A A+ A++
Recenzja gry dzisiaj, 13:21

autor: Draug

Gracz, fantasta, bibliotekarz. Entuzjasta dobrych opowieści, intensywnych strzelanin i samochodówek.

Upadły glina prowadzi śledztwo w zdegenerowanym industrialnym świecie, gdzie wszechobecny jest rasizm, widmo komunizmu napędza walkę klas, a zło i dobro to konstrukty bez znaczenia. Witajcie w Disco Elysium – izometrycznym RPG, ambitnym jak mało które.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nie ma nic. Tylko ciepła, pierwotna czerń. Twoje sumienie fermentuje w niej – nie większe niż ziarenko słodu. Nie musisz już nigdy więcej robić czegokolwiek.

Disco Elysium w liczbach:

  1. milion – tyle słów zawarto w grze (weźcie sobie tę liczbę do serca);
  2. tysiące – tyle testów umiejętności robi się w toku rozgrywki;
  3. 100 – tyle zadań/przedmiotów czeka na wykonanie/zdobycie;
  4. 70 – tyle częściowo udźwiękowionych postaci zamieszkuje miasto Revachol;
  5. 60 – mniej więcej tyle godzin zajmuje przejście gry;
  6. 24 – tyloma umiejętnościami opisany jest bohater;
  7. 5 – tyle lat powstawało Disco Elysium (plus kilkanaście samego budowania uniwersum).

To pierwsze słowa, które słyszysz. Faktycznie spowija je czerń – nie istnieje nic poza nimi, tylko litery. Ale Prastary Jaszczurzy Mózg, który je wypowiada, jest w błędzie. Za chwilę będziesz musiał coś zrobić. Rozlegnie się ryk silnikowego powozu zajeżdżającego pod budynek kafeterii i obudzisz się – zostaniesz brutalnie wywleczony z ciepłej czerni. Aż dziw, że nastąpi to tak późno – że wcześniej nie dałeś się wyrwać ze snu ani mroźnemu powietrzu wdzierającemu się przez okno, które ktoś (ciekawe kto?) wybił rzuconym butem, ani przeklinającym iście po szewsku naćpanym dzieciakom na podwórzu, ani nawet robotnikom pikietującym pod bramami pobliskiej stoczni.

Tak czy inaczej po gwałtownej pobudce nie będziesz nic pamiętać – gdzie jesteś, co tu robisz, jak się nazywasz. A przede wszystkim – dlaczego męczy cię ten potworny kac. Ale nie przejmuj się. Porucznik Kim Kitsuragi, który właśnie przyjechał – twój nowy partner – szybko rozjaśni sytuację. Na podwórzu kafeterii od tygodnia dynda sobie nieboszczyk, powieszony na rosnącym tam drzewie przez nieznanych sprawców, a ty, detektywie, zostałeś wyznaczony przez komisariat z okręgu 41 do rozwiązania sprawy. Właściwie to przebywasz na miejscu zdarzenia już trzeci dzień… tylko że jak dotąd zamiast zbieraniem dowodów i przesłuchiwaniem świadków zajęty byłeś resetowaniem swojej pamięci poprzez żłopanie i wciąganie czego popadnie. Ale koniec tego dobrego.

Czas znaleźć „zdefenestrowany” but, zawiązać swój gadający (sic!) krawat i zacząć szukać odpowiedzi na pewne pytania. Kto jest winien śmierci dyndającego denata? Gdzie zapodziałeś swoją policyjną odznakę (i broń, ale o tym cicho sza)? Dlaczego prawie wszyscy w tej nędznej dzielnicy patrzą na ciebie bez cienia szacunku? I czemuż, u diabła, doprowadziłeś się do takiego stanu?!

Tak rozpoczyna się wielka przyg… No dobrze, powiedzmy, że tylko przy… Nie, też nie pasuje… Właściwie to po prostu kolejny nędzny dzień z twojego nędznego życia.

Obudź się, detektywie…

Tak oto rozpoczyna się Disco Elysium. Gra poważna, inteligentna, moralnie niejednoznaczna i w zasadzie pozbawiona elementów nadprzyrodzonych – choć pełna fantastycznych, dziwacznych i nierzadko kuriozalnych motywów czy sytuacji. Gra RPG, która jest jednym z najbardziej nietypowych, ambitnych i intrygujących reprezentantów tego gatunku wydanych w ciągu co najmniej kilku ostatnich lat.

To pozycja budząca pewne skojarzenia z nieśmiertelnym Tormentem, choć w zasadzie wszystko robiąca po swojemu. To RPG, które tak naprawdę nie do końca pasuje do definicji RPG… w każdym razie nie podle wskaźników, którymi zwykliśmy identyfikować reprezentantów tego gatunku.

Popatrzmy chociażby na taki aspekt jak system walki. Nie ma go w Disco Elysium. Oczywiście zdarzają się konfliktowe sytuacje, bohater – jak na glinę przystało – wściubia nos w nie swoje sprawy, obraca się wśród typów spod ciemnej gwiazdy i raz na jakiś czas ściąga sobie na głowę niebezpieczeństwo. Ale zapomnijcie o przypadkowych starciach z przypadkowymi wrogami. Zapomnijcie o tradycyjnych potyczkach w turach czy też z aktywną pauzą, o stosowaniu takich umiejętności jak „silny atak” albo „szarża”, o ekwipowaniu bohatera w coraz bardziej śmiercionośny rynsztunek.

OKIEM ANI

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #2

Po kilku godzinach Disco Elysium mój bohater jest ubrany w zielone buty z krokodylej skóry, żółte spodnie typu dzwony, koszulkę z siateczki (+1 do Dramy!), policyjny płaszcz i fedorę. Zdjęcie tych spodni i butów znacząco zwiększyło jego szanse w teście na przeskoczenie przez barierkę bez połamania sobie nóg. Skakanie z gołym tyłkiem przyszło mu zupełnie naturalnie, bo mój bohater jest absolutną łajzą i chwilę wcześniej, próbując wymigać się od spłaty długu, staranował kobietę na wózku inwalidzkim.

Jak widzicie, już w pierwszych godzinach Disco Elysium to jazda bez trzymanki. Nie mogę się doczekać, co będzie dalej.

Anna „Kalevatar” Garas

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #3

Glina gwiazdor, glina apokalipsy, nudny glina czy przepraszający glina? A jakim typem policjanta ty jesteś? (Zwróćcie też uwagę na ładne dynamiczne cieniowanie)

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #4

Podczas rozgrywki trzeba pilnować dwóch pasków „życia” bohatera – morale jest nie mniej ważne niż tradycyjne zdrowie.

Powiedzmy, że udało Wam się doprowadzić do otwartego konfliktu. Na wstępie pragnę pogratulować, to niemałe osiągnięcie w Disco Elysium. Co się dzieje w takiej sytuacji? Cała bojowa sekwencja zostaje rozstrzygnięta za pośrednictwem okna dialogowego. Gra opisuje wydarzenia – w każdym razie to, czego nie sposób dostrzec, patrząc na dość szczegółowe trójwymiarowe modele postaci – i stawia gracza przed wyborami precyzyjnie dopasowanymi do warunków.

Służę przykładem. Postanowiliście wedrzeć się na teren stoczni siłą i znokautować dryblasa, który stoi Wam na drodze. Zaczyna się to trudnym testem umiejętności stosowania siły. Rzucacie kośćmi… Sukces! Elegancka animacja pokazuje, jak osiłek dostaje pięścią w krtań i zgina się ku ziemi. Na chwilę czas staje w miejscu, a okno dialogowe przedstawia warianty dalszego przebiegu starcia. Poprawicie prawym sierpowym czy kopniakiem z obrotu? Jeśli się wahacie – gra przemówi wewnętrznym głosem bohatera (właściwie jednym z głosów) i podpowie Wam lepsze rozwiązanie, przetestowawszy różne jego umiejętności. I tak to się toczy.

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #5

Łom i siata na puste butelki – podstawowe narzędzia pracy detektywa w Revachol. Nieodzowne, gdy brakuje grosza przy duszy (a brakuje, oj, brakuje).

Kiedy zagramy po polsku w Disco Elysium?

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #6

Studio ZA/UM zdążyło odnieść się do tematu tłumaczenia swojego dzieła na steamowym forum. „Naprawdę chętnie przełożylibyśmy grę na inne języki w przyszłości, jeśli będzie to możliwe. Mamy nadzieję, że dostarczymy wieści o nadchodzących lokalizacjach takich jak chińska, polska, francuska, niemiecka i rosyjska”. Hurra? Niekoniecznie.

Przykro mi – realia są takie, że raczej nie zagramy w tę pozycję po polsku. To mało prawdopodobne. Disco Elysium zawiera około miliona słów do przetłumaczenia. Wiecie, ile to jest milion? Bardzo, bardzo dużo – sporo więcej, niż miał Planescape: Torment (800 tys.), a trochę mniej, niż znalazło się w podstawowym Baldur’s Gate II (1,06 mln) i Tormencie: Tides of Numenera (1,2 mln).

No to co, fukniecie, przecież każda z wymienionych gier wyszła po polsku. Tak, ale w międzyczasie skończyła się koniunktura na rynku izometrycznych RPG. Przypuszczam, że Numenera przejdzie do historii jako ostatnia próba zlokalizowania gry tego typu w duchu „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”. Nawet Piotr Fronczewski nie uratował spadkobiercy Tormenta przed zaliczeniem finansowej klapy – rozczarowane jego sprzedażą musiało być tak studio inXile, jak i rodzima firma Techland (ta ostatnia zresztą niedługo po uporaniu się z Numenerą zaprzestała wydawania gier w Polsce, nie licząc własnych wyrobów).

Disco Elysium musiałoby zbliżyć się do sukcesu Divinity: Original Sin II, żeby zamigotała szansa na oficjalne spolszczenie – żeby deweloper zarobił tyle pieniędzy, ile potrzeba na opłacenie własnym sumptem jakiegoś biura tłumaczeń, i to nie pierwszego lepszego. Ale szanse na to są nikłe. Studio ZA/UM nie ma renomy Lariana, a jego grze brakuje najbardziej powabnych (z punktu widzenia masowego odbiorcy) elementów DOSII – trybu wieloosobowego, wsparcia dla modów czy mechaniki rozgrywki, którą można się wszechstronnie „bawić”. Nawet Pillars of Eternity 2 bez tych rozwiązań otarło się o finansowe fiasko, a co dopiero nikomu nieznane Disco Elysium. Słowem – nisza. I to taka, w której nawet zwrócenie się deweloperowi kosztów produkcji nie jest przesądzone.

Oczywiście mogę się mylić. Ba, życzę tego nam wszystkim z duszy, serca. Obawiam się jednak, że mamy do czynienia z sytuacją, w której dostępne są tylko dwie opcje. Pierwsza – łapać słownik w garść i siadać do gry, szlifując swój angielski. Druga – łudzić się, że któreś zgrupowanie naszych cudownych zapaleńców weźmie ten tytuł na warsztat i wysmaży fanowskie spolszczenie. Ale szczerze? Nauka języka od podstawówki do liceum prawdopodobnie zajęłaby mniej czasu niż stworzenie takiej amatorskiej polonizacji

Disco Elysium to mega ambitne RPG, w którym możesz zostać… komunistą - ilustracja #7

Świat gry jest zupełnie fikcyjny, ale w usta niektórych jego mieszkańców włożono rzeczywiste języki. Ktoś zamawiał polski akcent?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrump and Pelosi: The 'meltdown' photo showing Washington divides
Następny artykułWybuch gazu w lokalu gastronomicznym na Powiślu