A A+ A++

Liczby nie są całkiem pesymistyczne. W 2019 roku (ostatnim podsumowanym) wysegregowaliśmy o 10 proc więcej odpadów niż rok wcześniej. Odpady bio razem z odpadami zielonymi z terenów miejskich stanowiły ok 14 proc. zebranych śmieci, czyli dokładnie 7322 tony. Ale w zasadzie tylko trawa z koszonych terenów zielonych nadaje się na kompost, bo to, co wyrzucamy do brązowych pojemników, woła o pomstę do nieba.

Ludzie wyrzucają wszystko i psują całą zbiórkę

– To najtrudniejsza frakcja do segregacji. Brązowe pojemniki, do których na terenie Opola powinny trafiać odpady biodegradowalne, są wyposażone w otwory, tak żeby proces kompostowania zaczynał się już w kuble. Niestety jakość tego materiału jest na ogół zbyt niska, żeby kompost, który finalnie powstaje z zawartości brązowych kubełków, mógł być dalej zagospodarowany, np. w pracach ogrodowych. Odpowiednie certyfikaty to umożliwiające mamy w przypadku odpadów biodegradowalnych z terenów zielonych w mieście. One są kompostowane osobno – mówi Iwona Kowalczuk, naczelniczka Wydziału Gospodarki Odpadami Komunalnymi w opolskim ratuszu. Do brązowego kubełka nagminnie trafiają gotowane owoce i warzywa, zdarzają się też impregnowane drewno, płyty wiórowe, kości zwierząt i surowe bądź ugotowane mięso. Największą zmorą są wciąż plastikowe reklamówki, w których to wszystko jest wyrzucane. – Plastik zanieczyszcza całą frakcję, na dodatek wewnątrz takiego foliowego worka zachodzą już procesy fermentacji, co wyklucza ich kompostowanie. W Opolu zebrane bioodpady trafiają na instalację pryzmową na ul. Podmiejskiej i nie są już dodatkowo przeglądane, każde zanieczyszczenie frakcji jest więc istotne. Na drugim miejscu pod tym względem są odpadki kuchenne przetworzone i resztki mięsa czy kości. Takich rzeczy nie wolno wyrzucać do brązowego kubełka – mówi Kowalczuk.

Lepiej bez folii. Jakiejkolwiek

Wiele zamieszania w temacie wprowadził też marketing nowego typu opakowań reklamowanych jako biodegradowalne. Część mieszkańców chcących zachować zasady segregacji a jednocześnie nie narażać się na uciążliwości bioodpadków właśnie w takich opakowaniach wyrzuca nawet dobrze wysegregowane bioodpady. – Jeżeli chodzi o opakowania biodegradowalne (w tym kompostowalne), to ich rozkład wymaga pewnych czynników fizycznych, chemicznych lub mikrobiologicznych, np. wysokiej temperatury, wilgotności czy odpowiednich mikroorganizmów. Nie na wszystkich instalacjach do przetwarzania odpadów biodegradowanych takie warunki są zapewnione. Jeżeli w trakcie procesu kompostowania takie opakowania nie rozłożą się całkowicie, nadal będą stanowić zanieczyszczenie finalnego produktu  procesu kompostowania – mówi Kowalczuk.

Mamy problem z brązowym kubełkiem

Finał jest taki, że z ogromną częścią pieczołowicie segregowanych w domach bioodpadów po prostu nie mamy co zrobić. Korzyść z ich segregacji jest taka, że nie zanieczyszczają innych frakcji, ale zamysłu, by kompost produkowany na miejscu z odpadów organicznych przywrócić glebie, jeszcze długo nie urzeczywistnimy. Ta frakcja będzie po prostu zagospodarowywana na wysypisku. – Z bioodpadami mamy największy problem jeśli idzie o segregację, jednocześnie w czarnych pojemnikach na odpady zmieszane w dalszym ciągu znajdujemy zawartość, która powinna się znaleźć w brązowym kuble. Stąd wniosek, że jeszcze nie nauczyliśmy się prawidłowo segregować tej frakcji. Z tego względu można powiedzieć, że jest ona dla nas kluczowa, jednak nie jest tak, że to jedyna frakcja wrażliwa na zanieczyszczenia. W innych pojemnikach na odpady także można znaleźć rzeczy, które uniemożliwiają przetworzenie ich całej zawartości – mówi Kowalczuk.

Jak to się robi na świecie?

Przy okazji bioodpadów najczęściej jako wzór podaje się San Francisco, gdzie ponad 10 lat temu wprowadzono przepisy nakazujące mieszkańcom  osobną segregację odpadów nadających się do kompostowania. Ta decyzja okazała się „game changerem”, po niecałych 10 latach w metropolii odzyskiwano już ok. 80 proc. śmieci. Na obrzeżach miasta powstał zakład utylizacyjny, gdzie dodatkowo sprawdzano zawartość masy odpadków, a potem dbano o jakość kompostu. Nawożono nim ok 300 okalających miasto winnic i gospodarstw rolnych, przez co węgiel z odpadów zamiast trafić do atmosfery i dodatkowo ogrzewać planetę, trafił do gleby, zasilając wzrost roślin. Śladem San Francisco poszły zresztą także inne miasta, szukając swoich sposobów na poradzenie sobie z zagospodarowaniem bioodpadów. Nowy Jork rozwinął system edukacji mieszkańców i zapewnił sprawną informację na temat miejsc wytwarzania jakościowego kompostu, w Wielkiej Brytanii i Francji próbowano tworzyć system minikompostowni na wybranych dużych osiedlach, Japończycy zaproponowali mieszkańcom bezpłatne kompostowniki, bazę do wytwarzania kompostu, a także regularny jego odbiór z gospodarstw i zagospodarowanie na miejskich terenach zielonych.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚmierć zaginionego
Następny artykułSylwestrowa noc nie wszędzie była spokojna