Anna Tkaczyk: Zawsze musieliśmy być tacy, jakimi nam kazano, bo w konsekwencji tylko tak potrafimy istnieć jako naród. Wychowujemy ludzi w posłuszeństwie, a to oznacza brak odpowiedzialności. Tymczasem żeby nauczyć człowieka odpowiedzialności, trzeba dać mu wybór. A co my robimy? Która matka mówi dziecku, że może wybrać, jak chce postąpić? Jesper Juul, duński pedagog i terapeuta rodzinny, wywraca to nasze przekonanie pytaniem: Skąd w ogóle pomysł, że twoje dziecko ma robić to, czego chcesz?
Jolanta Żyśko: W wyniku uległości pojawia się bunt i poczucie krzywdy, chęć oszukiwania, a czasami nawet zemsty. Żeby przestały działać mechanizmy dominacji i podporządkowania, konieczne jest zbudowanie innego systemu wartości oraz nauka odpowiedzialności, a nie uległości. To rola rodziny, ale i całego systemu edukacji, od przedszkola do uniwersytetu.
Od wczesnych lat jesteśmy uczeni nie tylko, jak myśleć, ale również jak czuć, a raczej jak ukrywać emocje. Słyszymy stale: Nie płacz, bądź dzielna etc. Czy my w ogóle mamy prawo do bycia innym, do czucia inaczej niż wszyscy?
A.T.: W społeczeństwie nie ma przyzwolenia na inność i pewnie dlatego większość z nas nie dochodzi do etapu samorealizacji. Inność oznacza zagrożenie i wyeliminowanie, a zgodnie z teorią ewolucji życie poza grupą to śmierć. Z lęku przed odrzuceniem zaczynamy wierzyć, że tak właśnie działa świat, i zmuszamy się do tego, by czuć i myśleć, jak należy. W ten sposób już we wczesnym dzieciństwie zaczynamy rozwijać różne strategie, żeby przetrwać. Budują one w nas wewnętrzne mapy z drogowskazami, jak żyć, co jest dobre, a co może spowodować odrzucenie.
J.Ż.: W naszym życiu jest zbyt dużo nieprzyjemnych rzeczy, więc nauczyliśmy się przed nimi chronić. Na głębokim poziomie blokujemy emocje, bo traktujemy je jako negatywne, na płytkim – poszukujemy szybkich i natychmiastowych recept. Na ból głowy aplikujemy sobie tabletkę, na brak snu – kawę, a na otyłość – dietę cud. Tymczasem człowiek to organizm znacznie bardziej złożony, a ciało to system naczyń połączonych. Możemy oczywiście leczyć objawy, ale chodzi o to, by patrzeć kompleksowo. Dopiero wówczas możemy rzeczywiście pomóc. Jeśli trafia do nas klient i mówi, że jest za gruby, to znaczy, że nie ma wypracowanych właściwych nawyków żywieniowych. Jedzenie pełni często u takiej osoby nieprawidłową funkcję: nagrody, zajadania stresu, pocieszania czy troszczenia się o siebie. Jeśli nie umiemy dbać o siebie emocjonalnie, robimy to poprzez jedzenie, a to jest zaburzenie.
A.T.: Powiem więcej, 90 proc. naszego społeczeństwa cierpi na zaburzenia. Zaburzone wzorce to np. życie w pozycji ofiary, szukanie winnych, niebranie za siebie odpowiedzialności, używanie swojego ciała zamiast odczuwania go, ale także problem agresji i nienawiści obecny w naszym społeczeństwie. Jak je jednak dostrzec, skoro wszyscy wokół także na nie cierpią?
Jeśli już jednak odkryjemy, że coś jest nie tak, to jak przestać to robić? Jak zamiast się uczyć, raczej wszystkiego oduczyć?
A.T.: Jesteśmy mistrzami zmiany OD, wynikającej z ucieczki. Stąd rozwody, używki, przeprowadzki na wieś, ucieczki z korporacji. Uciekamy od tego, co mamy, ale przynosi nam to tylko chwilową ulgę. Gorzej jest ze zmianą DO, ponieważ często nie wiemy, do czego chcemy dążyć. Żeby dokonać zmiany na poziomie wartości, tożsamości, zintegrować emocje i ciało oraz zdrowo żyć, najpierw trzeba do tego dojrzeć, poczuć, że jesteśmy gotowi i zdać sobie sprawę, że dużo z tego, co wiemy, nam szkodzi.
Zobacz też: Kryzys wieku średniego. Tak rodzi się dojrzały człowiek
Dlaczego?
A.T.: To, jak żyjemy, jakie mamy emocje, co uważamy za zdrowe lub niezdrowe, za dobre lub złe, wynika z naszych przekonań. Nie zmieniając ich, nie zmienimy niczego w swoim życiu. Jeśli będę myślała, że słabość jest zła i że trzeba zmuszać się do wysiłku, wykończę się, bo będę pracowała do całkowitego załamania i wypalenia zawodowego. Tylko kryzys może otworzyć nam oczy. Im większy, tym większa szansa na to, że przyjrzymy się sobie i swoim przekonaniom, i tym większa będzie szansa na zmianę.
J.Ż.: Nie oczekujmy, że ten proces przeprowadzimy samodzielnie, nie pomogą nam też żadne mądre książki. Żeby oszukać mechanizmy obronne i nieprawidłowe strategie, potrzebujemy coacha. On nas nie zważy, nie zmierzy i nie powie, jak żyć, ale pomoże nam zajrzeć w siebie i odpowiedzieć na pytanie, kim jesteśmy, jak chcemy żyć, co jest dla nas dobre i ważne, co nam daje szczęście.
Mam wrażenie, że często niewłaściwie rozumiemy, czym jest coaching albo kim jest coach?
A.T.: Wbrew temu, co się powszechnie mówi, coaching to nie jest doradzanie. To metoda pracy na poziomie neurologii mózgu, pozwalająca zmienić sposób myślenia. Chodzi tu o różnego rodzaju zmiany, zarówno płytsze – behawioralne, jak i głębokie – na poziomie transformacyjnym. W przeciwieństwie do terapeuty, który pracuje z traumami z przeszłości, coach pracuje z ludźmi, którzy chcą coś zmienić i zbudować w przyszłości. Praca coacha i terapeuty może się zazębiać albo następować jedna po drugiej.
Skoro mówimy o holistycznym podejściu do umysłu, emocji i ciała, to znaczy, że możemy funkcjonować zdezintegrowani?
A.T.: Większość z nas tak funkcjonuje. Używamy ciała, umysłu, czasem także swoich emocji. Niekiedy – bywa, że znacznie częściej – emocje używają nas. Zobaczcie, jak się o tym mówi: „zarządzanie emocjami”. Jakby ktoś mógł przyjść i nimi zarządzić. To nie tak. Żeby żyć zdrowo, musimy być integralni. Emocjami ani ciałem nie zarządzamy, tylko je czujemy. Mówi się też: Pokonaj swoje słabości, pokonaj siebie! Myślę sobie wtedy: Kto ci wtedy pozostanie, kim będziesz, jak pokonasz siebie? Czuję przerażenie, bo metafora życia jako walki niesie za sobą przemoc, przegraną i zniszczenie.
Kim jestem, czego pragnę, jakie są moje wartości i w końcu − czy jestem szczęśliwy? Dlaczego te pytania są dla nas trudne?
A.T.: Zgodnie z jungowską teorią mamy trzy etapy rozwoju osobowości. Pierwszy – do 3. roku życia, kiedy tworzą się zręby osobowości. Koło 4. roku życia pamięć się resetuje i wszystko zostaje w głębokiej podświadomości. Drugi etap to okres adolescencji, od 11. do 18., a czasem nawet do 21. roku życia. Wtedy kształtuje się osobowość. To czas, kiedy powinna nastąpić separacja od rodziców i indywidualizacja jednostki na poziomie emocjonalnym. W naszym społeczeństwie rzadko kiedy się to udaje ze względu na wzorce wychowawcze, szkolne, edukacyjne. Około 40. roku życia mózg dojrzewa w pełni i następuje okres, który nazywamy domknięciem. To czas przełomowy, przestajemy się uczyć w pewnym sensie i zaczynamy korzystać z tego, co mamy. To moment refleksji, w którym pojawiają się najgłębsze pytania egzystencjalne. To proces naturalny, ale świat nie toleruje takich pytań. Z drugiej strony, styl naszego życia i zewnętrzna atrybucja powodują, że takie pytania przerażają. Jeżeli żylibyśmy w samoświadomości przez 40 lat, dalibyśmy sobie prawo do ich zadawania i przestrzeń na odpowiedzi. Mielibyśmy kompetencje społeczne, żeby przyjrzeć się sobie uważnie. Ponieważ ich nie mamy, gdy takie pytania przebiją się przez naszą świadomość, pojawia się pustka. Próbujemy ją zapełniać na różne sposoby: maratonami, triatlonami, używkami, seksem, pracą, imprezami. Uciekamy od tego, co nieprzyjemne, chcemy zagłuszyć nurtujące nas pytania.
J.Ż.: Myślę, że zadawanie sobie tych ważnych, egzystencjalnych pytań jest niezwykle istotne. Dzięki nim możemy się dowiedzieć, co tak naprawdę jest nasze, a co zostało nam narzucone z zewnątrz. Pozwalają nam one zweryfikować, czego tak naprawdę chcemy i czy rzeczywiście dążymy do tego, co jest dla nas ważne. Pozwalają na odpowiedź, czym jest dla nas szczęście. Może zupełnie czym innym niż to, co słyszymy wokół.
Czytaj także: „Zrobiłam podsumowanie zeszłego roku i wyszło mi, że obiektywnie wszystko jest do dupy. Całe życie w gruzach”
Jolanta Żyśko – dr hab. nauk o kulturze fizycznej, profesor i rektor Szkoły Głównej Turystyki i Rekreacji, należącej do Grupy Uczelni Vistula
Anna Tkaczyk – job coach i coach transformacyjny, pracuje autorską metodą ze zmianą zawodową, z transformacją zawodową i z transformacją życia. Autorka serii artykułów o zmianie zawodowej i rozwoju „Lady w korpo”
Sylwia Sasal – dziennikarka, współpracowniczka „Newsweeka Psychologii” i „Newsweeka Slow”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS