A A+ A++

Wczoraj, kiedy dojechał do mety w Neom, Joaquim Rodrigues zdjął kask oraz gogle i zaczął płakać. Dokładnie rok temu Paulo Gonçalves zginął na siódmym etapie pierwszego Dakaru zorganizowanego w Arabii Saudyjskiej. Data 12 stycznia 2020 roku na zawsze pozostanie w pamięci Joaquima Rodriguesa. Paulo był mężem jego siostry.

Tego pamiętnego dnia Joaquim również brał udział w rajdzie. Zrozpaczony po wypadku, zrezygnował wówczas z dalszej jazdy.

Wczoraj rano, wyjeżdżając z biwaku w Neom, Joaquim myślał tylko o Paulo: – Kiedy się obudziłem, płakałem do momentu, w którym wsiadłem na motocykl.

– Nie ma go już rok i od tamtej pory jestem na dnie. Za to dziś jestem tutaj tylko dlatego, że obiecałem sobie, że skończę dla niego Dakar, aby uczcić jego pamięć i przezwyciężyć depresję, w której pogrążyła mnie jego strata – dodał.

Niezależnie od tego, co czeka go na trzech ostatnich etapach, Joaquim zrobi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do mety w Dżuddzie.

– Zrobię to dla niego – powiedział Portugalczyk, wskazując palcem na niebo.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMoje trzy grosze. Pięć lub pięść
Następny artykułTrudne warunki na drogach. Policjanci apelują o ostrożność