KAŻDA FIRMA POTRZEBUJE CZASU, ABY UPAŚĆ
E. I. ALTMAN
Kim jest Edward Altman?
Edward Altman jest obecnie emerytowanym profesorem finansów na New York University’s Stern School of Business. Jako pierwszy zaproponował (1968 rok) model przewidywania upadłości, oparty na liniowej wielowymiarowej funkcji dyskryminacyjnej, wyrażonej przy pomocy zagregowanego wskaźnika: Z-score. Od razu uprzedzam: nie uwzględniał koronawirusa. E. Altman jest uznaną sławą w tej dziedzinie (upadłości) ale nie był pierwszym naukowcem zajmującym się metodami analiz zagrożenia upadłością. Pionierem był W.H. Beaver, który w artykule zatytułowanym “Financial Ratios as Predictors of Failure”, opublikowanym w 1966 roku w czasopiśmie „Journal of Accounting Research”, wskazał na kilka wskaźników, które według jego badań, miały największą zdolność predykcji upadłości. Podaję, bo gdyby ktoś chciał prześledzić rozwój metod przewidywania upadłości …
Zapomniałbym, niektórzy biegli rewidenci w swoich raportach z badania sprawozdań finansowych wykorzystują metody dyskryminacyjne do oceny możliwości kontynuowania działalności przez spółki. Moim skromnym zdaniem, już w sprawozdaniach zarządów powinny znajdować się (bez łaski) informacje na temat wskaźnika Z-score; oczywiście dostosowanego do polskich warunków – obowiązujących zasad rachunkowości.
Warto dodać, że w 2015 roku dr Altman otrzymał tytuł doktora honoris causa SGH.
To tyle tytułem wprowadzenia …
Teoretycznie odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta: przedsiębiorstwa upadają, bo nie mają środków finansowych (forsy, kasy, szmalu, gotówki – lub ich ekwiwalentów) na kontynuację działalności. No tak, ale brak pieniędzy to już jest skutek (czegoś) a nie pierwotna przyczyna. Pomijając niezgodne z prawem i/lub celowe działania, fazę braku szmalu (i często upadłość) zwykle poprzedza jakiś rodzaj (forma) kryzysu. Przy czym, dla różnych firm, z różnych branż, o różnej wielkości pojęcie “kryzys” będzie znaczyło coś innego. I inne (różne) też będą PRZYCZYNY owych kryzysów w firmach. Liczne statystyki (polskie i zagraniczne) wskazują na dość duży portfel przyczyn (zdarzeń, okoliczności) pierwotnych zamieniających prosperujące podmioty w dogorywające firmy. Ale zanim o statystykach muszę opowiedzieć Państwu krótką historię z mojego życia zawodowego.
Ileś lat temu, jeszcze za czasów PO, trafiłem do sporego przedsiębiorstwa. Sporego, bo zatrudniającego blisko 10 tysięcy pracowników. Jako „nowy człowiek od ryzyka biznesowego” – a nie było do owej chwili takiej funkcji w tej firmie – postanowiłem spotkać się na początek ze wszystkimi dyrektorami – szefami poszczególnych jednostek organizacyjnych. Raz, żeby się przedstawić a dwa, żeby poznać ich stosunek do problematyki zarządzania ryzykiem. Z jednym z dyrektorów rozmowa przebiegła mniej więcej tak:
ja: Chciałbym panie dyrektorze porozmawiać o ryzyku na jakie narażona jest działalność kierowanego przez pana Biura…
dyrektor: Ale nie ma o czym rozmawiać…
ja: Jak to?
dyrektor: U mnie nie ma ryzyka. Wszystko jest, proszę pana, pod kontrolą. Gdyby nie było pod kontrolą, znaczyłoby to, że nie nadaję się na to stanowisko…
ja: Ale przecież nie wszystko od pana zależy, są pana podwładni i ich odpowiedzialności …
dyrektor: Ich dotyczy to samo. Jeżeli nie mają pod kontrolą swoich zadań i pracowników to znaczyłoby, że nie nadają się na swoje stanowiska …
Koniec dialogu. Nic nie zmyśliłem, tak było …
To nie była wówczas sytuacja wyjątkowa, szczególna, odosobniona. Wiara w swoją moc, omnipotencję i sprawczość była i jest nadal powszechna. No, może do marca tego roku. No bo jakże to, przyznać się przez pracodawcą (mocodawcą) i/lub samym sobą, że istnieje możliwość, że się nie zapanuje nad sytuacją? Niemożliwe i nie po męsku – nie po menedżersku.
Przypomniało mi się to, kiedy na TT zobaczyłem taki oto wpis:
No to przejdźmy do statystyk z czasów przedkoronawirusowych. Najpierw z naszego, polskiego podwórka – polskiego biznesu.
W 2006 roku w Warszawie odbyła się konferencja naukowa poświęcona m.in. zagadnieniom upadłości przedsiębiorstw. Pan dr Piotr Masiukiewicz z SGH przytoczył wówczas wyniki badania przyczyn sytuacji kryzysowych w przedsiębiorstwach. Badanie to zostało przeprowadzone w 2006 roku przez Zakład Public Relations WSIZ w Rzeszowie oraz Agencję PR Alert Media Communications, na próbce 202 przedsiębiorstw z „Listy 500” opublikowanej przez gazetę „Rzeczpospolita”. Pozwoliłem sobie przygotować podsumowanie wyników tych badań – najczęstszych przyczyn kryzysów:
Zródło: Masiukiewicz P.; Zarządzanie przedsiębiorstwem w procesie naprawczym; Konferencja „Ekonomia i prawo upadłości przedsiębiorstw – polska praktyka względem międzynarodowych standardów” , Warszawa; 2006;
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS