Jakiś czas temu recenzowałem anime od Netfliksa pt. Kakegurui. Obejrzałem wówczas dwa sezony i wystawiłem im zbiorczą ocenę 9. Za szczególnie udany uważam pierwszy sezon, ale drugi też był całkiem niezły. Nie mam zatem pojęcia co kierowało twórcami, że wypuścili takie coś. Sześcioodcinkowy (!) trzeci sezon o podtytule Twin przedstawia wydarzenia toczące się rok przed przybyciem Yumeko Jabami do Hyakkaou Private Academy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to na podstawie mangi, ale oceniam wyłącznie to, co widziałem. Muszę też ostrzec, że – w przeciwieństwie do tekstu o LycorisRecoil – parę rzeczy zaspoileruję. Ale niewiele, nie martwcie się.
Źródło
Kim oni są?
Protagonistką prequela jest znana z poprzednich serii Mary Saotome (blondynka), która dopiero przybywa do tej elitarnej szkoły, by uprawiać hazard. I tu pojawiło się moje pierwsze pytanie – dlaczego twórcy powtórzyli początek oryginału niemal 1:1 ? To było chyba najbardziej leniwe rozwiązanie, jakie można było zrobić. Inna sprawa, że oznacza to, iż Mary w jeden rok wspięła się na pozycję, którą miała na początku Compuslive Gambler? Jak to zrobiła? Nie mam zielonego pojęcia, bo serial w żaden sposób tego nie tłumaczy. Ale o tym później.
Drugą najważniejszą postacią jest Tsuzura Hanatemari (niebieskowłosa dziewczyna obok Mary), najbliższa przyjaciółka protagonistki prequela. Przy czym, Tsuzura już jest w Akademii (co jest dziwne, bo obie są na pierwszym roku) i nawet dorobiła się wystarczającej ilości długów, by zostać „zwierzątkiem” (o tym systemie pisałem poprzednio, więc nie będę się powtarzał). Niestety, niewiele mogę napisać o tej postaci – pełni dokładnie tę samą funkcję, co Ryota z oryginału (którego tu z jakiegoś powodu nie ma…). No dobra, ma o wiele mniejsze znaczenie niż on. Jej jedyną faktyczną cechą jest miłość do/przesadna idealizacja (trudno określić) Mary. Jest też cholernie irytująca, co jeszcze bardziej mnie dziwiło – skoro Mary była w stanie z nią wytrzymać, to dlaczego potem (chronologicznie) tak źle znosi zachowanie Yumeko? Szczególnie, że ta ostatnia jest o wiele bardziej inteligentna od Tsuzura… Jedynym pozytywem tej postaci jest fakt, że łączy jakoś obie serie, bo w jednej scenie w Compulsive Gambler pojawia się jej spinka do włosów. Zawsze coś…
Trzecią ważną postacią jest Yukimi Togakushi, która dołącza do dwóch bohaterek na samym początku fabuły. Głównie robi to dla własnego interesu, co w tego typu szkole nie jest jakimś zaskoczeniem. Sęk w tym, że kompletnie nie mam co o niej napisać. Serio – ta postać równie dobrze mogła zniknąć po pierwszym odcinku. Wręcz czuć, że została dopisana do skryptu, by powtórzyć ilość głównych postaci z oryginału – niestety, poza tym nie ma nic do zaoferowania. Jasne, odgrywa jakąś tam rolę, ale, bez straty dla fabuły, jej cechy i „użyteczność” mogła otrzymać Tsuzura. I moim zdaniem taka decyzja wyszłaby tej serii tylko na dobre.
Zawsze jednak może być gorzej i w tym przypadku są to pozostałe postacie. O ile w dwóch poprzednich seriach były liczne i zróżnicowane, miały własne ambicje, plany, cechy, przyjaźnie i animozje, tak tu „nowi” zawodzą po całej linii. Jasne, pojawiają się członkowie Student Council znani z poprzednich serii, na czele z Kirari Momobami, ale „starzy znajomi” nie odgrywają żadnej roli (co w sumie ma jakiś sens). Ba, wspomniana przewodnicząca jest na ekranie może ze trzy sekundy.
By wypełnić czymś tę lukę, twórcy zdecydowali się dodać troje nowych członków samorządu studenckiego. Najczęściej pojawiającą się jest Sachiko Juraku, która ma obsesję na punkcie uczynienia Mary swoim „zwierzątkiem”, ku wielkiemu niezadowoleniu chodzącej za nią na smyczy (dosłownie!) Mikury Sado. Bum, cała głębia postaci, możemy się rozejść.
Ma ktoś klej?
Ale to jeszcze nic. Największy problem mam z tym, że wiele rzeczy po prostu nie klei się z „chronologiczną kontynuacją”. Czemu mam się przejmować obawami Mary, skoro z oryginału doskonale wiem, że nic jej się nie stanie na tym etapie historii? Po co mam interesować się nowymi postaciami, skoro później ich nie ma, nikt o nich nie wspomina i nie mają żadnego wpływu na wydarzenia związane z Yumeko? Jest to szczególnie dziwne przy wspomnianych wyżej „nowych” postaciach ze Student Council, które wydają się mieć dość mocne pozycje. Zatem co się z nimi stało? Pewnie twórcy to jakoś wyjaśnią… kiedyś…
Kolejnym zawodem okazał się hazard, czyli kwintesencja tej serii. W oryginale rozgrywki były całkiem zróżnicowane (papier-kamień-nożyce, indiański poker, rosyjska ruletka itd.). Tutaj… 90% czasu oglądamy jakąś wariację na temat gry w kości. Wiem, że twórcy nie mogli się rozpędzić, bo mieli zaledwie sześć odcinków, ale – na Innosa – przydałaby się jakaś różnorodność. Jasne, pojawiają się dwie rozgrywki innego rodzaju (w tym jedna coroczna, której nie ma w kontynuacji – dziwne, nie?), ale żadna z nich nie daje satysfakcji.
Inna sprawa, że wspomniany wcześniej system „zwierzątek” także przeszedł dziwną transformację – ot, okazuje się, że można się wykupić za milion jenów… Że co? W oryginale trzeba było spłacić cały swój dług i nie było informacji o takiej możliwości. Szczególnie, że milion jenów to było nic według tamtej serii (inflacja?) – np. dług Yumeko wynosił w pewnym momencie 310 milionów jenów. Możliwe też, że po prostu ten zapis został zmieniony – ale to tylko moje domysły, bo – ponownie – nie jest to wytłumaczone.
Zawiodło mnie także zakończenie. Rozumiem, że produkcje pod egidą Netfliksa zawsze mają z tym problem (patrzę na Ciebie, Lucyferze!), ale tutaj kogoś dość mocno poniosło. Z jednej strony, twórcy zostawili sobie furtkę na kontynuację prequela (jakkolwiek to brzmi :P), zaś z drugiej – definitywnie kończą rolę jednej z głównych postaci! I tego właśnie nie kapuję – to będzie druga część tej serii, czy nie?
Na koniec marudzenia dodam, że przez te sześć odcinków nie dowiedziałem się kim jest tytułowy bliźniak. Wiem, że siostry Momobami są bliźniaczkami, ale nie miały najmniejszego wpływu na akcję. Zatem – skąd taki tytuł?
Łyżka miodu
Marudzę i marudzę, ale jednak kilka rzeczy mi się podobało. Z całą pewnością zalicza się do tej kategorii nowy opening – instrumentalny utwór ze świetnie zrobioną animacją. Moim zdaniem świetnie pasuje do serialu i podobał mi się bardziej niż openingi z oryginału.
Cieszę się też, że twórcy nie zmienili samej szaty graficznej serialu. Twórcy pamiętali też o tym, że Midari powinna wyglądać inaczej, niż „później”. Dodatkowo, ku mojej uldze, mocno zostały stonowane deformacje twarzy postaci, na które narzekałem w recenzji oryginału (choć w „XX” też było ich zdecydowanie mniej).
Co jeszcze…? O, głosy w wersji angielskiej były dobrze dobrane.
Poza tym podobało mi się też… eee…?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS