A A+ A++

Wspólny posiłek w towarzystwie szczególnego domownika, Simona z lochą Żabką, fot. Lech Wilczek

Simona Kossak pochodziła z powszechnie znanej malarskiej rodziny. Zamiast korzystać z przywilejów wynikających z posiadania sławnego nazwiska zdecydowała się porzucić rodzinny Kraków i zamieszkać w środku białowieskiej puszczy. Z biegiem czasu stała się wielkim autorytetem z dziedziny biologii, popularyzatorką nauk przyrodniczych i znaną obrończynią praw zwierząt. Do tego była również osobą niezwykle barwną i kontrowersyjną.

David Attenborough to chyba obecnie najbardziej znana na świecie postać popularyzująca świat dzikiej przyrody. Jeżeli chodzi o żywiołowość i charakterystyczność to – z całym szacunkiem dla brytyjskiego eksperta – nie umywa się on do naszej Simony Kossak. Ta polska biolożka, która przez 30 lat żyła w kompletnej głuszy, oprócz ogromnej wiedzy posiadała także nieprzeciętną charyzmę i temperament. Każdy kto kochał przyrodę, musiał pokochać i ją. Każdy kogo los zwierząt nie obchodził, stawał się z kolei jej wrogiem. Wobec Simony Kossak trudno było być obojętnym.

Panienka z Krakowa

Specyficzne podejście do życia, które prezentowała Simona Gabriela Kossak wynikało w dużej mierze z jej wychowania i relacji z rodzicami. Jej dzieciństwo nie było bynajmniej czasem pełnym radości i beztroski. Bycie córką Jerzego Kossaka, przedstawiciela trzeciej generacji polskich malarzy, wiązało się z szeregiem przykrych wspomnień. W domu Kossaków uskuteczniano zimny chów, kindersztubę i bicie dzieci szpicrutą. To co najbardziej rzutować będzie na życie przyszłej pani biolog, to jej relacje z matką. Zarówno Simona jak i jej siostra Gloria w pierwszych latach swojego życia zostały wychowywane przez nianie. Dla Elżbiety Kossak ważniejsze były spotkania towarzyskie i przyjemności dnia codziennego.

fot.Zetpe0202/CC BY-SA 4.0 W domu Kossaków uskuteczniano zimny chów, kindersztubę i bicie dzieci szpicrutą

Później wcale nie było lepiej. Ich matka spokrewniona była z samym Otto von Bismarckiem i być może dlatego wychowanie swoich córek oparła na prawdziwie pruskim drylu. Brak instynktu macierzyńskiego wynikał z faktu, że Jerzy Kossak przez całe życie pragnął mieć syna, który mógłby kontynuować malarską tradycje rodu. Dużo młodsza od niego Elżbieta nie była wstanie dać mu jednak męskiego potomka. Przez całe swoje życie Simona czuła, że matka odtrąciła ją właśnie z tego powodu. W przyszłości nigdy tak naprawdę nie otworzy się do końca przed żadnym człowiekiem. W pełni będzie w stanie zaufać jedynie zwierzętom.

Czytaj też: Doktor Apolinary Tarnawski w krainie głodomorów

Od filologa do biologa

Kiedy Simona była małym dzieckiem znosiła do „Kossakówki”, rodzinnego domu w Krakowie, chore i wymagające opieki zwierzęta. W dzieciństwie nie marzyła jednak o życiu w środku prastarej puszczy. Kiedy zdała maturę, bez powodzenia starała się dostać do szkoły aktorskiej. Gdy udało się jej zostać studentką pierwszego roku filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, po roku zrezygnowała ze studiów. Niespodziewanie w 1962 roku zaczęła pracę w Instytucie Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego w podkrakowskich Balicach. To wtedy w jej głowie zaczęła kiełkować myśl o zdawaniu na biologię.

Nie bez problemów dostała się na studia (zdała za drugim podejściem), a pierwsze lata nauki były dla niej dość ciężkie. Swoją pracę magisterską obroniła jednak na ocenę bardzo dobrą. Młoda Kossakówna kochała góry. Marzyła, że po studiach będzie mogła pracować w mającym być wkrótce utworzonym Bieszczadzkim Parku Narodowym. Jako że plany jego powstania materializowały się powoli, polecono jej znaleźć miejsce, gdzie będzie mogła przeczekać kilkanaście miesięcy. Tak trafiła do Białowieskiego Parku Narodowego. Miała zostać w nim góra trzy lata, a została na ponad trzydzieści

Trafiła do Białowieskiego Parku Narodowego. Miała zostać w nim góra trzy lata, a została na ponad trzydzieści . Fot. Lech Wilczek

W 1971 roku z Krakowa do Białowieży jechało się pociągiem prawie 13 godzin. Leżąca na drugim krańcu Polski puszcza nie zrobiła na Simonie Kossak dobrego pierwszego wrażenia. Podobnie zresztą jak jej nowe miejsce pracy tj. Zakład Badania Ssaków Państwowej Akademii Nauk. Nie podobało jej się min. to że zaraz obok zakładu znajdowały się lokale mieszkalne dla jego pracowników. Jak sama wspominała czuła się tam jak w getcie i szybko zaczęła rozglądać się za innym lokum. Tak trafiła na Dziedzinkę.

Czytaj też: Sprawa Tarwida – najgłośniejszy proces poszlakowy PRL. Czy biolog zabił żonę?

Dom pośrodku niczego

Dziedzinką nazywany był pewien urokliwy domek należący do Białowieskiego Parku Narodowego. Znajdował się on w samym środku puszczy, około 6 kilometrów od Białowieży. Nie było tam bieżącej wody, prądu, toalety. Chatka przez długi czas stała niezamieszkana i wymagała pilnego remontu. Kiedy Simona Kossak poprosiła ówczesnego dyrektora parku o możliwość zamieszkania w Dziedzińce, ten odmówił. Już wcześniej obiecał tam kwaterunek znanemu warszawskiemu fotografowi Leszkowi Wilczkowi. Simona jednak nie odpuszczała i wynegocjowała by dom został podzielony na pół. W jednej części zamieszkała ona, a w drugiej zaś Leszek Wilczek. Oboje mieli silne charaktery więc początkowo ich życie w Dziedzince pełne było kłótni i sprzeczek. Z biegiem czasu znajomość ta przerodziła się jednak w trudny do sklasyfikowania związek, będący dziwną mieszaniną szorstkiej przyjaźni i miłości.

Coraz mocniej oczarowywało ją również piękno białowieskiej puszczy. Jej nowy dom szybko zaczął zapełniać się zwierzętami, które z różnych powodów nie mogły żyć na wolności. Lokatorami Dziedzinki stali się między innymi dzik zwany „Żabką”, będący prawdziwym rozbójnikiem kruk „Korasek”, oślica „Hepcia, rysica „Agatka”, dwa łosie „Pepsi” i „Cola”, sowa, czarny bocian, pawie, kury, owce i wiele innych. Kiedy dziś ogląda się archiwalne zdjęcia Simony, na których np. siedzi przy stole z wielkim dzikiem, to naprawdę ciężko uwierzyć, że fotografie te są autentyczne. Najbardziej zżyła się jednak z sarnami, które stanowiły obiekt jej badań w Instytucie Badań Leśnictwa. Pracę tam zaczęła w 1975 roku. W tym samym czasie zmarła również jej matka. W życiu dorosłym ich relacje nieco się polepszyły, a Elżbieta Kossak była częstym gościem w Białowieży. W pewnym momencie panie ponownie się jednak skłóciły. Przed śmiercią matka Simony zdołała jeszcze ją wydziedziczyć.

Czytaj też: Podróże z historią – Biały Słoń w Czarnohorze

Dlaczego piszczy w trawie?

Świat zwierząt i przyrodę Simona Kossak zawsze stawiała na pierwszymi miejscu. Postawa ta powodowała jednak, że często popadała w konflikty z ludźmi, którzy nie podzielali jej pasji. Łatwo robiła sobie wrogów, bywała apodyktyczna, uparta, a przysłowiowymi ku*wami rzucała z szybkością karabinu maszynowego. Ci, którzy na świat patrzyli jednak podobnie jak ona stawali się jej dobrymi przyjaciółmi. Często byli jej gośćmi w Dziedzińce. Chatka na pewien czas stała się znanym miejscem towarzyskich spotkań ludzi związanych ze światem przyrody. Przełom lat 80. i 90. to czas kiedy Simona Kossak zaczęła być postacią znaną również poza środowiskiem naukowym. Początkowo nie była to jednak popularność, której by sobie życzyła.

Lokatorami Dziedzinki stali się między innymi dzik zwany „Żabką”, będący prawdziwym rozbójnikiem kruk „Korasek”, oślica „Hepcia, rysica „Agatka”. Fot. Lech Wilczek

W 1991 roku zaczął się konflikt Simony z jej byłym miejscem pracy, czyli Zakładem Badania Ssaków PAN. Spór wokół ochrony populacji rysia w Białowieży zdobył ogólnokrajowy rozgłos i oparł się min. o Ministerstwo Ochrony Środowiska i Prokuraturę Rejonową w Hajnówce. Nie był to jednak jedyny powód dla którego Simona Kossak stała się postacią znaną i rozpoznawalną. W sprawy ochrony przyrody i świata zwierząt zaczęła wtajemniczać słuchaczy radia Białystok. Na jego antenie prowadziła słynne do dziś słuchowisko „Dlaczego piszczy w trawie?”. Zaczęła również pisać książki i tworzyć filmy przyrodnicze (opowiadające min. o życiu intymnym owadów). W 2000 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski nadał Simonie Kossak tytuł profesora nauk leśnych.

Czytaj też: Nie tylko Kasztanka. Wszystkie zwierzęta Piłsudskiego

Saga puszczy białowieskiej

Simona Kossak zmarła 15 września 2007 roku po krótkiej walce z chorobą nowotworową. Była jedną z pierwszych osób w Polsce, która tak mocno mówiła o potrzebie ochrony przyrody. Przez ponad trzydzieści lat pracy starała się przybliżać ludziom tajemnice przyrody i popularyzować wiedzę o puszczy białowieskiej. Mimo, że często kłóciła się z innymi naukowcami, leśnikami i myśliwymi to należy pamiętać, że jej konfliktowość wynikała przede wszystkim z troski o przyrodę. Jako zoopsycholog Simona Kossak dostrzegała dużo analogii między światem dzikich zwierząt, a światem ludzi. W którymś momencie, bazując na sposobie w jakim zwierzęta opiekują się swoim potomstwem dokonała również swojej autoanalizy. Brak miłości ze strony rodzica sprawia, że znacząco maleje szansa na rozwinięcie prawidłowych funkcji społecznych u dorosłych osobników. Sama była najlepszym przykładem zaburzenia tego typu relacji. Na całe szczęście udało się jej zapełnić tę lukę miłością do świata dzikiej przyrody.

Bibliografia:

  1. Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej, Marginesy, Warszawa 2016.
  2. Kamińska, Simona – Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak, Kraków 2015.
  3. Padoł, Zahartowana. Jak Simona Kossak uciekła krakowskiej elicie do puszczy – Wiadomości (onet.pl), (dostęp 20.09.2021);
  4. Zuchora, Simona Kossak. Outsiderka z puszczy. Rozmowa z Joanną Kossak. – Twój Styl (twojstyl.pl), (dostęp 20.09.2021);
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrampkarze Czarnych Nakło kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa
Następny artykułPodnoszenie ciężarów: Nasze dzielne siłaczki