami jest TUTAJ.

Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected]

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzyznał, że zabił rodziców i brata. Jest opinia biegłych ws. 19-latka
Następny artykułBp Dabiré: terroryści chcą islamizacji całej Afryki