W ramach starań o lepsze zarządzanie swoim czasem w związku z rozszerzeniem kalendarza F1, Wolff planował opuścić niektóre Grand Prix – a Japonia była jednym z tych, w których pierwotnie zamierzał pozostać w Europie.
Jednak po trudnym początku sezonu 2024 dla jego zespołu, który obejmował podwójne wycofanie się w GP Australii, Wolff zmienił swoje plany w ostatniej chwili i zdecydował się przyjechać również na weekend na torze Suzuka.
Poproszony przez Motorsport.com o wyjaśnienie swojej decyzji, Wolff powiedział, że czuł, że ważne jest, aby być z zespołem – zwłaszcza w weekend, w którym zaplanował kilka kluczowych eksperymentów, które mają pomóc Mercedesowi odblokować tempo swojego samochodu W15.
– Planowałem nie przyjeżdżać do Japonii, ponieważ w Europie jest wiele rzeczy do zrobienia, ale w pewnym momencie poczułem, że brak przyjazdu do Japonii byłby złym wyborem – zaczął swoją wypowiedź szef zespołu Mercedesa.
– Myślę, że ważne jest, aby być z zespołem wyścigowym. Dobrze jest być blisko akcji. Eksperymentujemy z kilkoma rzeczami, a bycie częścią zespołu naprawdę dodaje mi energii. Mam nadzieję, że w drugą stronę też tak będzie. Dlatego zdecydowałem się nie zostawać w Europie.
Trudny start Mercedesa w 2024 r. jest wynikiem ciężkiego okresu po zmianach przepisów, w którym niemiecki producent wygrał tylko jeden wyścig F1.
Zrozumiawszy błędy popełnione przy projektowaniu poprzednich bolidów, a zwłaszcza przy wysokości zawieszenia, Mercedes miał wielką nadzieję, że bolid W15 będzie wreszcie tym, czego potrzebowali, aby zmniejszyć dystans do Red Bulla.
Jak dotąd tak się jednak nie stało, ale Wolff pozostaje w przekonaniu, że Mercedes ma wszystko, czego potrzeba do powrotu na szczyt.
– Jesteśmy zespołem sportowym. Wygraliśmy osiem mistrzostw z rzędu, a tego jeszcze w tym sporcie nie było. Masz okresy, w których walczysz jak każda inna drużyna sportowa i nie możesz wygrać za każdym razem, dlatego jest to świetne wyzwanie.
– To nie jest jeden wyścig, to nie jest jeden sezon, po którym wracasz na szczyt, a to już trzeci z rzędu. Jestem absolutnie przekonany, że za kilka lat spojrzymy wstecz i powiemy, że to było trudne, ale również ważne dla rozwoju zespołu.
Jedną z kwestii, które Mercedes stara się lepiej zrozumieć, jest to, dlaczego jego rzeczywisty samochód nie wytwarza takiego poziomu docisku, jaki powinny zapewniać fabryczne narzędzia symulacyjne.
– Gdzieś w naszym systemie jest błąd, ponieważ mierzymy siłę docisku znacznie większą niż widzimy potem na torze. I to jest coś, z czym zmagamy się od czasu wprowadzenia tych przepisów w 2022 roku.
– Jesteśmy więc teraz w punkcie, w którym próbujemy nowych rozwiązań, aby ocenić, w jaki sposób możemy naprawdę przełożyć wydajność, którą widzimy w wirtualnym świecie, na rzeczywistość, czego do tej pory nie byliśmy w stanie zrobić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS