A A+ A++

Czy jednak świadectwo ewangelii jest wiarygodne i jak rzeczywiście wyglądał proces Jezusa? – Przekaz ewangelistów o procesie Jezusa pokrywa się z tym, co wiemy o procesach przed namiestnikiem rzymskim w tamtym okresie z innych źródeł. Został on zrelacjonowany dość wiarygodnie, mimo że celem autorów ewangelii nie było przecież szczegółowe wyjaśnienie ówczesnej procedury sądowej – mówi dr Łukasz Niesiołowski-Spano z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Co doprowadziło do skazania Jezusa?

Co więc zdarzyło się w Jerozolimie tamtego dnia? Jezus został aresztowany nad ranem przez służbę i strażników świątynnych (Ewangelia Jana zna inną tradycję – aresztowania Jezusa dokonują w niej rzymscy żołnierze). Następnie doprowadzono go przed Sanhedryn, cieszącą się wśród Żydów dużym autorytetem radę, posiadającą kompetencje religijne i sądownicze. Odbyło się przed nią coś na kształt wstępnego przesłuchania oskarżonego. – Rola Sanhedrynu w wypadkach, które doprowadziły do skazania Jezusa, jest bardzo niejasna – przyznaje dr Łukasz Niesiołowski-Spano – To, że przesłuchanie odbyło się w nocy, świadczy, że miało nieformalny i nieoficjalny charakter. Poza tym członkowie Sanhedrynu nie mogli wydawać wyroków śmierci, więc skazanie Jezusa przez radę nie wchodziło w grę – dodaje historyk.

Na posiedzeniu ustalono jednak, że Jezusa należy wydać w ręce władz rzymskich. Tak się akurat złożyło, że w Jerozolimie przebywał akurat prefekt Judei, Poncjusz Piłat i to do niego doprowadzono oskarżonego. Obecność Piłata w mieście nie była wcale taka oczywista – to położone w centrum Judei miasto nie było wówczas siedzibą namiestnika.

Odkąd Judea została wcielona do Imperium Rzymskiego w 6 roku n.e., jej namiestnicy w randze prefekta rezydowali w położonej na wybrzeżu Morza Śródziemnego Cezarei. Trudno powiedzieć jak często bywali w Jerozolimie – prawdopodobnie najrzadziej jak to było możliwe. Miasto to nie było w tamtym okresie zbyt atrakcyjne z punktu widzenia przedstawiciela rzymskich warstw wyższych – położone daleko od szlaków komunikacyjnych, zamieszkane w większości przez obcych kulturowo Żydów i, co nie mniej ważne, w czasie upałów pozbawione ożywczego powiewu znad morza, który dawał ukojenie w Cezarei. Przyjazd do niego musiał być dla Piłata przykrą koniecznością.

Dlaczego zdecydował się wybrać do Jerozolimy akurat w tamtym czasie? Nie wiadomo. Być może przyjechał z powodu zbliżającego się święta Paschy, które mogło być okazją do rozsądzenia sporów mieszkańców, a także złożenia przez nich skarg i próśb do namiestnika.

Tak czy inaczej, Piłat był obecny i Jezusa przyprowadzono przed jego oblicze. Zgodnie z przekazem ewangelii miało to miejsce wczesnym rankiem, co zgadzałoby się z naszą wiedzą na temat rytmu dnia rzymskiego urzędnika. Rzymianie mieli bowiem w zwyczaju wstawać o świcie i wczesnym rankiem rozpoczynać urzędowanie, które przerywano zwykle na kilka godzin przed południem (powodem był oczywiście klimat panujący w basenie Morza Śródziemnego) i kontynuowano po południu aż do zmierzchu.

Obowiązki sądownicze były, poza utrzymywaniem spokoju i porządku w podległej mu prowincji, jednym z głównych zadań rzymskiego namiestnika. Miał on prawo zasądzać wszelkie kary, z karą śmierci włącznie (z wyjątkiem karania obywateli rzymskich, którzy mieli prawo apelacji do cesarza), a na podległym mu terytorium był drugim po władcy i cieszył się znaczącą autonomią.

O co został oskarżony Jezus przed sądem Piłata?

Z ewangelii wynika jednak, że w przypadku Jezusa miał duże wątpliwości czy powinien zająć się jego sprawą. Z przekazu Łukasza (23, 6-12) wynika nawet, że odesłał Jezusa do mającego wtedy przebywać w Jerozolimie Heroda Antypasa, rządzącego w tamtym okresie Galileą syna Heroda Wielkiego (tego, który według ewangelistów miał prześladować Jezusa tuż po urodzeniu). Zdaniem dr Niesiołowskiego to ważne świadectwo, które potwierdza, że Jezus był prawdopodobnie Galilejczykiem – w związku z czym poddanym Heroda Antypasa i to właśnie przez niego powinien zostać osądzony. Próba odsunięcia od siebie problemu nie udała się jednak Piłatowi – Jezusa przyprowadzono z powrotem i tym razem musiał już zapaść wyrok.

I tu pojawia się najważniejszy problem ewangelicznej relacji. O co został oskarżony Jezus przed sądem Piłata? Oskarżenie o naruszenie żydowskich przepisów religijnych nie wchodzi w grę. Prefekt nie był kompetentny w tym zakresie, poza tym tego typu oskarżenia nie mogły stanowić podstawy procesu przed rzymskim sądem. Sprawa musiała mieć charakter kryminalny. Zdaniem dr Pauliny Święcickiej-Wystrychowskiej, autorki książki „Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego” w grę wchodzi jedynie oskarżenie o obrazę majestatu (łac. crimen laesae maiestatis). W tej bardzo szerokiej kategorii przestępstw mieściły się wszelkie wykroczenia przeciw władzy cesarskiej i porządkowi publicznemu, a w szczególności nawoływanie do obalenia panującego, bunt, podżeganie do zamieszek, zawiązanie spisku, zdrada stanu.

Zdanie, które wypowiadają oskarżający Jezusa przedstawiciele Sanhedrynu w Ewangelii Łukasza (23,2) – „Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla” – jest bardzo wymowne. Świadczy ono, że oskarżano go o próbę przywłaszczenia sobie tytułu królewskiego – a co za tym idzie obalenia władzy cesarskiej i rzymskiego panowania nad Judeą. Trudno wyobrazić sobie zarzut większego kalibru. Potwierdzeniem, że chodziło właśnie o to, że Jezus ogłosił się królem – co Piłat zapewne zrozumiał zupełnie dosłownie – daje słynny napis z tabliczki, którą prefekt kazał zawiesić na krzyżu: Iesus Nasarenus Rex Iuodeorum (Jezus Nazarejczyk Król Żydowski). W takiej sytuacji wyrok nie mógł być inny.

Wydając wyrok Piłat zapewne chciał dać przykład innym buntownikom, którzy mogliby wpaść na podobny pomysł. Ponieważ w Judei przebywał od 26 r., a proces Jezusa miał miejsce prawdopodobnie w 33 r. n.e., prefekt musiał doskonale zdawać sobie sprawę z jak trudną prowincją ma do czynienia. Wśród Żydów panowały w tamtym okresie bardzo buntownicze nastroje. Rozruchy i zamieszki były na porządku dziennym. Rzymianie tłumili każdą niesubordynację poddanych z bezwzględną surowością. Namiestnik prowincji wolał zgnieść rebelię w zalążku, nawet jeśli wiązałoby się to ze śmiercią przypadkowych, niewinnych ludzi, niż pozwolić, żeby przekształciła się ona w powstanie. To mogłoby wywołać zainteresowanie i niezadowolenie cesarza – a w perspektywie złamać karierę urzędnika.

Postępowanie Jezusa w trakcie kilku poprzedzających sąd dni, też raczej nie świadczyło na jego korzyść. Publiczna deklaracja, że zburzy Świątynię Jerozolimską i odbuduje ją w ciągu trzech dni – nawet jeśli tylko metaforyczna – musiała wywoływać zaniepokojenie. Podobnie było z przepędzeniem handlarzy z przybytku, co po pierwsze naruszało liczne interesy, a po drugie ocierało się o tak niepożądane przez władze rzymskie zamieszki. Dla Piłata mogło to być dowodem, że ma do czynienia z człowiekiem stanowiącym potencjalne zagrożenie dla spokoju w Judei, a co za tym idzie jego pozycji jako namiestnika.

Nie bez znaczenia pozostawać też musiał fakt, że uniewinnienie oskarżonego o zamach na władzę cesarską mogło spowodować wysłanie skargi na prefekta do Rzymu. Aluzja do takiej możliwości pojawia się w Ewangelii Jana (19,12): „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi”. Piłat bez wątpienia zdawał sobie sprawę, że taka skarga mogłaby przekreślić jego karierę. Tym bardziej że pisanie donosów na namiestników do cesarza było praktyką bardzo powszechną. Jeśli wierzyć żydowskiemu historykowi Józefowi Flawiuszowi właśnie przez skargę skończyła się działalność Piłata w Judei. W 36 r. n.e. miał zostać odwołany z urzędu na skutek donosu Samarytan, którzy uznali, że prefekt źle się z nimi obszedł, tłumiąc zamieszki.

Pojawia się wreszcie pytanie na ile wiarygodne są rozterki Piłata, który zgodnie z przekazem ewangelii wyraźnie nie chce skazać Jezusa. Precież po wydaniu wyroku wykonuje jeden z najsłynniejszych gestów w historii zachodniej cywilizacji – obmywa dłonie wskazując tym samym, że nie bierze na siebie odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Czy relację ewangelistów można w tym przypadku wziąć za dobrą monetę? Raczej nie. – Wątpliwości Piłata to element czegoś co można nazwać antyżydowskim widzeniem świata u ewangelistów. Próba obciążenia Żydów i oczyszczenia Rzymian z odpowiedzialności za śmierć Jezusa była wyrazem niechęci pierwszych chrześcijan do Żydów w okresie, kiedy spisywano ewangelie, czyli zapewne w dwa pokolenia po ukrzyżowaniu. Dla Piłata to, kogo skazuje, nie miało prawdopodobnie wielkiego znaczenia. Nie znał go, podsądny nie chciał współpracować, więc wydał wyrok, tak jak robił to setki razy – komentuje dr Łukasz Niesiołowski-Spano.

Piłat prawdopodobnie nie zdawał sobie też sprawy z kontekstu religijnego wyroku, który wydał. Możemy przypuszczać, że przedstawiciel rzymskiej elity wiedział bardzo niewiele o kulturze i religii obszaru, na którym się znalazł – a już tym bardziej nie zagłębiał się w doktrynalne subtelności judaizmu. Nawet jeśli miał jakieś informacje, to najwyraźniej zbytnio się nimi nie przejmował. Przynależność do kręgu kultury rzymskiej i greckiej w zupełności mu wystarczała – na zwyczaje ludzi, którymi przyszło mu zarządzać, patrzył zapewne z przymrużeniem oka, jeśli nie z jawną pogardą.

Jak więc rysował się obraz Jezusa w oczach jego sędziego? Zapewne uznał, że ma do czynienia z kolejnym potencjalnym lub nawet jawnym buntownikiem, którego lepiej skazać dla przykładu. Zwłaszcza skoro ten nie chce się bronić ani nie ma nikogo, kto by się za nim wstawił. Skazując Jezusa Piłat bez wątpienia nie mógł przypuszczać, że sprawa ta będzie miała jakikolwiek ciąg dalszy. Historia pokazała jednak, że ten zupełnie zwyczajny proces miał niezwykłe konsekwencje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzłowiek nie został stworzony do wierności. “Zdrada się opłaca”
Następny artykułJajka faszerowane z pieczarkami Magdy Gessler