Wczoraj (4 maja) strażacy obchodzili swoje święto, a my postanowiliśmy przy tej okazji zapytać żon zaprzyjaźnionych z naszą redakcją druhów o to, jak z ich perspektywy wygląda życie ze strażakiem ochotnikiem u boku.
Randka z żoną musi poczekać
To nie jest etat, ale większość druhów właśnie remizę traktuje jak swoje najważniejsze miejsce pracy i drugi dom, a pomoc ludziom w niebezpieczeństwie, jak powołanie i misję, od której są… uzależnieni.
Kiedy dzwoni telefon – rzucają wszystko w pół kroku i bez zastanowienia, jak na automatycznym sterowaniu, jadą w stronę strażnicy, a potem na miejsce zdarzenia. Nie jest ważne umówione spotkanie, od dawna wyczekiwany wyjazd, goście czy randka z żoną – druhowie nie pytają nikogo o zdanie – wychodzą, a raczej wybiegają, by jak najszybciej znaleźć się tam, gdzie ktoś akurat potrzebuje ich pomocy.
Doskonale wiedzą, że czasami jedna minuta może komuś uratować życie i że to nie jest jedynie powtarzany w kółko frazes, a brutalna rzeczywistość, zwłaszcza wtedy, gdy pożar przybiera na sile.
Często są to zupełnie anonimowi ludzie, którzy rezygnują z wolnego czasu, by pomagać obcym ludziom. Kiedy dzwoni telefon z alarmem bez znaczenia jest to, jak się sami czują i czy ktoś czeka na nich w domu – biegną na pomoc.
Takie sytuacje zdarzają się czasami raz na tydzień, a czasami raz dziennie. Choć dzień jest raczej słabym wyznacznikiem, bo równie często telefon z alarmem dzwoni w nocy.
Okna powinny otwierać się na zewnątrz!
Żony druhów śmieją się, że właśnie dlatego na parapetach w ich domach nie ma kwiatków, bo nie znają dnia ani godziny, kiedy mąż otworzy z rozmachem okno nasłuchując, z której strony słychać alarm.
Uwielbiam storczyki! Ale o parapecie zastawionym kwitnącymi kwiatami mogę jedynie pomarzyć, bo na tych naszych musi być… pusto. Za każdym razem, gdy zawyje strażacka syrena – okno, jak magiczne wrota, otwiera się na oścież! – opowiada nam Agnieszka, żona prezesa jednego z OSP.
Na co komu drzwi?!
A jak może zakończyć się nocne wezwanie na akcję?
Pewnej nocy bardzo szybko się obudziłam. Zaraz po tym, jak mój mąż na akcję wyszedł razem z futryną drzwi od naszej sypialni – dopowiada z uśmiechem kobieta, a w jej głosie nie ma grama pretensji.
Żona strażaka – kobieta do zadań specjalnych
Są też takie żony, które równo z druhami podrywają się na dźwięk strażackiej syreny i kiedy mąż zbiera się na akcję – otwierają garażową bramę i wkładają kluczyki do stacyjki.
Jest taka opcja, że kiedyś wyjedzie razem z drzwiami garażowymi! Jeśli ten jeden jedyny raz nie zdążę na czas wszystkiego pootwierać – mówi z uśmiechem Sylwia, również żona strażaka ochotnika.
Ta praca wymaga pełnego poświęcenia, dlateg … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS