A A+ A++

Do wypadku doszło ponad pięć lat temu, 28 grudnia 2015 r. przed godz. 16. Adrian Z. (wcześniej M.) miał zdaniem prokuratury „umyślnie naruszyć zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, kierując samochodem marki Mercedes, nie zachować ostrożności niezbędnej dla zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz kierować pojazdem z nadmierną prędkością”. Biegli ustalili, że omijając korek przed skrzyżowaniem św. Wincentego z ul. Malborską, jechał z prędkością 90 km na godz., czyli prawie dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. Potrącił przechodzącą przez jezdnię 16-letnią Magdę. Siła uderzenia była tak duża, że nastolatkę odrzuciło na blisko 100 m. Nie udało się jej uratować. 

Śledczy ustalili, że Adrian Z. spieszył się do klienta, któremu miał sprzedać heroinę. Nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy rannej dziewczynie. A później ukrył samochód, którym spowodował wypadek. Auto znaleziono po tygodniu w lesie pod Wyszkowem.

W tej samej sprawie mężczyzna mierzył się też z zarzutem prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków (w styczniu 2016 r.). 

Adrian Z. skazany na dziewięć lat więzienia 

W czerwcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ skazał Adriana Z. (rocznik 1992) na karę łączną dziewięciu lat pozbawienia wolności, orzekł też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów (mężczyzna nigdy nie miał prawa jazdy), 100 tys. zł nawiązki na rzecz rodziców Magdy oraz 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. 

Proces przed sądem pierwszej instancji toczył się z wyłączeniem jawności. Prokuratura chciała w ten sposób chronić Adriana Z. jako ważnego świadka w sprawach narkotykowych. Jego zeznania doprowadziły do zatrzymania ponad 150 osób z przestępczego półświatka. Po latach Adrian Z. zaczął się z nich wycofywać. 

Od wyroku odwołały się wszystkie strony procesu. Prokuratura chciała kary 10 lat więzienia, bliscy zmarłej – kary w maksymalnym wymiarze 12 lat, obrona sugerowała złagodzenie wyroku. 

Sąd utrzymał wyrok 

W piątek Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi ogłosił wyrok. Orzekał w trzyosobowym składzie pod przewodnictwem sędzi Beaty Tymoszów. Wyrok sądu pierwszej instancji został utrzymany i jest prawomocny. 

Sędzia Tymoszów przez ponad 20 minut uzasadniała decyzję sądu. – Natężenie przesłanek okoliczności łagodzących było takie, że nie mogło stanowić przeciwwagi wobec liczby i rangi okoliczności obciążających – powiedziała na wstępie. 

Wskazała dwie okoliczności łagodzące. – Oskarżony się przyznał. Ale przyznanie się musi być rzeczywiste, wyrażenie skruchy także. Sąd rejonowy odnotował to, ale nie można zapomnieć, w jakim momencie procesu to uczynił – mówiła sędzia Beata Tymoszów. Podkreśliła, że w sprawie były solidne dowody. Ślady zapachowe oskarżonego ujawniono na kierownicy, drążku zmiany biegów i siedzeniu kierowcy w mercedesie, którym kierował Adrian Z. w momencie wypadku. Śledczy mieli dane logowania się jego telefonu w miejscu wypadku oraz zapis rozmowy na Facebooku, z której wynikało, że to Adrian Z. spowodował wypadek. 

Sąd jako drugą z okoliczności łagodzących dla sprawcy wskazał, że pokrzywdzona „niewątpliwie przyczyniła się do zdarzenia”. – Biegły zastrzegł, że nie powinna przechodzić przez jezdnię w tym miejscu i w ten sposób. Ale samochód oskarżonego był w takiej odległości od pieszej, że gdyby poruszał się z przepisową prędkością 50 km na godz., to do wypadku by nie doszło. Piesza, dostrzegając ten pojazd, miała prawo sądzić, że nie spowoduje zagrożenia, wchodząc na jezdnię – podkreślała sędzia Tymoszów. 

Śmiertelne potrącenie w Warszawie na św. Wincentego  Fot. Dariusz Borowicz/AG

– Oskarżony twierdził, że nie mógł nic zrobić, by uniknąć zdarzenia. To nieprawda. Wykonywał niedozwolony manewr, chciał z pasa do skrętu w lewo pojechać prosto, chciał wciskać się między samochody stojące w korku. Stworzył ogromne niebezpieczeństwo także dla innych pojazdów – skwitowała sędzia praskiego sądu okręgowego.  

„Kara surowa i sprawiedliwa” 

Przekonywała, że ucieczka Adriana Z. nie była – jak wskazują jego obrońcy – spowodowana szokiem. – Przeczy temu szereg czynności podjętych po zdarzeniu. Zapewnił lawetę, pojechał do zaufanej osoby. Wrócił na miejsce wypadku, ale nie z powodu wyrzutów sumienia, tylko chciał się upewnić, jakie są skutki tego zdarzenia. Gdy dowiedział się, że dziewczynka zginęła na miejscu, podjął świadomą decyzję, że będzie się ukrywał – opowiadała sędzia Beata Tymoszów. 

Podkreśliła, że kara wymierzona Adrianowi Z. jest surowa. – Są takie sprawy, takie zdarzenia, takie osoby sprawców, dla których tylko taka kara będzie odpowiadała celom i potrzebom kary. W społecznym odczuciu wymierzona kara jest jedyną, która może być uznana za sprawiedliwą – podsumowała sędzia Tymoszów. 

– Ten wyrok to dramat – rzucił do dziennikarzy Adrian Z., wychodząc z sali rozpraw. Policjanci zabrali go do aresztu. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPosiedzenie Komisji Uzdrowiskowej Rady Miejskiej (12.02)
Następny artykułAuto osobowe zderzyło się z ciężarówką na obwodnicy Stawisk. Ruch odbywa się wahadłowo